Mała, szybko wygrana potyczka.
A potem pytanie - co dalej?
Dziesięciu uzbrojonych po zęby strażników nie dało sobie rady z bandą goblinów, więc marzenia o zdobyciu ekwipunku po utrupionych strażnikach można było włożyć do przegródki "niemożliwe".
Wniosek był prosty - zostawali goli i bosi (no, może nie do końca) i z bardzo kiepską bronią. Bo czym była włócznia w porównaniu ze zwykłą pałką?
Czymś niewiele lepszym, nie da się ukryć.
Ernst schylił się i wyciągnął nóż zza pasa powalonego przez siebie goblina, po czym podszedł do Lei, by pomóc jej pozbyć się więzów.
Potem spojrzał na swoich kompanów.
- Nie wiem, jak wy, ale ja mam zamiar odpłacić baronowi - powiedział. - Jeśli nie wrócimy przez przeprawę, to nikt nie będzie wiedzieć, że żyjemy. Ktokolwiek tu przyjdzie odczyta ze śladów, że banda goblinów napadła i pozabijała wszystkich.
- A my możemy w tym czasie przygotować się na rozprawę z baronem, który na pewno nie będzie się spodziewać gości. Trzeba będzie tylko zorganizować dobrą broń. Ale w mieście z pewnością znajdziemy parę osób, które się z nami nią podzielą - dodał z pewną ironią. |