Dziewczę wróciło spokojnie przed świtem i legła na ziemię jak stała. Nie zawinęła się nawet w żaden kożuch ani nawet płaszcz. Było ciepło, mogła więc spokojnie wtulić się w ciepłą jeszcze ziemię i w zielonych ramionach roślin zapaść w przyjemny sen. Nie przejmowała się potem od którego była mokra, robakami w splątanych włosach, czy gołymi nogami.
Rano tylko zawierzgała zmęczona nogami, ale po kilku mocniejszych szturchańcach podniosła się zmęczona. Na policzku miała odgniotki od kilku źdźbeł liści, a niektóre nwet wcisnęły się w jej miękką buzię. Szybko pozbyła się ich krótkim ruchem dłoni. Nie trwało długo, gdy była ogarnięta do wymarszu. Obmyła się w pobliskim strumyczku, zjadła conieco, a potem wskoczyła na konia, nadal nie rozwiązując spódnicy.
Przy domostwach rozglądała się uważnie, stając w strzemionach swojego konia i obserwując sielskie, wiejskie życie. Nigdy takowego nie zastała, nie licząc wczesnego dzieciństwa. Nie zwracała uwagi na mordercze spojrzenia wieśniaczek na jej odsłonięte łydki i uda, ani na mężczyzn, którzy wzrokiem dawali jej jasno do zrozumienia, co by z nią najchętniej zrobili. Niekiedy odjeżdżała gdzieś w bok, zauważając coś interesującego, jednak wracała prędko, poganiana przez nauczyciela. Pod znakiem stała zniecierpliwiona, gapiąc się na jakichś rolników w polu.
- Jedziemy. - stwierdziła krótko i powoli skierowała konia w odpowiednią stronę.
Ostatnio edytowane przez Izydir : 08-04-2014 o 13:00.
|