Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2014, 22:19   #149
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Vel i Zdzich chwilę pokręcili się po pomieszczeniu. Przeszukujac ubrania dzieciaka znaleźli oprócz drobniaków bilet do kina. Kina, o którym żaden z was nigdy nie słyszał. Rzeczywiście na bilecie była informacja, że kino jest dopiero otwarte. Zapraszają wszystkie dzieci i każdych innych na film będący ekranizacją Opowieści Wigilijnej Dickensa. Na bilecie podany jest adres, nigdy tam nie byliście. Vel zorientował się, że w tej innej rzeczywistości, w której mieszkał z trzema urwisami to oni pokazywali mu, że dostali takie bilety, ale wtedy to olał. Może jednak nie uratował ich?

Vela ciekawość wprost zżerała, żeby otworzyć skrzynię. Błyskawicznie przystąpił do dzieła, gdy tylko uznał, że Zdzichu poszedł sobie wystarczająco daleko. W środku był mechanizm zegarowy, który uruchomiłeś. Cała sprawa wyglądała poważnie. Był jakiś mały akumulator domowej roboty, jakieś preparaty z chemikaliami, do których szły kable i pakunek wyglądający na dynamit doczepiony do wielkiego elektronicznego i cyfrowego zegara. Czerwone cyfry wyświetlały, że za masz minutę.

Zdzichu poszedłeś tak jak ostrzegał cię Vel. Stałeś tak trochę jak patafian i zacząłeś zastanawiać się, czy to co robisz ma sens. No wiesz, chodzisz z typem, który po pierwsze oddaje się sam w ręce policji, a po drugie w tym momencie próbuje siebie wysadzić w powietrze. Dobrze przynajmniej, że cię ostrzegł, ale kilka takich numerów jeszcze i tobie się oberwie. Z drugiej strony i tak w tym momencie nie masz nikogo. Jakbyś miał jeszcze kontakt telefoniczny z kimś znajomym... choć w sumie znasz dwa czy trzy numery, ale i tak nie masz telefonu. Chociaż chwila... masz jeszcze część forsy zwiniętej akwizytorowi na samym początku tej przygody. Może kupisz coś porządnego? Coś co by się przydało w walce ze złem i występkiem... albo kup jakiegoś winacza, bo suszy.

Ryszard i Zenon w tym czasie zbliżyli się do mrocznej postaci. Z bliska nie okazała się być już tak znów mroczna. Ma na sobie dość złachane dresy i kaptur na głowie. Morda skuta równa, a sądząc po stanie oczu to albo jest naćpany albo na ostrym kacu. Podeszliście do niego w stylu "ej kolego, co jest?" z myślą, żeby rzucić się na niego i schwytać, gdy okazało się, że to nie kto inny jak Waldemar Mielniak. Ma o kilka zębów mniej i złamany nos, ale to on.
- Rysiek... widziałem tego... co szukaliśmy, pamiętasz? - i niemal padł na ryj, ale oparł się o drzewo - Suszy. - dodał jeszcze ostatkiem sił.
 
Anonim jest offline