- A w co celował? Bo musiałem już kiedyś zeżreć dzikiego psa i mówię wam, jeśli to był pies, to może nawet i lepiej. Tylko kulki szkoda. Gdzie staliście, na tyłku? Dużo tam tego było? - wskazał skinięciem głowy na truchełko, jednocześnie ocierając bagnet z wnętrzności klarka o jego parszywą skórę.
- Nie mam nawet za co pić, więc jak dojedziemy to chyba poszukam jakiejś fuchy na parę godzin albo popytam, co widzieli dalej na trasie... -
__________________ Cogito ergo argh...! |