Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2014, 08:45   #33
Wojan
 
Wojan's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodzeWojan jest na bardzo dobrej drodze
Wszystko zapowiadało się doskonale. Malcolma cieszył każdy szczegół. Wystrój statku, piękne hostessy, szwedzki stół z doskonałymi daniami, pogoda, radość ludzi i ogólna atmosfera, jaka zapanowała na wycieczkowcu.
W jednej chwili jednak wszystko zostało zniszczone. Potworny ból z lewej strony omal nie pozbawił go przytomności. Zapewne, gdyby nie konieczna obecność na kolacji, Jennings zamknąłby się w swojej kajucie i spróbował jakoś przetrwać noc. Wiedział, że ból w końcu ustąpi. Chorobę zdiagnozowano kilka tygodni temu i od tamtej pory Malcom zdążył się już przyzwyczaić do powracających niczym fale przypływu atakami bólu.
Z ciężkim sercem zszedł na kolację i próbował zachować kamienną twarz, aby nikt nie poznał w jakim jest stanie. Próbował się cieszyć, żartować i odpowiadać na uprzejmości. Wszystko to jednak było marną grą i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Miał tylko nadzieję, że obecni przy stoliku ludzie będą zbyt zajęci podziwianiem luksusu i cała atmosferą, że nie zwrócą uwagi na to jak bardzo nie domagał sponsor rejsu.
Kilku godzina kolacja była dla biznesmena istną katorgą. I choć lekarz zabraniał picia większych ilości alkoholu, to Malcolm raczył się szampanem bez żadnego oporu. Musiał jakoś się znieczulić, aby przetrwać ten wieczór. To był jedyny sposób. Nie przeszkadzał mu nawet świadomość tego, że jutro pewnie nie będzie wstanie nawet wstać z łóżka.
Jedynym balsamem na jego cierpiącą duszę i ciało była radość wszystkich obecnych. .Malcolm czuł się niemal, jak bóg, stwórca w rajskim ogrodzie. To on był źródłem radości dla tych ludzi i świadomość tego wręcz go upajała.
Gdy tylko nadarzyła się okazja mężczyzna wymknął się do swojej kajuty i spróbował zasnąć.

Nawet jednak w czasie snu nie było mu dane zaznać spokoju. Potworny sen, który dręczył go całą noc, niemal nie przyprawił go o zawał serca. A w jego wieku mogło się to okazać tragiczne w skutkach. Malcolm budził się kilkakrotnie z uczuciem potwornego przerażenia. Nie potrafił dokładnie określić, co go tak wystraszyło, ale takiego uczucia doświadczył pierwszy raz w dorosłym życiu. Był to irracjonalny, niemal pierwotny lęk, który paraliżował ciało i umysł.

Nic dziwnego, że gdy wzeszło słońce, Malcolm czuł się fatalnie. Był niewyspany, nadal odczuwał kujący ból w lewym boku, a na to wszystko nałożyła się choroba dnia drugiego. Drżące dłonie, potworne wyczerpanie fizyczne i ból głowy.
Malcolm zjadł śniadanie w pokoju, po czym wraz ze swoją kochanką wyszedł na taras i opatulony szlafrokiem raczył się kąpielą słoneczną.
W tak leniwej atmosferze spędził czas aż do pory obiadowej. Posiłek zjadł w towarzystwie kochanki oraz swojego osobistego lekarza. Po obiedzie doktor Watson przebadał go i podał standardowy zestaw leków oraz zastrzyk, który pozwolił mu odzyskać siły i pewność siebie.

Z naładowanymi akumulatorami, Malcolm przeszedł się po statku. Odwiedził kapitana na mostku, zawitał na główny taras, gdzie spotkał się ze swoimi pracownikami i wymienił z nimi kilka uprzejmości. Popołudniu postanowił zabawić się w kasynie. Partyjka pokera w gronie rówieśników poprawiła mu nastrój i ukoiła nerwy. Nie było istotne ile razy wygrał i przegrał. Liczyła się tylko przyjemność płynąca z rozgrywki.

Po kolacji, ponownie w towarzystwie kapitana, pierwszego oficera i kilku biznesmenów z Japonii, Malcolm postanowił spędzić wieczór na parkiecie.
Kilka wolniejszych tańców z Sandra dało mu wielką radość i satysfakcję. Cieszyły go zwłaszcza lubieżne spojrzenia, jakimi większość mężczyzn obdarzała jego towarzyszkę. Zazdrość i zawiść wypisana na ich twarzach sprawiały mu niemal fizyczną przyjemność.

Tuż koło północy, niczym kopciuszek z bajki, Jennings pożegnał się z Sandrą słowami "Baw się dobrze, skarbie. Ja idę już odpocząć. Tylko pamiętaj, bądź grzeczna", po czym ruszył do swoje kajuty.
Liczył na spokojny sen i odpoczynek po bardzo dobrym dniu.
 
__________________
"Amnestia to jest dla złodziei, a my to jesteśmy Wojsko Polskie" mjr. Dekutowski ps. "Zapora"
"Świnie noszą koronę, orzeł w gównie tonie,
a czerwono białe płótno, porwał wiatr" Hans
Wojan jest offline