Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-04-2014, 16:58   #4
pppp
 
Reputacja: 1 pppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skałpppp jest jak klejnot wśród skał
- Shit - pierwsze słowa po przebudzeniu nie należały do najbardziej eleganckich, ale Howard miał to gdzieś. Dziwne pomieszczenie, przypominające skrzyżowanie sali szpitalnej ze szklarnią, nie nastrajało optymistycznie.
Pilot nie miał jednak zbyt wiele czasu do namysłu. Jedna ze ścian zrobiła się półprzeźroczysta, a oczom Howarda okazało się drugie, mniejsze pomieszczenie, tym razem po sufit wypełnione technicznymi ustrojstwami.
- Witam serdecznie, kapitanie Murdock, cieszę się, że w końcu możemy spokojnie porozmawiać. Nazywam się Steven Spencer i z przyjemnością będę odpowiadał za pańską przyśpieszoną aklimatyzację w naszym instytucie.
- Zajebiście - nieregulaminowo odpowiedział Howard, jednak radość ze spotkania krajana sprawiła, że zapomniał o odebranym szkoleniu - Przepraszam, poniosło mnie, po prostu cholernie się cieszę, że jestem już w domu. Jest pan drugim Amerykaninem, którego spotykam, po majorze Williamsie. Bardzo się cieszę, że jestem między swoimi.
- Nie ma problemu, kapitanie - doktor wyszczerzył się i z rozluźnionym wyrazem twarzy zanotował coś w leżącym na biurku notesie - Cieszę się, że pamięta pan majora Williamsa, obawialiśmy się o stan pańskiej pamięci.
- Ja miałbym zapomnieć kogoś, kto mnie wyciągnął z tego zielonego gówna? - zapytał ze śmiechem Murdock, ale niestety, lekarz przerwał przyjacielską pogawędkę. Żołnierz musiał przejść kilka testów psychologicznych, które miały sprawdzić stan jego zdrowia po katastrofie.

Pierwszy test, polegający na odpytaniu z danych personalnych i swojej własnej przeszłości, Murdock zdał śpiewająco. Drugi był dużo trudniejszy. Przeźroczysta ściana zamieniła się w lustro, w którym pilot miał okazję przyjrzeć się swojemu obecnemu wyglądowi. Fakt, poznawał swój ulubiony tatuaż, a w tym całym instytucie musieli go ogolić i ostrzyc. Ale reszta... Wspaniale wyrzeźbiona muskulatura nie była już taka imponująca, widocznie Murdock stracił sporo masy. Dawniej dość jasna karnacja teraz ustąpiła miejsca dużo ciemniejszej, niemal brązowej. Howard miał nadzieję, że ta nadmierna opalenizna ustąpi po jakimś czasie, w tej chwili mógł przecież uchodzić niemal za kolorowego. Niebieskie oczy zapadły się głęboko na wychudłej twarzy, nadając jej niepokojący wygląd. Ostrzyżona na łyso czaszka dopełniała efektu.

Jednak najdziwaczniej wyglądał symbiont, którego jajogłowi założyli mu tuż przed patrolem. Dawniej niebieska narośl na karku zrobiła się cała zielona i pokryła grubą, chropowatą skórą. Co więcej, zamiast grzecznie trzymać wyznaczonego miejsca, symbiont rozrósł się na ramiona i wzdłuż kręgosłupa, sięgając niemal stosu pacierzowego.
- No dobrze, kapitanie - odezwał się lekarz - Teraz udostępnimy panu linię, może pan zadzwonić do rodziny. Proszę im nie udostępniać żadnych detali dotyczących zarówno pańskiej misji, naszych badań jak i stanu symbionta. Niebawem do pana wrócę, proszę się przygotować.
Kapitan machinalnie zaczął wykonywać lekarskie zalecenia. Miał nadzieję, że jajogłowy po powrocie zechce odpowiedzieć na kilka pytań.
 
pppp jest offline