- Gniecie mnie gorset. - poskarżyła się Verita, jednak widać nikogo tego typu uwagi nie obchodziły. Dziewczyna spojrzała posępnie w stronę wzgórza. Pomyślała o kocicy, która uciekła, gdy tylko zbliżyli sie rycerze i która sama musiała wracać teraz do zamku. "Sau mi tego łatwo nie wybaczy."
Na miarę możliwości jakie dawał, a raczej nie dawał jej ciasny gorset Verita odetchnęła. Jej wzrok spoczął na bukiecie, który leżał pośród fałd jej pięknej, zupełnie do niej niepasującej sukni.
Dziewczyna wzięła pęk kwiatów z przyjemnością wdychając ich świeży zapach. Zerknęła łobuzersko na majordomusa, który widać zajął się własnymi myślami i nie zwraca na księżniczkę uwagi. Verita zdecydowanym ruchem wychyliła się przez okienko bryczki.
- Ej mości rycerzu! - krzyknęła do najbliższego mężczyzny z obstawy, który posłusznie zrównał konia - Przekaż ten bukiet Hugonowi i powiedz, że to dla jego matki. Wiesz kto to Hugon, prawda? Pomocnik skryby...
__________________ Konto zawieszone. |