Siegfried wysłuchał w spokoju co obaj kapłani mają do powiedzenia i tym razem musiał przyznać rację Ulrykaninowi. Nie powiedział jednak tego na głos, bowiem wolał nie stawiać Sigmarity w niezręcznej sytuacji. Odchylił poły płaszcza tak by móc z łatwością sięgnąć po broń, i stanął koło Drugi:
-Ja z Tobą pójdę, masz moje ramię i mój oręż w tym boju - krótko i rzeczowo
Mutanci, gory, zwierzoludzie. Chaos. Zło, które trzeba było wyplenić za pomocą stali i ognia. Gdzie się nie pojawiali siali śmierć i zniszczenie a ich jestestwo, było zaprzeczeniem wszystkiego w co wierzył Siegfried. Wioska nie była przygotowana na ich przyjście, a szybki wymarsz jeśli ich nie zatrzyma da chociaż więcej czasu na przygotowania. Idź, walcz i giń. Życie jest proste, jeśli się odrzuci pewne doczesne przyjemności, i będzie się upraszczało je jak najwięcej.
__________________ Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-) |