Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-04-2014, 14:36   #1
denmad
 
denmad's Avatar
 
Reputacja: 1 denmad jest na bardzo dobrej drodzedenmad jest na bardzo dobrej drodzedenmad jest na bardzo dobrej drodzedenmad jest na bardzo dobrej drodzedenmad jest na bardzo dobrej drodzedenmad jest na bardzo dobrej drodzedenmad jest na bardzo dobrej drodzedenmad jest na bardzo dobrej drodze
[Wolsung]: Magia Niemego Kina


W O L S U N G


Lyonesse...
ser Gerald Rivir spojrzał na stary zegar stojący w rogu gabinetu. Było dzięsięć po północy. Nerwowo zabębnił palcami po stole, przegryzał wargę. Trwał, można by rzec, w nerwowym oczekiwaniu na właściciela gabinetu, który spóźniał się na umówione spotkanie. Wskazówki nieubłagalnie brnęły do przodu, jak nieustępliwe ostrza odkrajające coraz większe kawałki sera.
Zjadłbym ser, pomyślał Rivir obserwując zegar. Taki z Akwitanii... To by było...
Aż podskoczył, kiedy drzwi za jego plecami otworzyły się z hukiem. Odwrócił głowę tak szybko, że coś strzyknęło mu w szyi.
W drzwiach stał niziutki mężczyzna zakutany w srebrno-złoty szlafrok, zrobiony dla osoby znacznie wyższej od niego. Na głowie osadzony miał melonik, którego kolor zakrawał na groteskę. To było połączenie różu, srebra i czerwieni. Jaskrawość kolorów na chwilę oślepiła Rivira, co dziwny gość wykorzystał. Podbiegł do biurka dreptając małymi nogami, przepełzł pod szufladami i siadł na krześle po drugiej stronie mebla. Znad blatu wystawał tylko jego idiotyczny kapelusik. Rivir usłyszał jakieś zgrzytanie. Po chwili karzeł wystrzelił znad blatu jak korek, nabierając wysokości. W końcu chwycił małą, mosiężną gałkę przy krześle, i zatrzymał się w swojej podróży do chmur. Siedzieli teraz z Rivirem naprzeciwko siebie.
- Panie mój - zaczął Rivir oficjalnie, pochylając głowę w lekkim ukłonie.
- Co? Nie prosiłem byś się witał, prosiłem o przysługę tee-eek, bum - głos karła był wysoki, dziewczęcy. Spod melonika wyzierały brązowo-niebieskie, wytrzeszczone oczy. „Ma oczy jak ryba“, pomyślał Rivir.
Odchrząknął.
- Panie mój, projekcja filmu będzie miała miejsce w Orseaux pod koniec lipca w wielkiej sali balowej hotelu „Proximo“. Na spektaklu...
- Wybitnie, wybornie! Ach, napiłbym się wina
! - karzeł zeskoczył z krzesła i podbiegł do szafki, na której stała karafka wypełniona do połowy czerwonym płynem - Jak mawia mój dobry przyjaciel: „Jestem królem wina i dziwek!“
- Eee, słucham?
- Napij się ze mną!
- Eee dziękuję.
..
Karzeł podał mu karafkę, opuścił krzesło, wgramolił się na nie wywijając sterczącymi spod szlafroka nóżkami jak zapałki. Zakrawająca o parodię scena podciągania siedziska w górę powtórzyła się.
Wreszcie wino wylądowało w szklankach i Rivir i karzeł wznieśli toast.
- Za Pana zdrowie, panie xxxxx - powiedział Gerald unosząc szklankę
- I za ciebie! Za powodzenie operacji, która udać się musi!
- Popamiętają ten wieczór na całe życie, panie xxxx

- Przede wszystkim Antonia - karzeł zmienił ton na niższy, cichszy. Wychylił się w krześle. Melonik przekrzywił mu się na bok. Spod niego, jak sucha trwa, sterczały kłaczki jasnych włosów - Chcę ją mieć i ma być moją niewolnicą. A Hugo ma umrzeć. Ma wić się w mękach, a ja osobiście chcę zadać mu decydujący cios. Ale najpierw go wykastruję. I obedrę ze skóry. Powieszę. Zdekapituję.
- To ostatnie - wtrącił Gerald - To niezły pomysł, mają w Orseaux wspaniałą gilotynę na jednym z większych placów, sam widziałem...
- Nie. - Karzeł rozweselił się trochę, zdjął melonik z głowy i rzucił nim za siebie. Melonik po zakończeniu lotu, w filmowy sposób wylądował na wieszaku. - Masz mi ich dostarczyć tutaj. Pamiętaj, liczę na ciebie. Nie zawiedziesz mnie, prawdaaa?
Gerald pokiwał głową. W duchu zadrżał.
Ten karzeł, ten kolorowy świr, ostatniego agenta zabił wlewając mu do otwartych ust wrzątek. Tańczył potem wokół wijącego się w agonii elfa i śpiewał.
To psychopata, uzmysłowił sobie wówczas Gerald. Wykonam zlecone zadanie, a potem uciekam stąd. Na Atlantydę.
Wstał.

Akwitania, latarnie uliczne, ściany budynków

UWAGA

Panie i Panowie, Oto zbliża się przełom! Oto nadciąga coś, czego żaden z wanadyjczyków nigdy jeszcze nie widział! Nieważne czy jesteś elfem, ogrem czy krasnoludem, MUSISZ to zobaczyć!
Dnia dwudziestego drugiego lipca, odbędzie się w hotelu „Proximo" projekcja filmu „Z Piekła do Raju“ w PEŁNYCH KOLORACH I Z UDŹWIĘKOWIENIEM! Jest to PIERWSZY TAKI FILM NA ŚWIECIE! Obraz powstał dzięki współpracy Akwitani, Alfheimu i Wotanii a reżyserem jest geniusz filmowy Hugon Gratczajew wprost z dalekiej Morgowii!!! Projekcję filmu poprzedzi wspaniałe przyjęcie dla elity kina i polityki, które będzie miało miejsce w hotelu „Proximo“! Sam spektakl poprzedzi występ pięknych tancerek prosto ze Slawii w pokazie tanecznym. MUSISZ to zobaczyć!


Wstęp: 400sentymów
Szczegóły dot. przyjęcia i spektaklu oraz regulamin hotelu „Proximo“ znajdziesz na str 14 dziennika "Dziennego"



Owszem, przyjęcie zapowiadało się spektakularnie. W Orseaux zrobiło się o nim głośno dwa miesiące przed wywieszeniem plakatów na latarniach ulicznych i ścianach budynków.
Spowite parą Orseaux czekało teraz z niecierpliwością na to wydarzenie, na którym obecni będą wielcy politycy z różnych państw oraz śmietanka towarzyska z Orseaux.. Nie wspominając o aktorach i reżyserach, których wielbiciele rzucać będą w okna hotelu „Proximo“ bukiety róż...
Będzie się działo!


Jak widać, wasi dżentelmeni (i być może damy) w jakiś sposób i z różnych przyczyn znajdą się na przyjęciu w hotelu „Proximo“ poprzedzającym spektakl filmowy, który ma być przełomem na skalę światową jeśli chodzi o tamtejszą kinematografię. Oczywiście bohaterowie wplączą się w kłopoty. Wpadną w środek konfliktu, w którym ciężko będzie podjąć moralnie słuszną decyzję...
Sesja będzie typowo przygodowa. Może pojawią się jakieś wątki detektywistyczne, ale będzie ich niewiele. Przewiduję sporo akcji - tak żeby nie było nudy. Scena otwierająca, tj przyjęcie, będzie świetną okazją do prezentacji waszych postaci.

Garść zasad dot. sesji:
- Nie używamy googledoca do innych rzeczy niż dialogi
- Dialogi piszemy kursywą
- Odpisujemy raz/dwa razy na tydzień
- Nie piszemy z kołkiem w dupie, ale pamiętamy o interpunkcji i ortografii
- rekrutacja postoi póki nie zbiorę drużyny, ale górny limit to dwa tygodnie licząc od dzisiaj.
- Nie używamy mechaniki. Gramy storytellingowo bo tak, a jedyne co wam pomoże w waszych akcjach to dobre pomysły i błyskotliwe zagrania

Załączam wzór karty postaci:

Imię:
Nazwisko:
Narodowość:
Archetyp:
(Tylko opisowo)
Rasa:
Wiek, Wzrost, Wygląd:
Charakter:
Zdolności i ułomności
: (Opowiadacie opisowo o swojej postaci, starając się by ilość zdolności i ułomności była mniej więcej zrównoważona. Przegiętych koksów nie przyjmuję. Przykład: Złodziej; umie bezszelestnie się poruszać, niestety jednak nie jest silny. Szeroki w barkach morgawijczyk powaliłby go paroma ciosami)
Historia postaci: (nie rozpisywać się. Napisać coś o rodzicach, przyjacielach, wrogach. Zahaczki dla MG miło widziane)

Osiągnięcia: (tylko opisowo. Wybieracie sobie jakieś dwa stonowane [mogą być z podręcznika do Wolsunga, ale to nie przymus] I jak poprzednio, nie przeginać. Wygranie zawodów strzeleckich/ujęcie groźnego przestępcy - tak. Wynalezienie perpetuum mobile/ujrzmienie ostatniego na świecie smoka - nie)

Gadżety: Jako że to Wolsung, gadżety muszą być. Wybieracie sobie jeden i go opisujecie. Oczywiście bez przegięć.

Punkty Szczęścia: Taki mały bonus w ramach rekompensaty za karty i żetony; każdy z was ma na starcie dwa punkty szczęścia. Wykorzystać je możecie jednorazowo aby powiodło wam się jakieś pojedyńcze, nie absurdalne działanie. Punkty Szczęścia podczas rozgrywki będzie można odzyskiwać; ich suma nigdy jednak nie przekroczy dwóch. Będziecie je dostawać za jakieś fajowe, brawurowe akcje, za aktywność, dobre pomysły, fajne wczuwanie się w postać itd. Oczywiście to będzie subiektywne

To chyba tyle, za to o czym zapomniałem serdecznie przepraszam
 
__________________
Marchewkom tak a burakom NIE!

- Zenek, "Buraki"

Ostatnio edytowane przez denmad : 16-04-2014 o 14:41.
denmad jest offline