Verita zrezygnowana ruszyła w kierunku swoich komnat.
Wśród orszaku służek, który jej towarzyszył poszukała wzrokiem swojej garderobianej - Emmy. Dziewczyna była jej rówieśniczką, co więcej -obie kończyły siedemnasty rok życia w październiku. Verita przywołała służącą gestem dłoni, na co ta od razu się zbliżyła. Była to niewysoka, odrobinę pulchna dziewczyna o ładnej twarzy i zaokrąglonych niczym jabłuszka policzkach.
- Mam nadzieję, że nie ubierzecie mnie w tą paskudną liliową sukienkę. - rzekła do niej Verita marudnym głosem - Kto to widział, żeby dziedziczka sama nie mogła zdecydować w co się ubierze. Czasami wydaje mi się, że służba ma więcej wolności... Mnie znów traktują jak towar na małżeńskim targu. Drogi towar - to prawda, ale to przykre, wiesz?
__________________ Konto zawieszone. |