Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2014, 21:05   #511
eTo
 
eTo's Avatar
 
Reputacja: 1 eTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputacjęeTo ma wspaniałą reputację
Idąc korytarze, Dirith nie zachowywał się jakoś szczególnie cicho, jednak także nie zachowywał się głośno. Po prostu szedł jak po swoim domu. Jeśli spotka kogoś kto go pamięta, łatwiej będzie można spróbować wcisnąć kit, że wraca ze zwiadu lub wykonuje jakieś polecenia matrony. Gorzej jakby się po swoim domu skradał. Wtedy szybciej mógłby komuś do głowy wpaść pomysł, że coś jest nie tak i Dirith kombinuje coś podejrzanego. Tym mniej będzie podejrzany jeśli trafi na kogoś kto go nie rozpozna. Wtedy będzie również będzie łatwiej udać kogoś nowego na usługach domu niż kogoś nowego na usługach domu i podejrzanie skradającego się po jego korytarzach niedługo przed możliwym atakiem jakiegoś konkurencyjnego domu.
- A zatem prowadź. - stwierdził wskazując dłonią kierunek w którym wskazał Venorik. - I nie martw sie, mniej złego może się wydarzyć jeśli będziemy trzymać się razem. - dodał uśmiechając się lekko.
Zbyt łatwe było do przewidzenia, że drow spróbuje zwalić na Diritha cały dom i samemu korzystając z zamieszania wziąć co jego i zniknąć. To jest jeśli faktycznie coś zabrać zamierzał a nie planował dostarczenia chimery matronie w postaci prezentu, którego kiedyś ponoć szukała i zamierzała pokroić na kawałki aby dowiedzieć sie jak działał. Dlatego Dirithowi rozdzielanie się zdecydowanie się nie podobało. Mógłby nawet wysłać z nim Kiti żeby go przypilnowała, jednak w przypadku zdrady zbyt wiele by mu nie zrobiła, a zanim wróciłaby aby go ostrzec mógłby już mieć na swoim karku przynajmniej połowę aktualnie przebywających tu sił. Nie mówiąc już o tym, że jeśli jakaś chimera by ją wywęszyła, to skończyłaby jak dywanik któregoś z magów, lub w najlepszym wypadku matrony.
Póki co lepiej było trzymać się razem. O tyle łatwiej będzie mógł podziękować Venorikowi sztyletem za jego pomoc jeśli coś poszłoby nie tak. Zawsze mógł jeszcze się go pozbyć po drodze, tak po prostu aby z góry zapobiec prawdopodobnemu rozwojowi wydarzeń. Nie było jednak miejsca w pobliżu na schowanie jego ciała, więc póki co postanowił podążyć za przewodnikiem.
Dalej szedł pewnie jakby nadal był prawą ręką Riktela, lub panującej tu aktualnie matrony. Był jednak czujny i nieco spięty będąc gotowym na wszystko. Wytężał również słuch aby w miarę możliwości usłyszeć wcześniej niepożądanego strażnika, maga lub chimerę mogącą być na ich drodze aby spróbować uniknąć spotkania lub przynajmniej być na nie gotowym i załatwić je z zaskoczenia.
 
__________________
"Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?

"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who
eTo jest offline