Barykadą były dwa rzędy samochodów ustawionych w poprzek do ulicy. Na ich dachy władowano meble, worki z piaskiem, kosze na śmieci napełnione ziemią i tym podobne. Wybuch w barykadzie (ktoś zapewne nie pomyślał o wydostaniu benzyny z baków) sprawił, że samochody naparły na siebie i część rzeczy spadła z dachów. Siłą reakcji pomiędzy samochodami powstały szczeliny. Da się prześledzić szlak, przez który Max może się przecisnąć między nimi. W samochodach nie ma trupów, ale kilka utkwiło w barykadzie. Jeden z nich, najbliższy, ma niecały metr do szczeliny, którą przechodziłby Saltman. Sięgnie go rękami, ale nie głową. No i nie wiadomo, czy jest z tych, które potrafią wydobyć z siebie jęk, wabiący innych. |