- Jak ja kocham kiedy facet nie dopuszcza mnie do głosu. Nadęty cham - rzuciła słuchawką, w której brzmiał sygnał rozłączenia -
Nawet się nie przestawił! Do kogo ja mam się tam cholera zgłosić?!
Joanna usiadła na kanapie w ramach protestu, założyła nogę na nogę i zaczęła nerwowo przeglądać gazetę zupełnie nie zwracając uwagi na treść. Nie zamierzała ruszać się z domu, a przynajmniej jeszcze nie teraz, nie w momencie, w którym ON jej każe i nawet nie podaje konkretów. Zmarszczyła brwi i rzuciła gazetę na stolik. Po chwili wstała i zajęła się ścieleniem łózka - wyrównała prześcieradło, kołdrę, nakryła wszystko brązową narzutą i starannie ułożyła haftowane poduszki.
Dzień nie zapowiadał się przyjemnie. Tej nocy niewiele spała. Piekły ją oczy i bolała głowa. Nawet szybka jazda samochodem po pustych ulicach miasta nie przyniosła jej oczekiwanego ukojenia. Jest na nogach od dobrych 5 godzin i wcale jej się nie podobało, że MUSI gdzieś wychodzić. Podeszła do szafy chcąc wybrać jakieś bardziej stosowne, oficjalne ubranie - w poprzecieranych jeansach i swetrze nie prezentowała się szczególnie dobrze.
- No, jakby mnie teraz zobaczył... Niech nie myśli sobie, że jestem byle kim! - tłumaczyła się przed sobą krzywiąc się na widok własnego odbicia w lustrze.
9:46 - dawno tak długo się nie zbierałam...
Strój dodał jej pewności siebie - czarny klasyczny zestaw żakiet + spódnica w pół kolana, włosy zaczesane do tyłu, usta umalowane pomadką.
- I pomyśleć, że wystroiłam się tak dla jakiegoś gbura bez krzty ogłady. - westchnęła zakładając buty i przetrząsając torebkę w poszukiwaniu kluczy.
Jeszcze raz rzuciła okiem na mieszkanie i zamknęła drzwi. Zeszłapo schodach lekko chwiejąc sie na obcasach. Dzień był jasny i słoneczny. Pod jej klatką właśnie zaczynały kwitnąć akacje - wcześnie, ale zima była stosunkowo łagodna. Ich zapach był słodki i duszący. Podeszła do samochodu, pieszczotliwie przesuwając dłonią po masce.