Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2007, 11:06   #3
Wernachien
 
Wernachien's Avatar
 
Reputacja: 1 Wernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodzeWernachien jest na bardzo dobrej drodze
- Jak ja kocham kiedy facet nie dopuszcza mnie do głosu. Nadęty cham - rzuciła słuchawką, w której brzmiał sygnał rozłączenia - Nawet się nie przestawił! Do kogo ja mam się tam cholera zgłosić?!

Joanna usiadła na kanapie w ramach protestu, założyła nogę na nogę i zaczęła nerwowo przeglądać gazetę zupełnie nie zwracając uwagi na treść. Nie zamierzała ruszać się z domu, a przynajmniej jeszcze nie teraz, nie w momencie, w którym ON jej każe i nawet nie podaje konkretów. Zmarszczyła brwi i rzuciła gazetę na stolik. Po chwili wstała i zajęła się ścieleniem łózka - wyrównała prześcieradło, kołdrę, nakryła wszystko brązową narzutą i starannie ułożyła haftowane poduszki.

Dzień nie zapowiadał się przyjemnie. Tej nocy niewiele spała. Piekły ją oczy i bolała głowa. Nawet szybka jazda samochodem po pustych ulicach miasta nie przyniosła jej oczekiwanego ukojenia. Jest na nogach od dobrych 5 godzin i wcale jej się nie podobało, że MUSI gdzieś wychodzić. Podeszła do szafy chcąc wybrać jakieś bardziej stosowne, oficjalne ubranie - w poprzecieranych jeansach i swetrze nie prezentowała się szczególnie dobrze.

- No, jakby mnie teraz zobaczył... Niech nie myśli sobie, że jestem byle kim! - tłumaczyła się przed sobą krzywiąc się na widok własnego odbicia w lustrze.


9:46 - dawno tak długo się nie zbierałam...

Strój dodał jej pewności siebie - czarny klasyczny zestaw żakiet + spódnica w pół kolana, włosy zaczesane do tyłu, usta umalowane pomadką.

- I pomyśleć, że wystroiłam się tak dla jakiegoś gbura bez krzty ogłady. - westchnęła zakładając buty i przetrząsając torebkę w poszukiwaniu kluczy.

Jeszcze raz rzuciła okiem na mieszkanie i zamknęła drzwi. Zeszłapo schodach lekko chwiejąc sie na obcasach. Dzień był jasny i słoneczny. Pod jej klatką właśnie zaczynały kwitnąć akacje - wcześnie, ale zima była stosunkowo łagodna. Ich zapach był słodki i duszący. Podeszła do samochodu, pieszczotliwie przesuwając dłonią po masce.

 
Wernachien jest offline