Spadkobierczyni książęcego tytułu i majątku z cierpliwością poddawała się pospiesznym zabiegom służek. Złośliwie uśmiechnęła się, gdy stara "pudernica" - służąca, która zwykle obsypywała ją tym przeklętym pyłem - omal nie zemdlała, widząc pociemniałe od gleby dłonie oraz odrobinę matki ziemi za paznokciem księżniczki.
Przygotowania trwały, Verita nauczyła się już nie zwracać uwagi na to, co się z nią dzieje. I tak nikt jej tu nie słuchał, wszystkim sterowała Pani Matka. Ona sama będzie mogła decydować o swym stroju dopiero po ślubie, a i tu uwzględniając preferencje męża. Z zaciekawieniem przyjrzała się twarzy Emmy, czy aby nie skrywa jakiejś wartościowej dla niej tajemnicy. Słodki uśmiech tamtej i spiesznie odwracany wzrok potwierdziły przypuszczenia Verity. Poczuła, że serce zabiło jej gwałtowniej. Może dziś w nocy będzie mogła...? Czuła, że niecierpliwość pożera jej duszę, wszak zostało jej już tylko kilkadziesiąt stronnic.
Dziewczyna zachichotała w duchu. "Emma zapewne myśli, że z pomocnikiem skryby łączy mnie jakiś romans. Ciekawe co by zrobiła, gdyby się dowiedziała, że jest on tylko posłańcem między mną a starym skrybą i nie romansować tam chodzę, a uczyć się historii i strategii wojskowej. Jak ją znam byłaby rozczarowana, pytałaby 'po co mi to'... I byłoby to zapewne dobre pytanie, bo wiedza ta raczej w życiu mi się nie przysłuży. Chyba, że mąż mój postara się o cały oddział dzieci... Fuj! Boże, dlaczego uczyniłeś mnie kobietą?!"
Verita zamknęła oczy, starając się wyrzucić z umysłu ciągłe pokrzykiwania i kłótnie na temat tego czy wstążki we włosach mają być koloru lazury czy błękitu.
__________________ Konto zawieszone. |