Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2014, 00:13   #143
Boreiro
 
Boreiro's Avatar
 
Reputacja: 1 Boreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodze
Jaromir

Początkujący wilkołak miał spory problem. Posiłki przestawały mu smakować. Początkowo miał nadzieję, że to po prostu tymczasowy efekt niskiej jakości jedzenia, którą była szara, kleista breja. Od czasu do czasu można było znaleźć tam rodzynki. Po trzech dniach regularnego dodawania bakalii, zamiast tych słodkości Włochański w swojej kolacji znalazł rodzynkopodobne kamyszki. Był to niewątpliwie podstęp okaleczonego urzędasa, który od czasu incydentu mścił się jak tylko mógł. Oczywiście najgorsza, najbrudniejsza cela, ale to w końcu Cesarstwo Niemiec, więc na warunki lokalowe nie były utrudnieniem. Kubłów z nieczystościami nie wynoszono, w pewnym momencie zaprzestano nawet przynosić nowych. Sprowadzono także hałaśliwych sąsiadów. Jednego szaleńca drącego się non stop, i drugiego znacznie gorszego, którego notorycznym hobby było śpiewanie niemieckich pieśni narodowych. Urzędas z pewnością wiedział o lingwistycznych niechęciach narodu polskiego. Wąsacz posuwał się coraz dalej w swojej zemście. Od dwóch dni każdy posiłek był wzbogacany o ślinę dostarczającego go strażnika. Dodanie tego ostatniego składnika odbywało się oczywiście tuż przed konsumpcją.

Mało, że Ślązakowi posiłki przestawały smakować. Nie miał on także chrapki na swojego współlokatora. Widać wilkołaki też miały swoje preferencje co do spożywanych potraw.

Zbigniew

Rany się goiły szybko. Przed wyprawą wychodził by z tych wszystkich niedogodności jakie doznał podczas szlaku kilka miesięcy. Lecz jakaś tajemna siła, która obdarzała go również niewiarygodną sprawnością fizyczną pozwalała również na przyspieszone gojenie się ran. Po tygodniu takiej kuracji jaką sam sobie zafundował czuł się świetnie. Jednakże zauważył, że szybkość dochodzenia do siebie spada. Podobnie jego siła i zręczność. Było to niepokojące. Jego ciało nie chciało oddać nabytych umiejętności. Ta moc musiała pochodzić od ich wielce ważnego ładunku. Musiał odnaleźć tę skrzynię. Znaleźć, ubić aktualnych posiadaczy i zajrzeć do środka. Tam zapewne czyhała jeszcze większa tajemnica.

Jego nowy nałóg przejmował kontrolę nad świadomością, gdy usłyszał coś.

-Psst.

Jednym zgrabnym ruchem wstał z łóżka i przybrał bojową pozycję. Spojrzał na kompana. Chłopak trzymał w ustach własny kciuk. To plus fakt, że Jaromir ostrzegł go kilka godzin temu przed samym sobą oraz zasłyszane plotki o odgryzionym penisie jasno stwierdzały, że nie znosił pobytu tutaj zbyt dobrze.

-Psst

Szukał w ciemności postaci pstacza. Sama się wyłoniła spośród cieni. To była Gwen. A w jej ręce klucze do celi. Zamek zgrzytnął i drzwi na wolność otworzyły się ośmieszając niemiecki wymiar sprawiedliwości. Wskazała na śpiącego. Wilk podszedł na paluszkach i szarpnął go zdecydowanie. Nie musiał zasłaniać ust, kciuk świetnie pełnił rolę smoczka.

Wszyscy

Wyszli w trójkę nie odzywając się ani słowem. Uwolnili resztę drużyny: Fagnusa, Dantego oraz Merkurego, którego ewakuacja okazała się najtrudniejsza, albowiem zastali go w trakcie masturbacji.
Klucząc ciemnymi korytarzami co jakiś czas wymijali znokautowanych strażników. Szli długo, aż napotkali wyłom w murze. Walające się kawałki ściany świadczyły, że powstał niedawno. Wyszli na wolność.

Czwartek, 23 maja

Kurduple. Za mało spektakularną akcję odbicia więźniów stały krasnoludy. Ukrywali się w magazynie w obskurnej dzielnicy Frankfurtu nad Odrą. Już w Cesarstwie Niemieckim. Problem zamkniętej granicy był za nimi. Pozostało jednak dużo więcej problemów niż się rozwiązało. O najpoważniejszym mówił właśnie Lothar:

-Mamy pewne podejrzenia. Musimy wybadać sprawę, nie bójcie dupy zajmiemy się tym. Ale uwaga, sprawa się pokomplikowała. To nie będzie takie hop siup z odzyskaniem naszego ładunku. Istnieje spore ryzyko. Z drugiej strony jeśli teraz zrezygnujecie to okażecie się frajerami o których będą opowiadać szydercze historie we wszystkich knajpach Rzeczypospolitej. Żeście wędrowali kilka tygodni, wóz pchali, a pieniędzy za to nie ma. Zostawimy was z tą decyzją. A teraz musimy już lecieć. Nie naróbcie bigosu, szwaby was szukają.

Powiedział co wiedział i odwrócił się na pięcie, aby się oddalić. Ewidentnie nie chciał odpowiadać na niewygodne pytania.
 
__________________
Nosce te ipsum.

Ostatnio edytowane przez Boreiro : 18-05-2014 o 11:55.
Boreiro jest offline