Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2014, 22:11   #10
Elas
 
Elas's Avatar
 
Reputacja: 1 Elas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znanyElas wkrótce będzie znany
In donuts we trust!

- Dla rodziny powinno się czasem zrobić to, czego się nie lubi. -zwrócił się stronę kota, unosząc wysoko jedną nogę. Kij zakręcił się między jego palcami, a jego kij został wycelowany w mordkę pączka.
- Teraz zaś musisz być sam, wiedząc że jeżeli przegrasz to wszyscy za to zapłacą.
- Huh. - stwierdził Mruczek. To byłoby całkiem w jego stylu, gdyby po prostu dałby się pokonać. Ale mimo wszystko, miał swój ultra ważny cel! To nie mogło się tak skończyć.
- A może po prostu cos razem zjemy? - zaproponował.
- Kolacja będzie o ósmej. -odparł jedynie mnich, po czym pchnął kijem, trafiając w nosek pączusia. Zabolało, drewniany przyrząd był wszak dość twardy, zaś na pyszczku kot nie miał swej twardej czekolady.
Mruczek nastroszył całą czekoladę i cofnął się o krok, wyraźnie zdenerwowany tym, co się stało. Zaczął machać ogonem a kocia wściekłość zaczęła się kumulować. Miał ochotę rzucić sie na niego z pazurami i zrobić mu sałatkę z twarzy, lecz póki co panował nad sobą.
- Ty przeklęty Otwieraczu Do Puszek! Jesteś na tyle bezużyteczny, że wolałbym wrócić do Aries! A twój kij jest brzydki! - krzyczał pączkot z oburzeniem.
- Mój umysł jest czysty, a ciało silne. Twe słowa nie uczynią mi szkody. -odezwał się mnich gdy jego kij opadł z góry na plecy pączkokota. Twarda czekolada zamortyzowała na szczęście siłę ciosu.
W odpowiedzi pączkot zjeżył całą czekoladę uginając przy tym łapki, syknął przeciągle i skoczył w kierunku przeciwnika, wyprowadzając dwa pacnięcia łapą w głowę z wysuniętymi pazurami. Pierwsze, prawą łapą, było wycelowane w skroń po tej samej stronie, której rozcięcie znacząco zmniejszyłoby widoczność przeciwnika. Drugie natomiast, lewą łapą, wycelowane było w lewe oko, co pozwoliłoby znacząco uszkodzić przeciwnika. O nie, pączkoty się w tańcu nie pierdoliły!
Pierwsza z łapek omineła twarz przeciwnika, ten bowiem lekkim krokiem uskoczył na prawą pączkoflanke. Jego kij wsunął się w donutową dziurę, podrzucając kota w górę. Następnie obrót i drugi koniec prostej broni, trafił znowu w pyszczek kota. Znowu zapiekło, a trochę nadzienia pociekło z nosa stworzonka, mimo że słodkie nie przynosiło miłych uczuć czternonogiemu stworzeniu.
Gdy to spadło na ziemię, od razu skoczyło do drugiego ataku. W końcu dosiegając celu. Pazurki rozroały policzek mnicha z którego pociekły krople krwi.
Mruczek postanowił zaryzykować nieco. Miał zamiar złapać kij mnicha w swojego donuta, a następnie wyskoczyć z całą mocą w powietrze, wprawiając się przy tym w ruch obrotowy. Miałoby to zrobić z pączkota niebezpieczną broń - głównie z powodu obracającego się razem z nim kija. Miał nadzieje, że przy odrobinie szczęścia nawet uda mu się rozbroić przeciwnika.
Było to zaiste sprytne i nieprzywidywalne posunięcie. Pączek temu, kto przewidziałby taki ruch. Jednak zaskoczenie to jedno, natomiast umiejętność adaptacji do zaskakujących warunków, to druga sprawa. Gdy donut swym złowieszczym otworem, niemal pochwycił już kij, mnich cofnął broń. Co prawda przez to, nie miał jak zaatakować, czy nawet wyprowadzić kontry, ale popsuł pączkokotowi szyki.
Pączkot machnął niezadowolony ogonem, łapiąc przy tym lepszą równowagę. Następnie rzucił się w stronę mnicha, prawą łapą celując w jego łuk brwiowy. Następnie, zaraz po tym jak wylądował, zaszarżował na przeciwnika, chcąc uderzyć go swoim pączkiem w brzuch i męskość. Ot, kocia wredność!
Stworzonko odbiło się od ziemi, a dzięki swemu areodynamicznemu kształtowi niczym żywy pocisk, przemknęło obok twarzy wroga. Pazurki, czy też czekoladki (bo kto wie, co czai się w łapkach pączka) rozcięły mocno brew mnicha. Krew pociekła na jedno z jego oczu, które zmrużył z lekkim grymasem na twarzy. Jednak tak jak to Aries powiedziała kotkowi przydałaby się dieta, bowiem triumf jak i lekka zadyszka po skoku osłabił jego czujność. Jego ciasto ponownie zostało dźgnięte kijem, który odłupawszy spory kawałek czekolady, szturchnął wypiek. Kot rozpędził się szarżując na wroga, jednak kawałki wcześniej jedzonej ryby, zawędrowały pod jego łapkę. Stworek poślizgnął się, koziołkując kilka razy.


Mnich bezwzględnie to wykorzystał, uderzając w kota niczym w tłusta golfową piłeczkę. Pyszczek po raz kolejny spotkał się z kijem, a więcej galaretki pociekło z noska zwierzaka. Powoli zaczynał widzieć nad głową donutki, jednak to wciąż było za mało by go powalić.
Mruczek zaczął nerwowo machać ogonem i przykucnął nieco, najwyraźniej skupiając się na czymś.
- Poddajesz się? -zapytał mnich krążąc dookoła futrzaka.
- Miau! - odmiałknął bojowo Mruczek.
Mnich ugiął nogi, po czym silnym ruchem wyprostował się, nadajac swej opadającej broni jeszcze więcej pędu. Kij opadł z góry na donuta, który aż błyszczał od wzmacniającej go energii Shinso. Połączenie twardej czekolady i energetycznej zbroi, stawiło dzielny opór kijaszkowi. Co więcej, mnich nie przewidując takiej twardości, przesadził z siła ataku. Kij złamał się, z złowieszczej broni przemieniając się w bezużyteczny gadżet.
Chłopak spojrzął na niego spod kapelusza i odrzucił na bok.
- Hym, starczy. Zdałeś. -stwierdził jak gdyby nigdy nic, po czym ukłonił się i skierował się powoli do wyjścia.
Pączkot aż zamrugał wyraźnie zdziwiony. Z jednej strony rozpierała go chęć rzucenia się na przeciwnika, z drugiej - chciało mu się spać.
- Miau…? - aż zapomniał języka w gębie. Cóż, bardziej naturalne było dla niego opier… regenerować siły. Wskoczył więc na najbliższy dach, gdzie zakamuflował się tak bardzo, jak tylko mógł przerośnięty pączek. Przyglądał się jednak nieufnie mnichowi. Poczekał, aż mężczyzna odejdzie. Dopiero wtedy z ATP wyjął hotdoga (zwierzęcą nienawiść trzeba praktykować w każdy, możliwy sposób!), którego wszamał pośpiesznie. Następnie zamknął oczy i zaczął śnić o czekoladowych krainach.
 
Elas jest offline