Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-02-2007, 21:36   #3
cynis
 
cynis's Avatar
 
Reputacja: 1 cynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skałcynis jest jak klejnot wśród skał
Wylądowali na platformie tuż przed Wielką Świątynią Jedi. Budowla była monumentalna. Nie to żeby Shado nie widział wcześniej czegoś tak ogromnego ale tu dochodziło uczucie wszechobecnej mocy. Mocy która przenikała, przyciskała. Siła sprawiająca, że czuło się tu bardzo małym, nie ważne jak potężnym się jest. Sama bryła Świątyni też przedstawiała się wspaniale i doskonale w swej prostocie. A może to tylko wrażenie wywołane renomą tego miejsca? Dlaczego wcześniej tu nie byliśmy? I dlaczego akurat teraz? Moc drgała. Miliony przeczuć wibrowały wewnątrz każdej komórki organizmu. Wyszli na lądowisko:

-Nic nie mówisz? Jak na ciebie to dziwne...- ironicznie skomentował zachwyt ucznia mistrz Ragde.
-...B-Bo brak mi słów... twi'lek odpowiedział cicho.
Mistrz odwrócił głowę i spojrzał mu prosto w oczy -To chyba pierwszy raz. po czym szybko odwrócił wzrok i roześmiał się. Shado mógłby przysiąc, że zobaczył na twarzy człowieka dziwny wyraz. Nie skupiał się jednak na tym. Pochłonęła go kontemplacja tego miejsca.

Idąc w stronę wejścia do gmachu młody padawan wyczuł obecność potężnej istoty. Spojrzał na drogę i zaraz rozpoznał Wielkiego Mistrza Jodę. Słyszał o nim wiele. Jednak na temat jego wyglądy było dość mało przesłanek. Spodziewał się kogoś wyższego. Spójrzmy prawdzie w oczy kogoś co najmniej o głowę wyższego od niego samego. Ale powątpiewanie skonfrontował z echem mocy jakie poczuł i wyzbył się negatywnych myśli. Podeszli wprost do starego mistrza. To akurat było do przewidzenia nawet bez mocy. Ale następnych wydarzeń Shado się nie spodziewał. Po wymianie ukłonów rozmowa przeszła na mniej formalne tory. Krótko: Ragde i Joda na pewno się znali i chyba nawet lubili. Rozmowa była krótka ale w żadnym wypadku nie rzeczowa. Przynajmniej nie do momentu oświadczenia Marka. "Shado ja odchodzę…" Padawan myślał chwilę. Mogłem się tego spodziewać. Był markotny odkąd dowiedział się, że lecimy na Coruscant. Pewnie przygotowywał się od dawna. Reszta słów dwóch mistrzów do niego nie docierała.
Mistrz odchodzi.
W następnej chwil mistrz ukłonił się i ruszył w stronę statku. Shado nie znalazł w sobie siły by go pożegnać. Zresztą Mark chyba się tego nie spodziewał. Twi'lek patrzył na statek kiedy ten startował. Patrzył na kokpit w którym siedział jego były mistrz i pierwszy prawdziwy przyjaciel. Skinął mu głową. Nie zobaczył czy nastąpiła odpowiedź.
Mistrz odszedł.
Nawet piękny wschód słońca nie był dziś taki piękny jak zwykle.

Kiedy statek zniknął z zasięgu wzroku mistrz Joda wyrwał Shada z letargu -Moc silna jest w tobie , ale i nie spokojna…- Padawan chciał odpowiedzieć ale nie zdążył. Mistrz oświadczył, że przybyli następni. Zrobił to specjalnie w tym momencie żebym nie strzępił języka. pomyślał kiedy statek nowych uczniów był już blisko. Co ja bym mu niby odpowiedział?

Powitał nowoprzybyłych. Parsknął tylko odruchowo kiedy pilot dostał po łydce. Takie rzeczy śmieszyły go niezależnie od sytuacji. Po czym wrócił w sferę ponurych myśli, które wieczorem lub podczas najbliższej medytacji zepchnie tam gdzie wszystkie. Na samo dno w kąt pamięci. Tam gdzie leżą wspomnienia przykre, podobne do: zostawienia matki, niewoli i innych.

W stołówce było już lepiej. Jedzenie średnio zjadliwe, jak to które pamiętał z Dantooine. Pewnie wszędzie jest tak samo. Mistrz Yoda okazał się mieć bardzo rozrywkową osobowość. Rozmowa z nim nawet o historii powstania Świątyni była zabawna. Do tego Shado obojętnie ile się starał nie mógł traktować go poważnie. I jeszcze ta dziewczyna. W trakcie posiłku chłopak imieniem Sarin spojrzał mu prosto w oczy. Było to lodowate spojrzenie. Shado wytrzymał je i odwzajemnił takim które w jego mniemaniu miało być zadziorne ale w żadnym razie nie wrogie. Ciekawe.

Przedstawiony przewodnik wyglądał na lekko wyprutego i chyba nie zachęcała go wizja utraty ostatniego kawałka jedzenia w zamian za oprowadzanie nowych po budynku. Kiedy Shado dowiedział się, że będą musieli nosić to takie coś, był lekko obrażony zapytał tylko cienko sam siebie: -Dlaczego?- Przebrał się jednak. Nie było innej rady.
 
cynis jest offline