Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2014, 17:40   #515
Kejsi2
 
Reputacja: 1 Kejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputacjęKejsi2 ma wspaniałą reputację
Kiti korzystała z uroków niewidzialności, jednocześnie trzęsąc portkami (hihi). Nie była przyzwyczajona do sytuacji i czuła się, jakby i tak wszyscy ją widzieli i po prostu udawali że jej nie widzą, żeby potem wybuchnąć śmiechem. W takich właśnie warunkach narodzi się kiedyś zwyczaj robienia kawałów ukrytą kamerą. Póki co starała się wyglądać niepozornie a właściwie nie wyglądać w ogóle. Chodząc uważała, żeby nie zahaczyć o nikogo, nie zaczepić o meble ani inne elementy otoczenia, żeby nie zwracać na siebie uwagi. Najważniejszą rzeczą teraz było żeby zachowywać się najciszej jak się da i nie powodować przypadkowych przesunięć przedmiotów, nie zostawiać śladów łapek na kurzu i nie otrzeć się o nic niespodziewającego się spacerowicza. Pierwsza napotkana chimera przekonała Kiti, że jednak miała szczęście trafiając na Diritha a nie na coś takiego. Dirith w swoich tygrysich pasach był jeszcze jako tako przystojny, natomiast to, ten jego kolega, to było coś z czym wolała się nie pokazywać na powierzchni. Do tego mag wcale nie był sympatyczny choć może nieco, nieco, nieco tylko lepiej wyglądał. Odczekała chwilę czy aby na pewno była niewidzialna. W końcu mag mógł mieć specjalne zdolności do obserwacji niewidzialnych wilków na swoim terenie, nigdy nic nie wiadomo!

Odetchnęła kiedy i on i ta jego chimera nie zawracali na nią żadnej uwagi. Kiedy Dirith i kolega chimera wdali się w pogawędki, postanowiła skorzystać z okazji i zwiedzić pracownię maga. Kiedy się do niej prześliznęła na moment przystopowała, kiedy zobaczyła stojące na podłodze w pracowni coś. Coś sapało otwartą gębą i śliniło się na podłogę strużkami śliny. Patrzyło gdzieś w jej kierunku, zabawnie poruszając nozdrzami. Równie paskudnego Azora w życiu nie widziała, w życiu, w życiu! Chyba wyczuwał jej zapach albo może i nawet usłyszał jak przełknęła głośniej ślinę.

Upewniwszy się, że jednak jest dla niego niewidoczna i nie wziął jej jeszcze na cel, Kiti weszła w głąb pracowni. Azor obejrzał się za nią, ale nie mógł jej precyzyjnie namierzyć. Zaczęła oglądać i zwiedzać okolice, poszukując czegoś wartościowego lub przydatnego. Większość sprzętów maga służyła jednak nie wiadomo do czego i nie było sensu zabierać tego ze sobą. Nie chciała też ruszać zbyt wiele żeby nie zwrócić na siebie uwagi albo nie wkurzyć maga. Po chwili jednak stwierdziła, że czemu nie, nie, nie? W końcu była niewidzialna a te wszystkie drowy, ciemności, chimery, pająki i śliniące się psy doprowadzały ją do szału!!! Tęskniła za drzewami, wiatrem, niebem, słońcem!!! Miała nadzieję, że póki była niewidzialna, ujdzie jej to w miarę na sucho. Zawsze zastanawiała się, czy ci magowie stojący nad aparaturą bulgoczącą, dymiącą, kapiącą kropelkami eliksirów faktycznie robią coś mądrego, pracują, wykonują eksperymenty, czy oni tam stoją, mądrze wyglądając i nic poza tym. Fajnie wyglądali, mądrze, reprezentacyjnie i robili dobre wrażenie, ale zapewne jak zawsze, prawdziwą robotę wykonywał student, pomagier albo niewolnik czy inna sprzątaczka.

Kiti zamierzała przyjrzeć się temu z bliska. Grzebania w aparaturze magicznej zawsze odmawiała sobie ze względu na możliwość pomieszania magicznych substancji ponad miarę i wysadzenia w powietrze nie tylko wrogów, ale siebie samej. Poza tym nierzadkie były zatrucia niewidzialnymi lub bezzapachowymi dymkami z magicznych potionów. Warto jednak było zaryzykować żeby zobaczyć minę drowiego maga, kiedy jego pracownia pójdzie z dymem. Mag i chimer byli zajęci pogaduszkami. Szybko wlazła na krzesło i zgarnęła wszystko ze stołu co mogła, wlała to tu i tam, tamto tu i tu i tam, a następnie szybko zeskoczyła ze stołu i czmychnęła, wymijając Azora gapiącego się ze zdumieniem na stół.

Kiedy już była na zewnątrz, obejrzała się na swoje dzieło zniszczenia. Ludzie często nie zdają sobie sprawy jak złośliwi potrafią być klerycy kiedy doprowadzi się ich do szału. Trochę jak z kelnerami, z uśmiechem napluje do zupy. Podobnie kleryk obieca ci że nie będzie bolało, wmówi ci, że do operacji wyjmowania strzał z wątroby nie potrzeba znieczulenia, albo zapewni że będzie cię leczył jeśli zaszarżujesz na smoka. Jeśli kiedykolwiek elf wyjdzie z pomieszczenia z którego się dymi i wzruszy ramionami niewinnie, nie ma nawet sensu pytać go co się tam wydarzyło i czy jest temu winny i tak nie ma szans żeby się przyznał. Elf uważa, że zrobił co musiał, ponieważ doprowadzono go do szału, przez te ciemności, brak wiatru, słońca i drzew. Byłyby drzewa, nie byłoby eksplozji, prosta elficka logika, dlaczego inne, niższe, głupie rasy, nie mogą tego pojąć!?

Kiti opuściła pracownię i zebrała się na korytarz na dalszą odległość, kiedy porządnie zaczęło się dymić z fiolek a jedna z nich zaczęła drżeć i spadła na podłogę. Dirith i Venorik też zdążyli oddalić się poza ewentualny zasięg eksplozji. Chyba. Kiti była dumna ze swojej wyprodukowanej na poczekaniu zasłony dymnej. Najlepsze że cała wina spadła na psa. I tak zasłużył na klapsa za to ślinienie się i nadmierną ilość odnóży niż dozwala Światło.

Chociaż samo znalezienie Hell Light wydawało się dużo prostsze z podpowiedziami wizji, sprawę komplikowało pojawienie się przeszkód i to przeszkód ruchomych. Kiti próbowała zejść im z drogi, choć powoli wydawało się to prawie niemożliwe.
 
__________________
"Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D
Kejsi2 jest offline