- Gotuj kuszę. Będzie jak znalazł, jeśli który jeszcze się tu kręci. - Położył rękę na ramieniu najemnika. Sam zrobił podobnie i trzymał łuk w pogotowiu. Trzymając się linii drzew wyglądał na trakt wiodący do wsi. Skoro stwory Chaosu tak szybko odpuściły pogoń, to z jakiegoś powodu ciągnie ich do Behemsdorfu. To oznaczało również, że raczej nie wrócą.
Licho jednak nie śpi, więc wolał wypatrywać wroga, niźli być wypatrzonym. - Nie mitrężcie czasu! Musimy ruszyć za nimi i pomóc, kiedy zaatakują wieś. - Zdziwiła go informacja o tym, że szalony sigmaryta wciąż dycha. Widać miał szczęście, albo rzeczywiście chronił go jego bóg. Nie mogli jednak zostać tu dłużej, niż było potrzebne.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |