Siegfried padł pod naporem wroga. Rana za raną się otwierała a krew i życie powoli z niego uciekało. Powinien umrzeć, lecz Młotodzierżca widząc żarliwość w swoim wyznawcy postanowił go oszczędzić. Siegfried dźwignął się mimo ran, mimo że, jucha z brzucha sączyła mu się równie gęsto, co lejące się piwsko w święto piwa.
Nad nim stał Gunter, który nie omieszkał wytknąć mu szaleństwa. Fanatyk wzruszył ramionami i odpowiedział mu, plując krwią:
-Dla jednych szalone, dla innych słuszne.. - dźwignął się powoli z ziemi i dodał -Pierw udajmy się do wsi..jeśli dane mi będzie dożyć opatrzysz mnie..Czasu mało a wróg nie będzie czekał, aż mu skradniesz pierwszego całusa - zaśmiał się i podniósł oręż z ziemi i zaczął kierować się w kierunku wioski.
__________________ Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
Ostatnio edytowane przez valtharys : 12-05-2014 o 08:36.
|