Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-05-2014, 20:33   #2
cb
 
cb's Avatar
 
Reputacja: 1 cb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemucb to imię znane każdemu
Już chyba z godzinę siedzieli skuleni pod jednym ze stołów straganiarzy. Worki i skrzynie dawały im chwilowe poczucie bezpieczeństwa. Chwilowe i złudne. Mięśnie zaczynały drętwieć skulone w niewygodnej pozycji a odkrycie ich było kwestią czasu. W głowie trapera zaczął kiełkować desperacki plan, by go zrealizować musiał się jednak dowiedzieć co się dzieje na zewnątrz. W trosce o nieujawnienie ich kryjówki Charlie postanowił przeczołgać się kawałeczek wzdłuż ściany namiotu za rząd skrzyń z owocami. Stamtąd powinien mieć dobry widok nie dekonspirując się jednocześnie. Jak pomyślał tak też zrobił. Jego przymusowy partner chciał iść w jego ślady lecz ruch dłoni myśliwego osadził go w miejscu. Charlie zawsze wolał pracować sam. Zaczął więc pełznąć wzdłuż leżącej na ziemi płachty namiotu. Miał tylko nadzieję, że nikt na zewnątrz nie zauważy ruchu. Głowę przycisnął do piachu. Wystawił połowę twarzy na zewnątrz. Zamarł, gdy padł na nią cień buta. Po chwili oko przyzwyczaiło się do światła i zobaczył ,że but był zwrócony do niego bokiem. Oddalał się. Charlie powstrzymał w sobie westchnienie ulgi. Dostrzegł, że pod drzewem siedział jeden ganger z karabinem. Zdawał się być ciut nieobecny. Siłą rzeczy obserwacja prowadzona z twarzą prawie zanurzoną w piachu dawała ograniczone możliwości. Trudno było stwierdzić, czy po jego dalekiej lewej i prawej znajdowali się Kolejni gangerzy. Było też zbyt wiele hałasu, by usłyszeć kroki. Dobrą pozycją do zadekowania się była uprawa jakiegoś chwasta na przeciwko. Za gangerem pod drzewkiem.

Cały zwiad nie trwała nawet 5 minut ale Charliemu wydawało się, że czas przestał istnieć. Ze zdziwieniem odkrył, że znajduje się w stanie ducha który do tej pory przydarzał mu się tylko podczas polowania. Jego umysł ogarnął dziwny spokój, ruchy stały się płynne a wszystkie zmysły wyostrzyły się do granic możliwości. Wracając był cichszy niż cień. Gdy znalazł się z powrotem za straganem nachylił się do ucha montera.
- Masz może taśmę? – wyszeptał.
Waclaw obmacał się i odszepnął-Kiedyś miałem
- To daj. Mam plan. – odpowiedź Charliego nie była głośniejsza od szmeru liści w bezwietrzny poranek. Z ręki do ręki przeszła szpulka nieśmiertelnego ducktape.
- Zrobimy tak Charlie nachylił się ponownie do ucha Wacława. - W tamtej ścianie wyciąłem małe wyjście. Po lewej pod drzewem leży ganger. Gdy wstanę i strzelę do bossa ty dasz nura i ściągniesz go. Następnie kryjemy się w zielsku. Jeśli boss padnie to powinniśmy zyskać trochę czasu na powstałym zamieszaniu. Ok?
- Mam nadzieję, że dobrze strzelasz. Jak osiłek padnie może nie będą myśleć o zabijaniu wieśniaków. Do dzieła. – monter nie wiedział jeszcze jak bardzo się mylił.
Traper relacjonując sytuację na zewnątrz i streszczając swój plan wiedział doskonale, że mają niewielkie szanse. Na pewno zginie wiele postronnych osób. Była to cena która był gotów zapłacić bowiem zdawał sobie sprawę, że Gabe i jego zgraja nie zamierzają pozostawić przy życiu nikogo. Wierzył, że śmierć przywódcy zdezorganizuje bandę i da szansę obrońcom na przejęcie inicjatywy im zaś umożliwi ucieczkę.

Przez dłuższą chwilę Charlie zbierał w sobie odwagę by plan przekuć w czyn. W końcu wziął głęboki oddech oczyszczając umysł i duszę ze wszystkiego co zbędne. Był to jego rytuał którego nauczył się od pewnego czerwonoskórego parę lat temu i od tamtej pory wykonywał go przed każdym polowaniem. To czego miał zamiar dokonać za chwilę nie różniło się prawie wcale od łowów w jakich brał udział od dziecka. Zwierzyna była doskonale widoczna należało jedynie zastawić sidła i upewnić się, że w razie zmiany ról Charlie i tak pozostanie zwycięzcą. Najciszej jak mógł podkradł się do ściany namiotu i wyciął w niej niewielki otwór. Każde cięć zabezpieczył kawałkiem taśmy tak by przypadkowy podmuch wiatru nie ujawnił ich wyjścia zbyt wcześnie a jednocześnie Waclaw miał możliwość wyjścia bez użycia rąk. Przez cały czas starał się nie patrzeć bezpośrednio na swój przyszły cel. Zdawał się na widzenie obwodowe i pozostałe zmysły wiedział bowiem, że każdy drapieżnik wyczuwa instynktownie, że jest obserwowany. Zakończywszy pracę wrócił na miejsce klepiąc po drodze montera w ramię. Chciał mu dać znać, że za chwilę się zacznie.

Dzięki niezliczonym godzinom spędzonym w lesie traper wiedział, że nie ma sensu zrywać się jak sprężyna. Nagły ruch płoszył zwierzynę. Zamiast tego wstał płynnie ale niespiesznie. Wytrenowanym ruchem podrzucił do ramienia swego wiernego granda i strzelił. Niestety, najprawdopodobniej przez światło padające zza pleców bandziora spudłował dosłownie o włos.

Gabe zaciągnął się papierosem i podniósł do oka tompsona. Reszta Hell Angels zamarła. Charlie instynktownie niemal wziął poprawkę i powtórnie ściągnął spust. Wyprostowany Gabe wytrzeszczył nagle oczy i wypuścił trzymanego w kąciku ust skręta. Kula ubodła go w brzuch i wyszła plecami. Na jego czoło natychmiast wystąpił pot, a oczy zaszkliły się. Wielki ganger, upadł na czworaki.
- Zabić, ich wszystkich - wydysił przez zaciśnięte zęby. Charlie już tego nie słyszał padł bowiem na ziemię i na czworakach pędził do dziury w pokryciu namiotu . Gangerzy otworzyli ogień masakrując zakładników ci zaś wiedzeni paniką rozpierzchli się na wszystkie strony tratując rannych. Charlie Wyskoczył na zewnątrz pozostawiając za sobą namiot pełen krwi i ognia.
 
__________________
Pierwsza zasada przetrwania, nie daj się zabić.
Druga zasada przetrwania: To że masz paranoję nie znaczy, że oni nie chcą cię dopaść.
cb jest offline