Nat King Cole. Delikatny kochanek. Wyrozumiały umysł. Istota o nieprawdopodobnej głębi oddziaływania i magicznej charyzmie. Nathaniel Coles ale bardziej King. Prawdziwy król głosu i brzmienia. Jego się czuje, a nie słucha. Unforgettable było pierwszym co poczuła Bożenka. Muzyka dobiegała skądś. Była idealnie wyważona. Nie zbyt głośna, aby przeszkadzać, a na tyle cicha że dziewczyna wstrzymywała oddech aby usłyszeć kolejne takty. Kojarzyła te piosenkę, ale nigdy nie wpadła jej tak w ucho. Jakby nigdy nie miała czasu aby jej posłuchać. A teraz?
Czuła się zrelaksowana, wypoczęta. Szczęśliwie głodna. Zaraz! Chwila! Gdzie jestem? Co się stało? Pamiętała taksówkę i ...
Uniosła się lekko podpierając na miękkiej poduszce. Co? Poduszce? Miękkiej? Leżała na szerokim łóżku przykryta nieprawdopodobnie delikatna i przyjemną w dotyku tkaniną. Znajdowała się w jasnym pomieszczeniu, rozświetlonym słońcem, które zaglądało przez wielkie okno. Naprzeciw drewniana komoda, a na niej bukiet kwiatów. Czuła ich zapach w powietrzu. Obraz morza. Dalej zdobna szafa. Wszystko w jednym stylu. Hotel? To było dość prawdopodobne.
Leżała w łóżku... naga? Poczuła pewien niepokój. Lecz nigdzie w koło nie było jej ubrań. Czuła się brudna. Jakby intensywnie się spociła i poszła spać. Coś było nie tak. Dotknęła włosów. Przycięte? Paznokcie. Wyrównane? Zaczęła coraz baczniej się rozglądać, lecz zamiast zobaczyć, usłyszała. – Pewności nigdy nie mogę mieć. Ale czy to ważne? – głos dobiegał z za pół otwartych drzwi. Należał do mężczyzny, dla którego angielski nie mógł być pierwszym językiem. Zdaje się że rozmawiał przez telefon – Nie mam pojęcia czy jest świadoma. Podejrzewam że nie. Zresztą... zbyt daleko wybiegamy w przyszłość. Może się przecież okazać że nie będzie spełniała naszych oczekiwań. A wtedy... to się po prostu zdarza. Na razie nie ma czym się przejmować. Spróbuj możliwie szybko się pojawić. Poczekaj.... musze kończyć. Odezwę się później.
Drzwi otworzyły, się a do pomieszczenia wszedł postawny mężczyzna. Ten który „zaciągnął” ją do taksówki! Był ubrany w błękitną koszulę, lniane spodnie i lekkie półbuty. Uśmiechał się życzliwie. – Widzę że już wstałaś. Mogę się do Ciebie zwracać wprost Lili? Jak się czujesz? |