Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-05-2014, 14:51   #3
kretoland
 
kretoland's Avatar
 
Reputacja: 1 kretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodzekretoland jest na bardzo dobrej drodze
Siedzenie pod stołem było nudne. Zdążył kilkakrotnie policzyć gangerów i zakładników. Na ile był w stanie ocenić, Aniołki nie spodziewały się by ktoś był poza ludźmi, których widzieli. W ogóle nie sprawdzali co znajduje się w innych częściach namiotu.
Bezczynne siedzenie tylko wzmagało myślenie o tym zasranym szczęściu do cwaniaczków. Zawsze musiał natrafić na jakiegoś palanta, który dorabiał się jego kosztem. Nie lubił zabijania. Miał jednak nadzieje, że fiut który zrobił mu tego guza wisi na jednym z nielicznych drzew przy szosie 81.
Z rozmyślań wyrwał go ruch człowieka, który był na tyle miły by wciągnąć go pod ten stół. Przynajmniej nie leżał teraz wśród nieszczęśników, do których celowano z broni maszynowej.
- Masz może taśmę?
Oklepał na szybko kieszenie szelek taktycznych.
-Kiedyś miałem - odszeptał po czym ręka natrafiła na właściwe miejsce.
- To daj. Mam plan. - usłyszawszy to podał kompanowi rolkę taśmy, którą właśnie wyciągnął.
Gdy tamten ruszył, Waclaw wyciągnął pistolet i zaczął podążać za człowiekiem wyglądającym jakby traper. Ten jednak pokazał mu by się nie ruszał, więc spec zatrzymał się. Nie był dobry w podchody więc wolał nie przeszkadzać. Bał się jednak trochę, że nowy kompan go tu zostawi samego.
Po niedługim czasie traper wrócił, przedstawił swój plan.
- Mam nadzieję, że dobrze strzelasz. Jak osiłek padnie może nie będą myśleć o zabijaniu wieśniaków. Do dzieła. - Musiało brzmieć to strasznie naiwnie, ale spec musiał znów jakoś uspokoić swoje sumienie. Nie lubił zabijania, ale on jest kolesiem od naprawianie nie od rozwalania. Taki podział świata.
Na widok wstającego kolegi przeszedł w stronę otworu. Wysunął się by zobaczyć czy nikt nie stoi po drugiej stronie. Po upewnieniu się, że jest w miarę bezpiecznie wyczołgał się na drugą stronę. Przykucnął i przymierzył się do strzału. Strzał w namiocie już padł, to na szczęście nie poruszyło aniołka pod drzewem. W sumie strzały padały ze wszystkich stron, więc jeden więcej nie robił różnicy.
Wystrzał. Trafił, jednak widok wstającego gangera uświadomił go, że ranienie było powierzchowne. Tym razem dokładniej przymierzył. Kiedy naciskał spust przeciwnik nagle rzucił się na ziemię jak poparzony.
-Marnowanie kul - pomyślał podrywając się do biegu.
Nie mógł teraz stać w miejscu, bo stanowiłby za łatwy cel. Biegł zawijasami by utrudnić celowanie, nagłe zatrzymanie i strzał. Trafił i znów jakby gangera to nie ruszało. Ruszył znów. Odgłos strzału i poczuł jak po policzku zaczyna spływać mu krew. Nie miał jednak czasu na zastanawianie się nad tym. Kilka zawiłych skrętów i znów strzela. Aniołek jak niewzruszony odpowiedział tylko strzałem.
-Czy ja go w ogóle trafiam - pomyślał Waclaw wbiegając już w krzaki.
Otarł policzek i odwrócił się by spojrzeć za siebie. Bandzior spod drzewa przestał zwracać na niego uwagę. Odetchnął i spojrzał w stronę dziury by zobaczyć jak idzie traperowi.
 
kretoland jest offline