Święte Światło!!! Z tymi drowami, a niech ich Astaroth jasny kopnie! Nigdy nie wiadomo co drowom strzeli do łba, jak się okazało, mamusia i tatuś mieli rację, rację, rację! Siedzisz sobie spokojnie po włamaniu do drowiego Domu, a tu ci z okna na głowę spada wielki nietoperz z łapami jak sztylety i z mordą jak mrówkojad ludojad!!! Grzmijcie niebiosa i ratujcie swojego kleryka!!!
Zachowanie Venorika stało się do razu zrozumiałe, choć z drugiej strony niewiele mu pomogło. Szafa go nie osłoniła, a co najwyżej może zamortyzowała nieco uderzenie. Tak na oko kleryka kręgosłup miał nadal cały ale pewnie z kilka żeber poszło. Nieszczególnie też miał ochotę na wizytę w Narnii. Kiti skupiła się na wykonywaniu swojego zadania, jak każdy kleryk. Stała jak wbita w ziemię, z oczami wielkimi jak talerze, patrząc na gościa, z miną ‘ooooooh snap’, klnąc w myślach, jaka to reszta drużyny jest noobowata, gdzie do cholery był tank, dlaczego damage dealer pozwolił temu czemuś tu wejść i za jakie grzechy biedny kleryk musi znosić takie stresy przez niekompetencję reszty drużyny. Po odklepaniu tych standardowych czynności służbowych kleryka, przyszedł czas by wziąć sprawy w swoje łapy.
Dirith skombinował sobie nowa zabawkę i Kiti tylko bardziej wybałuszyła oczy. Skaranie boskie z tymi drowami!!! W pierwszej chwili pomyślała tylko o jednym, którędy uciekać i że teraz na pewno cały podmrok usłyszał łomot z jakim złamała się ta szafa! A jeśli nawet jakimś cudem nie, to na pewno i tak zaraz cały pomrok usłyszy łomot, jaki Dirith sprawi temu panu chimerze swoją nową zabawką.
Podmrok źle wpływał na Kiti. Klęła w myślach jak zaklęta. Między te drowy jak się leją, bez siekiery nie podchodź, a najlepiej z siekierą zachowaj bezpieczny dystans kilku kilometrów. Niestety nie było dokąd uciec a tam na korytarzu pewnie było tylko więcej drowów. Kiedy stwierdziła że jeśli Venorik zostanie wysłany na urlop do Narnii albo straci kręgosłup, a Dirith nie załatwi kolegi na tyle szybko, by nie zwalił się im na głowę cały sztab kryzysowy drowów, będzie cienko więc musi coś zrobić i wesprzeć akcję.
Przywołała tarczę Ranaanthy i złapała w zęby linę którą zabrała i owinęła wcześniej wokół tarczy. Szybko przywiązała koniec do jednej z kolumn przy oknie i trzymając drugi zaczęła biegać wokół pana chimery, zamierzając związać mu nogi podczas gdy on był zajęty powitaniem Diritha w rodzinnych progach. Miała nadzieję zmniejszyć mobilność pana chimery i ostudzić jego zapał do demolowania mebli i jej Stada. Z założeniem że lina wytrzyma a ona sama nie otrzyma kopniaka prosto do Narnii, plan mógł się udać.
__________________ "Bóg stworzył świat. Szatan zobaczył, że świat jest dobry i zaniepokoił się trochę. Bóg stworzył człowieka. Szatan uśmiechnął się, machnał ręką i rzekł do siebie: eee spoko, będzie dobrze!" - Almena wyjaśnia drużynie stworzenie świata....:D |