Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-05-2014, 17:19   #4
Latin
 
Latin's Avatar
 
Reputacja: 1 Latin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znanyLatin nie jest za bardzo znany
Zgrabnym susem zajął miejsce na beczce. Rozejrzał się po wszystkich zebranych twarzach i widział w nich, że może od nich uzyskać pomoc.

- Nazywam się John Sinclair. - rozpoczął – Jak wspomniał przed chwilą wasz szeryf – ostatnio z moją małą pomocą udało wam się wykurzyć stąd bandę szumowin, które was zterroryzowały, myśląc, że są bezkarni i że mając broń można zastraszyć zwykłych, porządnych ludzi. Pokazaliście im, że mając chęci można naprawdę wiele! Trzeba tylko się trzymać razem, dzięki temu, że współpracowaliście, że walczyliście jeden za wszystkich i wszyscy za jednego, pokonaliście ich... Uratowaliście swoją wioskę i, co ważniejsze, swoje rodziny – swoje żony, swoje córki. Przed rzeczami dużo, dużo gorszymi niż śmierć...
Tu nastąpiła dłuższa pauza. Przed oczami Johna pojawili się gangerzy mordujący i gwałcący, kiedy jako dziecko przyglądał się temu z boku osłupiony. Stał i nie wierzył własnym oczom. Nie wierzył, że ludzie mogą zrobić takie rzeczy innym ludziom. Wizja zniknęła, znowu stał na beczce przed tłumem. Ludzie zamarli, słuchali go uważnie. Było tak cicho, że wydawało mu się, że jego głośne przełknięcie śliny usłyszą gangerzy w Trevor.
- Nie jesteście mi nic winni – kontynuował – Jednak wiem, że jesteście dobrymi ludźmi. Tam w tej wiosce też żyją tacy dobrzy ludzie jak wy. Wiecie już z własnego doświadczenia jak to jest, wiecie co tam się dzieje. Wiem też, że wiecie jak sobie z tym poradzić, bo sam widziałem na własne oczy jak już raz skopaliście im dupy! I wiem, że możecie to zrobić jeszcze nie raz i nie dwa! Pokażmy tym skurwysynom, że nie mogą bezkarnie jeździć na tych swoich motocyklach i szabrować jak jacyś piraci! Wiem, że to cholernie niebezpieczne i że mogą być ofiary. Ale wiem też, że warto. Dlatego pójdę tam choćby sam i zgotuję tym kurwom piekło, jakiego jeszcze nie przeżyli nigdy. Ktoś pójdzie ze mną?

Przez tłum przeszły szepty i szmerania. Trochę niewybrednych uwag dotyczących czarnej rasy, gdzieś przebiło, że w sumie lepiej było jak byli tamci bandyci, bo tak to przynajmniej inni nie rabowali. Jedyną grupą nieodłącznie wpatrzoną w stróża prawa były młodziaki - istotki urodzone po wojnie, już w paskudnym świecie, gdzie nie było do końca po co żyć, ale było po co umierać, ciałami już dorośli, ale umysłami jeszcze idealistyczne dzieci, widzące w tym przygodę i walkę o lepszą przyszłość.
Gdy już tłum zaczął się rozchodzić, od stołu wstał gość. Trzasnął kuflem podchmielony ponad miarę. Gość nazywał się Johnson. Był traperem. Łapał psy i dzikie krowy na pustkowiach. Gdy bandyci napadli miasto, nie było go w domu, by ochronić rodzinę… Miał wielki żal do mieszkańców wioski i do życia. Stanął, przyczłapał do Sinclara, ogromnym wysiłkiem woli utrzymując prosty chód. Spojrzał na stróża prawa zaszklonymi, niebieskimi oczami, znad przykrego nieogolonego pyska.

- Zgotujemy kurwom piekło - Wybełkotał i uśmiechnął się ponuro.
- Zgotujemy – powtórzył jeszcze raz John a jego oczy zabłysnęły – Wszystkich, którzy chcą iść zapraszam o zmroku do chaty szeryfa.

Rozejrzał się jeszcze po tłumie, pokiwał sam do siebie głową. Liczył na trochę większy entuzjazm, ale jak to mówią lepszy wróbel w garści, niż sęp na niebie czy jakoś tam.

***

Po długiej nocy przygotowań i kłótni ze starszyzną wioski, grupa w akompaniamencie łez matek opuściła miasteczko i wyszła na drogę. Wszyscy są przygotowani, bo już z dala słychać odgłosy jatki, coś jest nie w porządku. Z wioski słychać strzały, wydaje się, że najczęściej padają z okolicy namiotu. Po prawej stronie jacyś goście uciekają z namiotu przez wyciętą dziurę, po lewej motocyklowy gang szturmuje posterunek szeryfa, w którym broni się mały oddział Visions.

W tej chwili ze stojącego przy drodze samochodu wysiadł jakiś facet i od razu skierował się w stronę grupki. John od razu miał przeczucie, że nie jest wrogo nastawiony. Facet schował pistolet, więc sędzia opuścił swój. Gość kiwnął głową i trzymając ręce na widoku pierwszy się odezwał:

-Hell’s Angels i Visions próbują się wyrżnąć a przy okazji wszystkich w okolicy.
-Jestem John Sinclair - wyciągnął rękę co nie było często spotykane wśród nieznajomych w zasranych stanach. W końcu tylu psycholi chodzi po świecie, kto wie... - Przyszliśmy tu właśnie z tego powodu. Trzeba pozamiatać trochę śmieci - uśmiechnął się - Co ty na to?
 

Ostatnio edytowane przez Latin : 20-05-2014 o 17:38.
Latin jest offline