Soundtrack I znów było jak na początku. Blu tupała bosymi stopami po chłodnym metalu podłogi statku, wodząc palcami po ścianach i z uwagą nasłuchując buczenia poszczególnych podzespołów. Bez kasy, w stary gruchocie, ścigani przez wielkich graczy, w których niejasną grę wplątali się zupełnie przypadkowo. Nie żeby było to coś nieprzyjemnego - duże kłopoty niosły obietnicę dużych pieniędzy, ale Blu zdecydowanie wolałaby zobaczyć je *teraz* niż w jakiejś bliżej niesprecyzowanej przyszłości.
Wyraziła swoje zdanie co do kierunku lotu - istniała pewna szansa, ża na Ordo jeszcze nie dotrały w pełni plotki o ich wyczynach, a ewentulane przejęcie ładunku Quinta mogłoby pomóc stanąć im na nogi choćby na chwilę. Nie mówiąc już o tym, że miała tam znajomości, które można by puścić w ruch i dowiedzieć się, co można dalej zrobić z kryształkiem i całą tą sytuacją... Niemniej jednak nie zamierzała forsować kierunku na siłę - czas spędzony z jej radosną banda nauczył ją, że lepiej decyzje podejmować w miarę wspólnie, bo narzucanie czegoś z góry miało dotychczas opłakane efekty.
Czekała więc na to, co zdecydują dotychczas milczący pilot i czy gad da się przekonać, ciesząc się chwilą wytchnienia. Jak na razie przez kilka godzin nie mieli na ogonie imperialnych myśliwców, piratów, Huttów, kosmicznych ślimaków i innego tałatajstwa, i mechanik - choć lubiąca porządny kop adrenaliny - musiała przyznać, że trochę nudy też może się podobać.
Ciekawe, co dalej...?