Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2014, 20:41   #3
AlienGBL
 
AlienGBL's Avatar
 
Reputacja: 1 AlienGBL nie jest za bardzo znanyAlienGBL nie jest za bardzo znanyAlienGBL nie jest za bardzo znany
Ronan Czarny Syn

Bękart ubrany jest w typowy dla najemnika strój- skórzany pancerz okryty posrebrzaną kolczugą. Przez plecy przewieszony ma bastardowy (półtoraręczny) miecz o głowni w kształcie korony. Mało spostrzegawczy obserwator może wysunąć tezę obserwując splataną brodę, że najemnik nie dba o swój wygląd. Bardziej spostrzegwczy zauważy, że żyje on w ciągłej drodze- brudne dłonie i pocerowany skórzany pancerz definiuje ten typ osoby.
Na szyi majta mu się zmatowiały amulet z herbem Foltesta.
Podczas drogi rozmówcy odniesli wrażenie, że jest towarzyski, ale lubi wywyższać się swoim pochodzeniem.


Wyprawa okazała się dosyć rozczarowująca. Miał nadzieję, że gdy Foltest usłyszy o nim da przynajmniej jakiś znak swojej przychylności bądź w najgorszym wypadku niechęci. Nie stało się nic, wyglądało na to, że musi się sam o siebie zatroszczyć. I zdobyć szacunek ojca, do czego wyprawa na smoka nadawała się idealnie. Bękart nie był zaślepiony- wiedział, że jego szanse na pokonanie smoka wyglądają jak szanse tłustej owieczki z bandą wygłodniałych krasnoludów.
Jednak z doświadczenia wiedział, że dobry plan zmienia postać rzeczy, i w takim przypadku to pomysłodawca, a nie wykonawca jest najlepiej nagradzany. Dlatego też spędził sporo czasu w czasie marszu wypytując Rębaczy o ich doświadczenie w dziedzinie smokobójstwa. Z początku odtrącali go, mając za przeciwnika do zabicia smoka, ale z czasem duże jasne i tłusty posiłek rozwiązał ich języki. Poznał wiele mniej i bardziej przydatnych faktów na temat walki ze smokami i techniką jaką stosowali.

***

Ronan zwany Czarnym Synem lustrował wzrokiem skalną półkę. Gdy dostrzegł kręgi zakodował sobie, przy zapytać o nie przewodnika. Wyglądały niepokojąco, ale może okazać się, że w tym rejonie to całkowicie zwykła rzecz.
Spokojnie przeczesał teren w poszukiwaniu wygodnego miejsca na spędzenie tego wieczoru- niewielki głaz porośnięty mchem wydał mu się idealnym oparciem, dlatego też rozłożył przy nim większość ekwipunku po czym spoczął leniwie przy tymże. Całodzienny marsz bo stromych górskich ścieżkach był dość męczący, pocieszające jedynie było to, że nie miał już wierzchowca, którego musiałby prowadzić. Koń został sprzedany za radą miejscowego przed wyruszeniem na smoka.
Bękart wyjął z plecaka kawałek chleba i bukłak z winem i zaczął spożywać przyglądając się kompani. Oceniał, którzy z nich zamierza walczyć ze smokiem, a którzy zarobić jedynie na towarzyszach. Uwagę zwrócił krasnolud, który wykazał się inicjatywą organizując drwa na ognisko i przeprowadzając rekonesans. Brodacz był przewodnikiem, niestety nie mieli okazji zamienić słowa podczas drogi, gdyż miejsca z przodu konwoju nie należały się najemnikowi.
" Ciekawe, czy robi tu tylko jako przewodnik, czy ma osobiste porachunki ze smokiem - pomyślał odkładając resztki jedzenia do plecaka- warto by zawrzeć z nim znajomość, może okazać się moim asem w rękawie w odpowiednim momencie. Wygląda na to, że tylko on zna drogę. Może póki co nie jest to takie ważne, gdyż nie było gdzie zbłądzić, ale w dalszych rejonach kto wie..."
Spokojnie wstał i ruszył do pomocy w zbieraniu drwa, bacznie obserwując mijane osoby. Z pogardą spojrzał na chorego chłopaka.
" Co robią tacy jak on na takiej wyprawie? Umrze nim dojdziemy do góry Carbon. Za to jego towarzyszka - na twarzy bękarta pojawił się uśmieszek - jest osobą o wiele bardziej wartą zainteresowania"
Ronan wziął się do roboty i zaczął zbierać kawałki drewna ze skraju lasu. Z pełnym naręczem wrócił do obozu i w ramach zawierania znajomości położył je koło chorego.
- Noce w górach są zimne, a chory nie powinien marznąć. Ten zapas powinien starczyć na kilka godzin, jeśli będziecie mieli problem z rozpaleniem to znajdzcie mnie. Pomogę - uśmiechnął się czarująco- Tymczasem muszę jeszcze załatwić kilka spraw, więc nie przeszkadzam wam i znikam.

Grupa pod przewodnictwem krasnoluda tymczasem rozsiadła się przy ognisku. Bękart wykorzystał sytuację, zabrał swoj plecak i ruszył w ich stronę.


[dalsza część pojawi się w docu, gdzie właśnie sie wybieram. mam nadzieje ze nie wyszło zbyt karkołomnie, ale nie grałem w pbf od kilku lat ]
 
AlienGBL jest offline