Narobiwszy se oszczepów i innego dziadostwa i ponarzekawszy na pracę innych, pracę w ogóle, słońce, piwo i co tam jeszcze, wielce szanowny krasnolud rozsiadł się na kamieniu i poczywał chwilę. No co, któż bardziej od niego zasługiwał na to by zmęczonym nogom odpocząć dać i wytchnienie sobie w całokrztałcie. Widząc po jakimś czasie że współplemieńcy jego na nowo ujrzanych wrogów ruszają, za nimi ruszył pędem a zbrojnie. - Ha, pany, znowuć nam wychodzi bitka warknął wcale radośnie do owych współbraci. |