Dzięki opieszałości atakującej chimery Dirithowi udało się pomyślnie zmienić formę. Dopiero wtedy przeciwnik postanowił uznać go za realne zagrożenie i zająć się nim. Najwyraźniej na prawdę nie miał pojęcia z kim miał do czynienia, gdyż gdyby miał to pewnie on byłby pierwszym celem lub przynajmniej nie miałby czasu zmienić formę. Kiedy jednak zaczął się odwracać było już z późno i pewnym było to, że właśnie się dowie jak tygrysołak potrafi urządzić przeciwnika. Dodatkowo zwracając sie w stronę nowego zagrożenia zachwiał się jakby coś spętało jego nogi i nie mógł przyjąć dobrej pozycji do obrony tylko został zmuszony do walki o własną równowagę żeby nie stać się zupełnie bezbronnym celem.
Było jednak na to zbyt późno, gdyż Dirith był zbyt blisko. Tygrysołak wykorzystując zachwianie się przeciwnika dopadł do niego i samą siłą rozpędu odtrącił do tyłu łapę wystawioną w ostatniej chwili w gardzie. Jednocześnie uderzył pazurami trafiając co prawda wyżej niż zamierzał bo w klatkę piersiową. Dlatego pazury zamiast wbić się w mięso i rozerwać wszystko na swojej drodze zsunęły się po żebrach i o nie zaczepiły.
Dzięki potknięciu się przeciwnik był zbyt nisko aby można było dopaść kłami do karku wrogiej chimery. Dodatkowo miał trochę za dużo pędu aby zatrzymać się w miejscu i spróbować zacisnąć szczęki na szyi celu co prawdopodobnie zakończyłoby walkę. Byłoby to chyba najlepszym rozwiązaniem, jednak Dirith w ferworze walki nie zawsze wybierał najlepsze możliwe rozwiązanie. Szybciej i lepiej dla niego było skupić się na innym celu którym okazała się nasada jednego ze skrzydeł, w którą to właśnie wbił kły. Natomiast drugą łapą uderzył w głowę starając się wbić w nią pazury i przytrzymać ją z dala od swojego ciała aby przeciwnik nie mógł go ugryźć.
Dzięki lekkiemu zejściu jakie wykonał dopadając do chimery aby pozwolić jej kontynuować upadek po potknięciu się Dirith stanął w unikalnej pozycji do rzucenia ofiarą w którąś ze stron. Dodatkowo impet z jakim się poruszał zarzucił nim lekko kiedy wbijał kły w cel. Naturalnym zdawało się więc wykorzystanie tej okazji mimo, że lepszym rozwiązaniem mogła być próba dostania się do szyi i rozszarpania jej.
Dirith zaparł się więc tylnymi łapami w podłoże i najgwałtowniej jak tylko był wstanie szarpnął kontynuując obrót. Jako że jego tylne łapy również były uzbrojone w pazury nie miał problemów z utrzymaniem stabilnej pozycji do rzutu przeciwnikiem z stronę łóżka właściciela pokoju. Jakby tego było mało w rzucie pomógł również pewny chwyt jaki uzyskał pazurami zaczepionymi o żebra przeciwnika.
Wyrzucenie chimery przez okno mijało się z celem, gdyż albo by odleciała albo ponownie zaatakowała z powietrza. To jest jeśli nie uszkodziłby na tyle skrzydła aby mogła latać. Rzucenie w stronę maty mogło dać sporo miejsca do dalszej walki... jednak Dirith tak uprzejmy być nie zamierzał. Łóżko miało być kolejną rzeczą o jaką miała się potknąć chimera i nie pozwolić jej odzyskać równowagi co przełożyłoby się na większe szanse na wygraną.
W ostatniej fazie rzutu tygrysołak lekko rozluźnił szczęki aby masa rzuconego pocisku wyrwała go z nich jednocześnie rozszarpując mięso w trzymanym punkcie. Tygrysołak nie czekał jednak długo po rzucie aby rozpocząć pogoń za oponentem. Każda chwila jaką zmarnowałby na opóźnienie pościgu dawała szanse skrzydlatej chimerze na odzyskanie równowagi i kontratak, a do tego dopuścić nie zamierzał. Dlatego jak tylko ciało przeciwnika opuściło jego kły rozpoczął kolejną szarżę.
Tym razem zamierzał lepiej przyłożyć się do ataku i wycelować tak aby wbić kły w szyję przeciwnika i wbić kły rozszarpując ważniejsze żyły co zapieczętowałoby los celu. Atakując zamierzał zbić łapy przeciwnika jak i jego pysk porządnymi ciosami co pozwoliłoby na dostanie się do szyi i zakończenie walki.
__________________ "Drow to stan umysłu." - Almena? Kejsi2?
"- You can't let them run around inside of dead people!
- Why not? It's like recycling." - Dr. Who |