Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-05-2014, 11:12   #9
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Przyjemne ciepło powoli rozlewało się po jej ciele. Czuła to dosłownie jak od stóp i dłoni, które miała najbardziej zbliżone do paleniska z krwią rozchodzi się po całym ciele kojący gorąc wraz z krwią. Po chwili rażące całe ciało płomyki musnęły jej twarz i przez to powieki Zoji stały się jeszcze cięższe. Zrobiło jej się aż tak bardzo błogo, że znów poczuła w sobie wolę walki i chęć do życia. Coraz to większy płomień powoli rozświetlał wnętrze ponurej wieży. Siedziała tam przy tej oazie spokoju dając sobie ogrom czasu na refleksje i przemyślenia. Tylko o czym? Ile można zastanawiać się nad tym, kim się jest? Ileż można szperać w zakamarkach pamięci aby dowiedzieć się czegoś o samym sobie? Zoja raz po raz zerkała na bezimiennego trupa przerywając próby przypomnienia sobie własnej historii na rzecz tożsamości umrzyka. Suszone mięso rozpływało się w ustach. Zoja kojarzyła smak wołowiny, smak kaszy, oraz drób. Coś jej podpowiadało, jak te konkretne potrawy mogą smakować, lecz dlaczego do kurwy nędzy nie mogła sobie przypomnieć skąd jest i co robi w tej przeklętej wieży?!
Skupienie na tym czego nie wie, dobiło ją fizycznie. Ogromne zmęczenie, ucieczka przed wilkami i wcześniej długi marsz w poszukiwaniu pożywienia. Nawet nie poczuła momentu gdy sen zmorzył ją tak bardzo, że nawet nie pomyślała o podłożeniu sobie plecaka pod głowę.

~***~

Długi podziemny korytarz ciągnął się dobry kilometr. Wszedzie dookoła panowała blado błękitna poświata nienaturalnego światła. Krok po kroku zbliżała się do swego celu, choć nie wiedziała co tak na prawdę nim jest. Koniec końców dotarła do krańca posępnej jaskini. Zamiast szumu wyjącego wiatru wszedzie roznosił się dziwaczny, budzacy dreszcze na całym ciele szept w nieznanym języku. Kraniec jaskini przypominał owal. Na ścianach były wymalowane dziwne symbole, zaś na ziemi leżała masa świec niwelując bladą poświatę. Na środku tego przerażającego miejsca stała postać. Dluga szata opadała tak nisko, że jej kraniec leżał na wilgotnym podłożu. Na krwawo czerwonym materiale obszyte były dziwaczne runy złotą nicią. Osobnik stał plecami do Zoji.
-W końcu jesteś. Uciołem łeb twojemu druhowi a ścierwem nakarmiłem świnie. Teraz czas na Ciebie... Ha ha ha ha!-

~***~

Zoja zbudziła się w niemałym szoku, a pierwszą rzeczą ktorą zrobiła po odzyskaniu świadomości było złapanie za rękojeść miecza, który spoczywał tóż obok. Dyszała ciężko, z czoła spływały jej krople potu.
-To tylko sen... To tylko sen...- powtarzała sobie pod nosem. Trup wciąż leżał tam gdzie leżał nim kobieta usnęła. Niestety jeden sen się skończył, ale inny koszmar nadal trwał. Sięgnęła ręką do plecaka. Suszonego mięsa ciągle ubywało, lecz nie mogła sobie żałować. Aby znaleźć pożywienie, musiała mieć siły. Nie mogła teraz oszczędzać sobie jedzenia. Przez strzeliste okienko wpadały promienie słońca. Kobieta rozprostowała obolałe od spania na ziemi kości i podeszła do drzwi uchylając je odrobinę. Po wilkach nie było śladu. Otworzyła drzwi bardziej. Chłodny wiatr ocucił ją nieco, zaś słońce lekko oślepiło. Zaczął się nowy dzień. Musiała znów myśleć nad tym jak przeżyć kolejny dzień...
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline