Pomimo podwójnego natarcia Guncutter zdołał uniknąć salwy i zniknąć wśród wirujących skał lodowej pokrywy. Faye zagryzła wargi niemal do krwi patrząc w ślad za niewidzialnym już statkiem. Mogła tylko zgadywać jaki będzie los uciekinierów, jednakże widziała, że gdy tylko otworzą przejście trzeba będzie zorganizować grupę poszukiwawczą. Musiała mieć pewność co stało się z Echo. Odwróciła się do strzelca.
- W porządku, nic się nie stało – zapewniła go. - Wracamy do domu.
W drodze powrotnej zatopiła się niezbyt przyjemnych myślach. Pod nieobecność drugiego Mistrza Przestrzeni to ona musiała przejąć kontrolę nad załogami myśliwców, w każdym razie tak jej się wydawało. I wcale jej to nie cieszyło.
Na dodatek chciałaby wiedzieć w jaki sposób mutanci dotarli do Echo, tak więc musiała przepytać osoby, które mogły go widzieć jako ostatnie. No i Karl... porzuciła sprawę brata, bo taka była konieczność, jednakże teraz musiała się nią zająć. Miała nadzieję, że nie zirytowała zbytnio Astropaty i kapłana swoją nieobecnością, lecz pewnie wiedzieli już o wszystkim, więc musieli jej wybaczyć.
Gdy tylko wylądowali, Faye podziękowała załodze za pomoc i oddaliła się czym prędzej w poszukiwaniu Astropaty lub Traska.
__________________ Nie rozmieniam się na drobne ;) |