Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-05-2014, 21:36   #8
one_worm
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Ravin leżał gdzieś obok ogniska i zdychał...tak, to najlepsze określenie jakie mogło określić jego obecny stan. Młodzieniec w się przyglądał się wyprawie, ale nie pod kątem tego co mówią i jak mówią, lecz czy chorują...
W Ban Ard nauczył się wielu rzeczy, jedną z nich była obserwacja i teraz, tę wiedzę wykorzystywał. Widać było, że się męczy, a krople potu spływają po czole. To co odkrył zaniepokoiło go, ale też i uspokoiło...
Wyglądało na to, że choroba miała podłoże magiczne. Cierpiał tylko on, nikt więcej. Wiadomym było, że zarówno magowie jak i wiedźmini byli z natury odporni na choroby... Westchnął. Dla Ravina wiadomym było, iż nie zarazi się od niego nikt inny o ile to nie mag lub wiedźmin,a i nawet gdyby...to i tak było zbyt małe prawdopodobieństwo... Nie, choroba nie wchodziła w grę. Nie dla innych. Co go doprowadziło do tego stanu? Aretuza? Odrzucił taką możliwość. Był skromnym magiem, na dworze króla...doradcy króla? Wywiad? Też nie, szedł po lek dla syna króla, jakby król się dowiedział o jego śmierci z powodu choroby... No, król byłby wściekły, ale jak wspaniale można by wykazać swoich konkurentów, którzy sprowadzili śmierć na młodego maga i przez to ten nie podołał zadaniu...Tak, doradca, który by to zrobił byłby idiotą. Nie chodzi o to, że go lubili tam na dworze, ale...nie dość, że odpada młody mag to jeszcze cała rzesza ludzi, za sabotowanie królewskiego pomysłu.
Głównie dumał tak nad wszystkim... Aż zasnął
Rina czuwała przy nim co chwilę zmieniając zimne okłady na jego czole, próbując w miarę swoich skromnych umiejętności przynieść mu choć niewielką ulgę, gdy zauważyła, że lekko się poruszył
- No, magusie, chyba już trochę lepiej, co? - spytała lekko przysiadając na kocu obok - Takie miłe rzeczy cię omijają gdy śpisz...
-Tak...-Westchnął, budząc się i próbując usiąść- Nie ma co...-Westchnął i spojrzał się na ognisko i ludzi tam rozmawiających- Nie...-Dodał po chwili i przeniósł spojrzenie na dziewczynę- Nie omijają mnie raczej, wnioskując z tego co słyszę...- Spróbował pokręcić głową, ale zebrało mu się na wymioty, więc przestał. Z dwojga złego, lepiej niech się tylko kręci w głowie- Lepiej...no może trochę-skłamał- Ale niewiele...okłady...-Uśmiechnął się- Jesteś też medyczką?
Rina powstrzymała go zdecydowanym ruchem, gdy próbował wstać
- Zbieraj siły, nie zamierzam cię nieść pod górę, zdrowiej - stwierdziła pozornie chłodno - Nie jestem medyczką, ale masz u mnie inny dług. Może... może uda się ulokować Cię na jednym z wozów - westchnęła ciężko i jakoś instynktownie dotknęła z niesmakiem warg krzywiąc się - Będzie Ci łatwiej podróżować
-Wozy...-skinął głowa. Wolał konia, ale wiedział, że prędzej z niego spadnie pod rzeczony wóz, niż gdziekolwiek dalej zajedzie- Tak... Masz rację- Westchnął. Trawiła go gorączka, ale jak długo? Jak mocna? To początek, koniec czy punkt kulminacyjny?- Chyba, że mogłabyś zdziałać coś na tę gorączkę- Uśmiechnął się, a przynajmniej postarał
-Niewiele wiem na temat leczenia chorób, nie wiem co może Ci dolegać. Jedyny sposób jaki znam to prosty eliksir na gorączkę - ze szczerym żalem rozłożyła ręce - Mogę spróbować, choć... nie ręczę, że pomoże - westchnęła bezradnie
-Pewnie nie, ostatecznie...wiedźmini i magowie nie chorują...a jeśli tak się stanie -Chciał pokręcić głową, ale pożałował tego i zatrzymał się- Jednak eliksir, wydaje się wart spróbowania...jeżeli mam zdychać, a mieć szansę na normalne funkcjonowanie...-Skinął delikatniej głową
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko
-Nie wierć się tak, dobrze Ci radzę, magusie - podniosła się klękając przy jego głowie, kładąc ją sobie na kolanach i masując skronie powolnymi, kulistymi ruchami - Podejrzewam, że to ma magiczne podłoże - przemawiała spokojnie, cicho - A ja niestety nie jestem ani magiem, ani medykiem
-Zapewne masz rację- Wyszeptał, czując chwilą ulgę- A jak na złość, osłabienie i ból nie pozwalają na to, by skutecznie dojść do tego co jest przyczyną i ją zwalczyć... A to sprawia, że jestem trawiony gorączką- Zaśmiał się cicho- Jak to mówią...kwadratura koła- Westchnął- Jednak...zaufam Twoim zdolnościom i może zwalczenie objawów da sile i dzięki Tobie odkryję źródło tej choroby..
Gdy dołączyła do nich Lamia, młody mag spojrzał się w jej kierunku i westchnął, koncentrując wzrok
- Jestem Ravin, mag...spokojnie,. moje zarazki nikomu nie przeszkadzają, ponieważ sama choroba ma podłoże magiczne...magowie są odporni taak jak wiedźmini, na zarazy... Ktoś najpewniej rzucił na mnie klątwę...aczkolwiek lepiej by było przebadać się lub dostać jakiś lek na objawy. Wtedy może bym wyśledził, za pomocą magii,przyczynę mojego stanu- Stwierdził pewnie, dość mocnym głosem. Widać było, że nawet jeśli jest mu źle, to stara się nie pokazywać tego wszystkim w okół.
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.
one_worm jest offline