Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-05-2014, 15:53   #112
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Biegli, kluczyli wyszukując korytarzy. Szukali alternatyw. Bestia okazała się być szybka. Zbyt szybka, a ich wyborem pozostały jedynie wąskie korytarze z niekończącymi się szeregami drzwi. Niektóre z nich były rozwalone, inne zamknięte, ale nie wyglądały na takie, które zatrzymają potwora na dłużej niż kilka sekund.

Ścigająca ich bestia była coraz bliżej i z każdą chwilą skracała dzielący ich dystans, a czara rozpaczy przelała się, kiedy wskoczyli w kolejny korytarz za kolejnym zakrętem i ujrzeli na jego końcu... Drugiego potwora, bliźniaczo podobnego do tego wcześniejszego.

Teraz nie mieli wyjścia. Musieli wybrać którąś kajutę - mieli wybór od 2279 do 2295 w interiorze oraz 2273 do 2303 w zewnętrznej części okrętu. Żadne z drzwi na wskazanych odcinkach nie były zniszczone.

Malcolm wybrał pierwszą lepszą kajutę. 2281. Jej numer jakoś skojarzył mu się z własną kabiną, która miała numerek o jeden większy. Rzucił się do wnętrza razem z Clementine, po czym obrócił się na pięcie i zatrzasnął za sobą drzwi.

- Szafka! Pod drzwi!

Złapali jakiś mebel i pchnęli go by zatarasować wejście. Drzwi zatrzęsły się od uderzeń.

Byli w opłakanej sytuacji, ale wciąż, jakimś cudem żyli. Godspeed rozejrzał się szybko po kabinie szukając kolejnych dróg ucieczki. Może przejście do innego pokoju, albo balkon? A może zwyczajnie skupić się na normalności, jak radził Paavo? Spojrzał w bladą twarz ratowniczki. Normalność chyba wyszła tylnymi drzwiami, dobrą godzinę temu, ale musieli spróbować. Skupił się na wystraszonych oczach Clementine.

Jest czwarta w nocy, to się nie dzieje naprawdę, jesteś na wycieczkowcu. Obudź się!

Uderzenia w drzwi stawały się coraz ostrzejsze. Było pewne, że ta przeszkoda nie zatrzyma zbyt długo szarżujących bestii.

Osoba mająca problemy z odpoczywaniem i snem, która po przebudzeniu się była bardziej zmęczona niż przed snem, mimo utrzymywania przyzwoitej kondycji, po takim wysiłku padła na kolana. Dyszała wolno i ciężko mając zamglone oczy z wysiłku. Wymieszany strach i zmęczenie po podstawieniu szafki rzucił Clem na środek pokoju. Torba medyczna opadła gdzieś po drodze a sama legła na wykładzinę opierając się o łóżko. Podciągnęła nogi i przylgnęła do siebie rękoma. Drżała cała a jej wystraszone oczy były tylko nikłą namiastką tego jaką sieczkę doświadczała w głowie. Widać było, jak walczy z trudnościami, które w niej się tworzyły. Podobnie jak Godspeed twierdziła, że wszystko jest chorą projekcją jej umysłu. Z tym, że z nią było gorzej - nie podchodziła do tego z zaskoczeniem i dezorientacją. Była w tym bardzo poważna.

W końcu chaotyczne drżenia powodowało, że zaczęła się odzywać, choć okazało się to dziwnym majaczeniem do samej siebie. Palce wplotły się we włosy i zacisnęły na czaszce, jakby miały wymusić zakończenie przerażającej projekcji.
 
Proxy jest offline