Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-05-2014, 21:26   #233
Baczy
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny
Sytuacja nie wyglądała dobrze. Stein oszalał, i to dosłownie. Nie chodziło już nawet o jego eksperymenty, bo jako geniusz musi przekraczać granice, to podstawa postępu, ani o nadzieję odnośnie odtwarzania cywilizacji w dwie osoby, bo może ta planeta naprawdę istnieje? A skoro istnieje kopia Terry, może są tam też ludzie, tacy jak my? Może faktycznie dałby radę przeżyć, i żyć jeszcze długie lata? Ale nie, to nie mrzonki, on był naprawdę szalony. Szalony, ranny i zdesperowany pies ogrodnika. Otworzy śluzę i wszyscy troje zginą, on również - tyle że później, będzie jeszcze przez jakiś czas latał w próżni, aż mu się powietrze nie skończy.
Chyba, że był przypięty. Ale nie, nie... Nie był, prawda?

Oleg nie zdołał się przyjrzeć, odskoczył za szafkę, wtulił się w kąt między jej bokiem, a zimną ścianą, stracił go z oczu, i nie miał teraz ochoty się wychylać. Carla ruszyła w kierunku doktorka, a Torch skupił się nad tym, co rozorało stalową grodź. Na Ogniu.

To był TEN Ogień, Ogień nie tyle jako płomień, nawet nie jako żywioł, ale jako coś jeszcze ponad to. To był Ogień, któremu się oddał, absolut jego wąskiego Świata. Gdyby
Ogień teraz odebrał mu życie, ucieszyłby się, tak niepodważalne było jego oddanie, jego Wiara w Ogień.

Kim Ona była? Kapłanką Ognia? Dotychczas poznał tylko Płomienie, jedyny sposób, aby się do Ognia zbliżyć, nawiązać jakikolwiek kontakt, i zawsze wiązało się to z cierpieniem, jego lub kogoś innego, nieistotne. Ale teraz poczuł tę bliskość Ognia bez składania ofiary i bardziej bezpośrednio, niż kiedykolwiek, nawet gdy Płomienie lizały jego twarz, nie czuł takiej intensywności. I ten spokój, spełnienie... oczyszczenie.

Kim Ona była? Ogniem? Zawsze sądził, że widok Ognia, nie jego awatara tylko samego Ognia, jego esencji, wchłonąłby go w okamgnieniu. Nie, nie sądził, tylko właśnie wiedział. Był tego pewien, zupełnie jakby ta wiedza przyszła z zewnątrz razem z niepodważalnym dowodem. A więc, nie była Ogniem.

Ale to, kim była, i tak nie miało znaczenia. I tak wszyscy zginą.

Chociaż miło jest wiedzieć, że Ogień jest przy nim. Że przynajmniej Ogień mu wybaczył. Bo wybaczył, widział to w jej oczach.
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.
Baczy jest offline