Eingulf przestał grać, nie podobała mu się wizja urywanych nóg, ani jednej, ani nawet małego paluszka u nogi. Przyglądał się trzem trollom i ich popisowi siły.
- Nie jestem pewien czy to sensowne. - Rzucił cicho Ogar przechodząc obok leśnego człowieka. - Możliwe że mam lepszy pomysł, podążajcie za muzyką, żeby znaleźć ich kryjówkę. Spróbuję im jakoś uciec, a potem się może uda je dobić i odbić dobytek wioski. - Wyłuszczył szybko sprawę.
- Mogę z wami pójść, ale nie możecie mi niczego wyrywać, inaczej nie będzie żadnego grania na piszczałkach! - Krzyknął w stronę trolli. - Jestem przecież malutki, jak mi urwiecie nogę to umrę i nie zagram więcej, a tak jak ja, nikt nie umie. To co, wy mnie nie dotykacie a w zamian ja będę dla was grał? - Jego pomysł z prowadzeniem Gluta na rozlewisko i zwodzenie go dostatecznie długo, żeby zyskać czas na przygotowanie obrony wioski. Czy tym razem będzie w stanie przechytrzyć lub skłócić ze sobą nie jednego, a trzy trolle? Zastanawiał się z ciężkim sercem czekając na odpowiedź trolli i powoli idąc w stronę wozu.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |