Ręce ślizgały się jej na metalowych elementach oddzielających od siebie dwa balkony, ale udało się jej przedostać z jednego tarasu na drugi. Powoli pchnęła drzwi balkonowe i weszła do swojej kajuty rozglądając się, dookoła lecz zaraz oślepiło ją jaskrawe światło. Cofnęła się lekko prawie wpadając na drzwi i uniosła rękę na wysokość twarzy żeby osłonić się przed tym dokuczliwym atakiem.
- Jesteś … żywa – usłyszała męski głos, ale niestety nie był to Richard.
Stali tak przez chwilę naprzeciw siebie. Mężczyzna dalej świecił kobiecie prosto w twarz światłem latarki a kobieta trwała w miejscu oślepiana przez to światło. W końcu Nora zrobiła krok w bok żeby uciec od promienia latarki a mężczyzna opuścił dłoń i skierował strumień światła w podłogę.
Kobieta opuściła dłoń i zamrugała powiekami podrażnionych oczu.
- Kto tam? – Wydusiła z siebie.
- Kto tam? - Powtórzył właściciel latarki. - Ja. Nazywam się Ian, znaczy się. Ian Coroch. Szukam zapasów, przedmiotów, miejsc, znaków, jak kazał ten cały Paavo.
- Zapasów? - Zapytała ostrzejszym tonem - W mojej kajucie?
Nie doczekała się szybkiej odpowiedzi wiec prędko dodała:
- Nazywam się Nora. Nora Robinson i to jest moja kajuta i co najwyżej znajdziesz tutaj ubrania moje i mojego męża. A jeśli przez zapasy rozumiesz jedzenie i picie to powinieneś poszukać raczej w okolicach restauracji i chłodniach a nie tutaj. Zresztą, dlaczego uważasz, że pasażerowie powinni robić zapasy? Trwa ewakuacja, na którą każdy musi zabrać własną wałówkę?
- Ewakuacja? Jaka ewakuacja? Nigdy nie było żadnej ewakuacji. Dryfujemy po jakiś piekielnych wodach od przeszło tygodnia.
Nora wpatrywała się dłuższą chwilę w twarz nieznajomego, otworzyła usta żeby coś powiedzieć, ale szybko zmieniła zdanie i je zamknęła i ponownie wbiła wzrok człowieka, który przedstawił się jako Ian.
- Aha. – Odpowiedziała w końcu - A co spodziewasz się tutaj znaleźć Ian? Mogę mówić ci Ian? Mogę ci pomóc i od razu powiedzieć czy istnieje szansa, że znajdziesz tutaj to, czego szukasz.
- Jasne. Jasne, możesz mi mówić Ian, miło mi - mężczyzna wszedł do środka zamykając wyłamane drzwi za sobą. - Szukam zapasów jedzenia z minibarku. To dużo bezpieczniejsze niż przetrząsanie innych części statku. Za dużo tam się kręci dziwolągów.
Nora wskazała ręką miejsce gdzie znajdował się minibarek. Cały czas stała w taki sposób, aby mieć tego człowieka przed sobą i nie odwracać się do niego plecami.
Ian wyglądał na zmęczonego i zaniedbanego. On także nie spuszczał z niej oka.
Otworzył minibarek, który nadal był wypełniony po brzegi gdyż ani Nora ani Richard z niego nie korzystali. Zaczął ładować wszystko do turystycznego plecaka.
- A ty? – Zreflektował się nagle - Może jednak ci coś zostawię? Zniszczyłem ci kryjówkę. Mogą cię przez to dorwać.
- W jaki sposób zniszczyłeś mi kryjówkę? Wszystko wygląda mniej więcej tak jak powinno.
- No wykopałem drzwi.
Nora rozejrzała się po pomieszczeniu. Wyglądało mniej więcej tak jak chwilę temu, kiedy je opuściła. Poza jednym szczególem. Ian Coroch rozwalił zamek w drzwiach. Tych samych drzwiach, które zostawiła niezamknięte.
- Będzie pani miała, co jeść? – Zatroskał się ponownie - Ma pani jakieś inne zapasy?
- Nie robiłam żadnych zapasów, ale nie jestem głodna. – Nora odsunęła się jeszcze kilka kroków dalej od minibarku i od Iana.
- Czyli mogę wziąć to wszystko? Naprawdę. Dziękuję.
- Tak. Pewnie. Czemu nie? – Odpowiedziała pospiesznie.
Mężczyzna wygarnął całe zapasy z minibarku, zamknął plecak, zarzucił go sobie na plecy i skierował się w stronę drzwi.
Zatrzymał się tuż przy wyjściu i spojrzał na kobietę.
- Uciekasz stąd?
- Nie. Nie teraz. Muszę kogoś znaleźć. – Odpowiedziała Nora.
Ian poprawił paski plecaka, rzucił jeszcze jakieś pożegnanie i wyszedł.
Nora podeszła do drzwi i przez chwilę nasłuchiwała oddalających się kroków mężczyzny. Potem w końcu zmieniła swoją nocną garderobę na cieplejsze i wygodniejsze ciuchy. Wyjęła mały plecaczek, który miał im służyć podczas wypraw na ląd i załadowała go przydatnymi jej zdaniem rzeczami, głównie lekarstwami. Do tego dorzuciła kilka sztuk odzieży na zmianę, telefon i album ze zdjęciami.
Wiedziała, że Coroch udał się w stronę kolejnej kajuty, tej o numerze 7198, tej, którą sama miała zamiar odwiedzić. Plan nie uległ zmianie. Musiała tylko poczekać aż Ian przeszuka minibarek i sobie pójdzie a potem mogła też tam się udać tyle, że w innym celu. |