Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-06-2014, 12:30   #7
Viviaen
 
Viviaen's Avatar
 
Reputacja: 1 Viviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie coś
część 1. poznajcie Suki

- Spokojnie... Yaosharu… Kansei... - Opal przywołała na twarz swój najbardziej olśniewający uśmiech, choć jej ostentacyjnie swobodna poza świadczyła o czymś zgoła odmiennym… wprawne oko bez trudu rozpoznało charakterystyczne ułożenie ciała, przeniesienie ciężaru na jedną nogę, spojrzenie rejestrujące wszystkie detale w okolicy. Co by się nie działo, zamierzała bronić Cichej. Jedynie otwarte dłonie miała wyciągnięte przed siebie w uspokajającym geście - ...nie chcemy kłopotów, prawda? Czego Białe Smoki szukają na terytorium Czerwonych Tygrysów?
- To, co obiecał mi ojciec… jej ojciec. Yozuka-san… ta sprawa cię nie dotyczy. Ani nikogo z Tygrysów. - odparł butnie młody Smok.
- Ale nie przyszedłeś sam… - mruknął w odpowiedzi Kansei.
Na co Yaosharu odparł gniewnie. - Bo chciałem ostudzić zapędy do walki. Twój ojciec…
- Mój ojciec, twój ojciec… Oni nie żyją. A twój klan dopuścił się nielojalności wobec mojego. Nic ci nie jestem winny. - warknął gniewnie Kansei.
- Yumei… o czym on mówi? - olśniewający uśmiech przecięła zmarszczka zaskoczenia - Co mu obiecał Twój ojciec? - szepnęła niemal bezgłośnie, przysuwając się jeszcze bliżej do dziewczyny.
- Obiecał mu mnie... obiecał mu żonę. By połączyć nasze rodziny, gdy… jeszcze istniały. - aranżowane małżeństwo. Stara tradycja wielu cywilizacji, która w New Heaven była jednak anachronizmem, poza Azjatwon i Uptown właśnie. Tyle, że gdy Suki poznała rodzeństwo, byli już sierotami, jak ona. Uliczne gangi zasilały właśnie dzieci bez rodzin.
- Posłuchaj, Honokari-san... - wyjątkowe sytuacje wymagały wyjątkowych środków. Opal miała nadzieję, że porywczy młodzieniec wykaże się jednak rozsądkiem - Być może rzeczywiście ta sprawa nie jest moją sprawą, nie ja mam prawo o tym decydować. Niemniej, wasi ojcowie od dawna nie żyją… więc decyzja należy do Yumei. Próbą zastraszenia niczego nie wskórasz… a jeśli spróbujesz zrobić cokolwiek wbrew woli mojej przyjaciółki, wszystkie Tygrysy ruszą jej z odsieczą. Czy naprawdę uważasz, że to najlepsze wyjście? - było ich za dużo, żeby wdawać się w konflikt. Z drugiej strony, taka zniewaga nie pójdzie im płazem, Irbis powinien zdawać sobie z tego sprawę. Przynajmniej taką miała nadzieję.
- Tygrysy zostałaby udobruchane… ostatecznie to dla jej dobra. Nie jestem pierwszą lepszą czterdziestką dziewiątką. - prychnął gniewnie Yaosharu, choć już mniej bojowym tonem.
- Po moim trupie, zdradziecki psie! - warknął w odpowiedzi Kansei.
- Jak mnie nazwałeś? Ty… - zacisnął dłonie w pięści Yaosharu, próbując przełknąć tą zniewagę. Uspokoił się w końcu i dodał. - Nie chcę rozlewu krwi w rodzinie.
- Nie jesteśmy rodziną, nigdy nie byliśmy i nigdy nie będziemy. - odparł Kansei.

Huk wystrzału przerwał te rozmowy.
Powoli na koniu przejeżdżał uliczką jeździec.


Powoli zatrzymał się… Prawa ręka Czerwonych Tygrysów. Kirumasu “Dziki Kot” Yensei. Przez jego wrogów nazywamy “Wściekłym Psem”… ale tych nie było zbyt wielu. Przynajmniej w świecie żywych.
- Co tu robią Shiro Ryūi? - mruknął cicho.
- Przyszedłem po to, co moje… - przypomniał Yaosharu. - Umowa…
- Umowa jeszcze nie została w pełni dopracowana. Ale ty… - wymierzył rewolwer w głowę Yaosharu. - Jak zwykle się spieszysz.
- Yensei-dono, to nieoczekiwane szczęście spotkać Cię przypadkiem na swej drodze. - Suki otoczyła ramieniem Cichą i poprowadziła ją bliżej do Dzikiego Kota, rzucając przelotne, ostrzegawcze spojrzenie Kansei - A Yaosharu zajrzał tylko zapytać, czy Yumei pozostaje w dobrym zdrowiu i zapewnić o swojej wierności… prawda, Honokari-san? - zwróciła się do młodzieńca, z uśmiechem i trzepotem rzęs akcentując ostatnie słowa.
“Wąż” skinął głową, posyłając wrogie spojrzenia Yaosharu.
- Yensei-dono… - mruknął Honokari, przypominając o sobie. - Wiesz dobrze, że… Czerwone Tygrysy są…
- Wiem tylko, że rozmowy trwają. A twoja obecność tutaj wraz z całą świtą… jest niepożądana. Zawróć. - odparł “Dziki Kot”. - Zawróć.
“Irbis” wykonał gest dłonią i jego ludzie zaczęli się wycofywać. Rzucił ostatnie spojrzenie Yumei, dodając. - To… dopiero początek, Yamato-san.
Suki odetchnęła niezauważalnie, gdy Smoki zniknęły w tłumie, a potem uśmiechnęła się swoim najbardziej rozbrajającym uśmiechem do jeźdźca.
- Dokąd się wybierasz, Yensei-dono? - nie ulegało wątpliwości, że przy Dzikim Kocie będą bezpieczniejsze, zwłaszcza, że Smoki z pewnością pokręcą się jeszcze po okolicy, więc... - Możemy Ci towarzyszyć?
- Ja? Do herbaciarni Cheng’a. A tam towarzystwo kobiece zawsze jest mile widziane. - odparł wesoło Yensei. Suki oczywiście znała to miejsce. Herbaciarnia Cheng’a była też palarnią opium, a i same herbatki były też wzmacniane ziołowymi wyciągami. Ot, miejsce zabaw dla tych, których było na to stać. A “Dzikiego Kota” stać było zawsze. W końcu on ciągnął profity z tego, że Czerwone Tygrysy pobierały haracz z tej herbaciarni. On mógł… Suki stała jeszcze za nisko w hierarchii.
Grzechem było więc nie skorzystać z tak nieoczekiwanie hojnej propozycji. Opal radośnie zmrużyła oczy i puściła oko do Yumei, po czym zwróciła się znów do Kirumasu - Wyglądasz na zadowolonego. Dobry dzień?
- Tak. Tak. Bardzo dobry. - odparł z uśmiechem Yensei, korzystając ze swej pozycji i czasami zerkając w dekolt Suki. - A szykują się ciekawsze, nie? A u was, spokój?
Pomijając niedawne pojawienie się Smoków, Opal mogła uznać, że ostatnie dni upłynęły spokojnie, wręcz nudno.
- Nudy. - beztrosko odpowiedziała dziewczyna - Pojawienie się Irbisa było… interesującą… odmianą. Myślisz, że szybko wróci?
- Wróci. Jest uparty… - potwierdził Yensei jadąc konno, podczas gdy Suki i Yumei szły obok niego.
Kansei zaś, gdzieś zniknął… oby wrócił do szkoły, w której poznawał sztuki walki.
Dotarli do herbaciarni Chang’a. Od razu dwaj usłużni kelnerzy przytrzymali konia i pomogli Yensei zsiąść, po czym zaprosili całą trójkę do środka.


Trzeba było przyznać, że wysoka pozycja w Triadach pozwalała na smakowanie luksusowego życia.
Wytworne wnętrze, wygodne i wyłożone poduszkami siedzenia. Miła i ładna obsługa w delikatnych wyszywanych jedwabiach, czekająca na życzenia gości. To nie było życie, do którego przywykła Suki czy Yumei.
- Pięknie tu… - westchnęła dziewczyna, nie starając się nawet ukryć zachwytu, kiedy z ciekawością rozglądała się po luksusowym wnętrzu herbaciarni. Yumei trzymała się tuż za Suki, gdy “Dziki Kot” rozsiadał się wygodnie na poduszkach. Spojrzał na obie dziewczyny. - No… Na co czekacie? Siadajcie.
Opal pociągnęła przyjaciółkę za sobą i usadziła ją po jednej stronie Kirumasu, a sama zajęła miejsce po jego drugiej stronie, z przyjemnością czując pod pośladkami miękkość poduszek.
- Mówiłeś, że nastaną ciekawe dni… - zagaiła Suki, wiercąc się w poszukiwaniu najwygodniejszej pozycji - ...uchylisz rąbka tajemnicy? - zapytała, uśmiechając się swoim firmowym uśmiechem i z ukosa zerkając spod rzęs na Dzikiego Kota.
- Ktoś się wpycha na teran Azjatown, albo Czarna Ręka, albo… Cicione. - odparł wesoło Yensei, przyglądając się Suki. Najwyraźniej jej egzotyczna uroda przyciągnęła jego oko. - Choć gnomy… udają, że nic nie wiedzą na ten temat, chodzą plotki, że to ich sprawka. Ale… cóż… do mnie docierają tylko odpryski tajemnic Białych Papierowych Wachlarzy.
- Nigdy nie byłam bliżej ich tajemnic… niż w tej chwili… - wyszeptała z przejęciem Opal, wpatrując się w swego rozmówcę niemal z uwielbieniem.
- To prawda. - uśmiechnął się mile podłechtany Yensei i poufale objął Suki ramieniem. Po czym zamówił ziołową herbatę doprawioną szczyptą rzadkich aromatów i alkoholem, którą zamówiła też rozbawiona Opal. Yumei wybrała zaś dość niewinną, jak na to miejsce, mieszankę ziołową.
Młoda kelnerka z uśmiechem się oddaliła, by po kilku minutach wrócić z zamówieniem. W tym czasie wyraźnie rozluźniony “Dziki Kot” szeptał do ucha Suki, jak mu zaimponowała stanowczością, spokojem ducha i charyzmą podczas spotkania ze Smokami. Dziewczyna była pewna, że zwłaszcza urodą… i sam Yensei zabrał je obie właśnie z powodu ich uroków. Nie bez powodu każdy pokoik herbaciarni można było zamienić w komnatę schadzek, przesuwając ruchome papierowe ściany. Na razie jednak “Dziki Kot” cieszył się towarzystwem ślicznotek, za które nie musiał płacić.
Suki z rozbrajającą niewinnością wysłuchiwała tanich komplementów, którymi raczył ją Yensei, ze swobodą dając się obejmować i przytulać, a także “przypadkiem” prezentując to i owo, widoczne a to przy głębokim dekolcie, a to pod podwiniętą falbanką spódniczki… doskonale zdawała sobie sprawę z własnych atutów i bez skrupułów z nich korzystała, usiłując jak najgłębiej i najtrwalej zapisać się w pamięci Prawej Ręki Tygrysów.
To niewątpliwie się jej udawało. Oczy Yensei często wpadały w pułapkę kuszących wzgórz jej piersi, czy rozpalających wyobraźnię zgranych ud. Ale… i Suki wpadła w pułapkę, gdy posmakowała trunku pitego przez Yensei. Niewątpliwie rozgrzewał on ciało i wprawiał w dobry humor, ale też… czynił ciało bardziej pobudzone i wrażliwe na dotyk. A myśli bardziej swawolne. Tym bardziej, gdy piła to osoba nieprzywykła do takiego trunku. Na szczęście Yensei nie wykorzystywał jeszcze za bardzo sytuacji, może z powodu siedzącej obok Yumei. A może… dlatego, że Suki była Tygrysem, a nie naiwną gainjin, którą można było wykorzystać i porzucić.
Niemniej dźwięczny i głośny śmiech Opal coraz częściej rozbrzmiewał wśród jedwabnych wstęg i zasłon, miękko odbijając się od papierowych ścian. Dziewczyna też znacznie swobodniej traktowała Dzikiego Kota, jakby alkohol rozpuszczał dzielący ich dystans. Czując w głowie przyjemny szum, znacznie ostrożniej raczyła się napitkiem, usiłując poskromić pragnienia płynące z pobudzonych fragmentów jej ciała. Zamawiając to samo, co Kirumasu, wykazała się lekkomyślnością… ale mogła z tego jeszcze wyciągnąć korzyści dla siebie. Niemal każdą bezczelność będzie mogła zrzucić na karb zbyt mocnego trunku… Póki co jednak świetnie się bawiła, udając nieco bardziej zamroczoną i pobudzoną, niż w rzeczywistości i z ciekawością obserwując wewnętrzną walkę Yensei.
Prawa Ręka Tygrysów był w doskonałym nastroju, nieco poufale muskając czasem piersi Suki osłonięte tkaniną. Nie pozwalał sobie jednak na więcej, bo i chyba nic więcej nie miał obecnie w planach poza miłą zabawą w towarzystwie dwóch ładnych dziewcząt. Zapewne później rozładuje swą yang poduszkując z jakąś gejszą lub inną kochanką. Bo niewątpliwie taki dziki kocur jak on, nie spędzał nocy nie tuląc się do ładnej kobiety.
Za to znał mniej lub bardziej zabawne anegdotki, mniej lub bardziej znane Suki… I opowiadał je, starając się zabawić dziewczęta swymi dykteryjkami.
Pokładająca się ze śmiechu po jednej z takich historyjek Opal “przypadkiem” otarła się biustem o ramię Yensei, czego zdawała się nawet nie zauważyć… choć nie umknęło to uwadze samego Dzikiego Kota. Jednak była to jedynie maleńka dywersja, mająca na celu dyskretne przekazanie Cichej wyraźnego znaku… Suki prosiła przyjaciółkę o pozostawienie ich samych. Zręczny gest dłoni szybko został przykryty kolejną “wpadką”... palce dziewczyny natrafiły na wyraźnie rysujący się w spodniach Tygrysa kształt, po czym nastąpiło wyraźne odsunięcie się, połączone z rumieńcem zażenowania i spojrzeniem spod opuszczonych rzęs… mówiącym coś zgoła przeciwnego.
Yumei nagle wstała i przeprosiła oboje mówiąc, że musi niestety już iść. I wychodząc szybko zasunęła parawan...

<...>

Tę chwilę spokojnej sielanki przerwało pukanie w parawan.
- Czego ? - warknął Yensei gniewnie.
- Kozorii-sama wzywa do siebie. Kazała to przekazać natychmiast. - odparła cicho służka.
- Kto… to…? - w głosie Suki zabrzmiała ciekawość i niechęć zarazem. Wyraźnie nie była zadowolona, że ktoś przerywa jej cenne chwile spędzone z Prawą Ręką Tygrysów.
- Ktoś… ważny. Dokładnie to nie wiem. Ale Honomaru kazał traktować ją z respektem. - odparł z podobnę niechęcią w głosie Kirumasu. Oparł wygodnie głowę o podbrzusze Suki i zabrał się za wciąganie spodni na swój oręż. - Jest ona… posłańcem. Przekazuje rozkazy z góry.
- Zabierzesz mnie ze sobą? - wypaliła, zanim zdążyła wytłumaczyć sobie, jakie to niebezpieczne.
- Po co? Stałabyś przed drzwiami tak jak yojimbo tej Kozorii. Nawet gdybym cię mógł wpuścić, to i tak rozmowy są bardzo nudne i bardzo… - przesunął palcami po łonie dziewczyny. - Chyba, że jeszcze cię nie nasyciłem i… pragniesz więcej?
Spojrzała mu prosto w oczy, jej spojrzenie skrywało dumę i ogień, ale też pragnienie.
- A Ty nie pragniesz więcej, Kirumasu-kun? - czerwień ust wypowiadających te słowa hipnotyzowała i przyciągała, kusiła słodyczą i obietnicą.
- Cóż… - powędrował spojrzeniem po jej twarzy, odsłoniętych piersiach i sekretach kobiecości, kuszących do kolejnego spróbowania. - Tak. Pragnę.
Wzruszył ramionami. -[i] Ale mogę nie mieć na nie czasu, w przeciągu kilku następnych godzin.
- W takim razie pozostaje mi liczyć na łaskawy los, który pozwoli nam znów spotkać się “przypadkiem” za te kilka godzin… na przykład w okolicy wieży czerwonego feniksa...
- Dobrze… Pojawię się tam. Ale uprzedzam. Biorę to, na co mam ochotę. - rzekł z bezczelnym uśmieszkiem Dziki Kot, wędrując po nadal obnażonych krągłościach Suki.
Dziewczyna nachyliła się nad nim tak, że ich twarze niemal stykały się ze sobą. Jej uśmiech był równie bezczelny, gdy językiem powoli zwilżała wargi - A czy ja mówię, że ma być inaczej?
- Mogę się też dowiedzieć, gdzie pomieszkujesz. - mruknął i po chwili poczuła jego usta przy swoich w drapieżnym i namiętnym pocałunku.
- Nic… zachęcającego. - przyznała niechętnie, gdy ich usta się rozdzieliły - Ale zawsze możesz mi pokazać, jak sam mieszkasz. - łobuzersko zmrużyła oczy. Wiedziała, że ma na to nikłe szanse - Lepiej już idź… nie chcę, żebyś miał kłopoty z mojego powodu. - nie miała ochoty go wypuszczać, widział to po jej zachowaniu i reakcjach ciała… ale co mogła poradzić? Nie dyskutuje się z rozkazami Honomaru.
- Nie wiem, czy by ci się spodobała typowo męska nora. - zaśmiał się wesoło Kirumasu i wstał, ruszając do do papierowych drzwi. Odwrócił się jeszcze na chwilę i spoglądał na Suki, jakby chciał zapamiętać każdy jej szczegół. Przez chwilę pozwalała się podziwiać, a potem wstała i sięgnąwszy po porzuconą bieliznę, podeszła do Yensei, by z bezczelnym uśmieszkiem wsunąć mu ową część garderoby do kieszeni spodni. Uśmiechnął się, wsuwając ów drobiazg głębiej. Jego mina świadczyła o tym, że planuje pozbawić dziewczynę reszty ubrania w przyszłości. Po czym wyszedł.


Opal wyszła niedługo po nim, bo i cóż miała robić sama w tym przybytku? Do spotkania gangu miała jeszcze ponad godzinę, w sam raz, żeby coś zjeść i dotrzeć na miejsce. Brak bielizny wydawał jej się w ogóle nie doskwierać, uważała to nawet za całkiem zabawne i nie zamierzała zmieniać tego faktu.
Napotkała na swej drodze Yumei z minką wyrażającą dezaprobatę. Nie dziwiło to Suki, “Cicha” miała cichą nadzieję, że Yozuka i jej brat zejdą się z sobą. Co jak na razie raczej nie następowało.
I trudno powiedzieć, czemu. Wszak Kansei nie był niechętny Suki, ani też Yozuka nie żywiła wrogości wobec niego… Po prostu jakoś... Nie iskrzyło dotąd między nimi.
- Co teraz? - spytała cicho Yumei. Po czym dodała. - Szminka ci się nieco rozmazała.
- Och, daj spokój, Yumei-chan. - rozbawiona jej minką Opal przejrzała się w najbliższej witrynie, by poprawić makijaż - Twój brat jest zakochany tylko w sztukach walki i jest strasznie dziecinny jeszcze. Nie to, co Kirumasu. - objęła ramieniem przyjaciółkę i konspiracyjnie wyszeptała jej do ucha - Poza tym rozmazana szminka to nic w porównaniu z brakiem majtek. - roześmiała się głośno na widok miny Cichej i dodała wesoło - Chodźmy coś zjeść, niedługo spotkanie.
- Tienshenki może? - rzekła Yumei przewracając znacząco oczami, by zamaskować rumieniec wstydu. Bardziej nieśmiała od Suki dziewczyna, “oficjalnie” i wyjątkowo nieśmiało potęgowała sposób bycia Yozuki, ale… co naprawdę myślała, trudno było stwierdzić. Objęła ramię przyjaciółki, odciągając ją od herbarciarni i prowadząc ku restauracja pana Yuna.
- Zamierzasz się z nim spotkać jeszcze. I czemu zgubiłaś majtki? - “Cicha” może i była bardziej skromna i nieśmiała od Suki, ale nie mniej ciekawa.
- Dałam mu je, żeby miał o czym myśleć przez caaaałe oficjalne spotkanie, na które został wezwany. - Opal była w doskonałym humorze - I masz rację, spotkam się z nim później. Mamy parę spraw do dokończenia. - zachichotała.
- Łatwo się domyślić, jakie. - rzekła zarumieniona Yumei, choć z lekkim wyrzutem. Po czym zmarszczyła brwi w zamyśleniu. - A jakie inne plany masz… oprócz tych oczywistych?
- Być druhną na Twoim slubie. - Suki pokazała przyjaciółce język, po czym jej twarz przybrała jakby sugestię powagi - Zależy, co jest dla Ciebie oczywiste. - odpowiedziała w końcu z wesołymi błyskami w oczach.
- Wiesz… co… - odparła cichutko Yumei, gdy wchodzili do restauracji Yuna. Knajpki mniejszej i nieco zatłoczonej i wypełnionej zapachami docierającymi z kuchni. Dziewczyna czerwieniła się wyraźnie, wyobrażając sobie zapewne, jakież to działania doprowadziły Suki do zgubienia bielizny.
- Czekanie na księcia z bajki jest strasznie nudne... - Opal poprowadziła dziewczynę do stolika i wesoło pomachała Yunowi, który uśmiechnął się tylko w odpowiedzi, bowiem ręce miał zajęte przyrządzaniem jedzenia.
- ...co właściwie myślisz o Yaosharu? - zmieniła temat - Wydaje się niebrzydki. I zdecydowany. A to, jak na Ciebie patrzył... - zachichotała, widząc pogłębiający się na twarzy Yumei rumieniec - ...jakby chciał zajrzeć pod Twoją sukienkę...
- On? - zaskoczona tym, zarumieniła się jeszcze bardziej, plącząc się w wyjaśnieniach. -[i] Dla niego jestem pewnie tylko kolejną zdobyczą… będę… może… Tylko tyle ważniejsza, że powiązana z obietnicą, która już nie obowiązuje.
Yun postawił talerze z tienszenkami przed dziewczynami i Yumei zabrała się do jedzenia.


Dopiero po chwili dodała. - A tobie podobało się jego zdecydowanie? I on sam? Jak… bardzo?
- Nie podnieca mnie specjalnie, jeśli o to pytasz. - Suki litościwie poczekała, aż Yumei przełknie kęs, nim odpowiedziała na jej pytanie. Nie chciała przez przypadek zabić przyjaciółki, która niewątpliwie zakrztusiłaby się, przełykając - Ale jest przystojny i ambitny… mógłby być dobrą partią. Nie wiem tylko, jak traktuje kobiety. Ale mogę się dowiedzieć, jeśli chcesz. - wyszczerzyła białe zęby w uśmiechu, pozostawiając wyobraźni Cichej dopowiedzenie sobie, w jaki sposób miałaby to zrobić. Dziewczyna z pewnością nie pomyśli o tym, co oczywiste… zwykłym przepytywaniu kogo trzeba. Pomyśli o tym, co jej najbardziej chodzi teraz po głowie…
- A Dziki Kot? - odparła Yumei, najwyraźniej rozważając propozycję Suki.
- Kirumasu? Co z nim? - tym razem niewinne spojrzenie Opal było bezlitosne. Skoro już rozmawiały na takie tematy, nie było tu miejsca na zbyt wielkie niedopowiedzenia.
- On cię podnie… Nic ważnego, nic. - Yumei od razu zrejterowała. Szybko więc powróciła do kwestii “Irbisa”. - Może i dobrze się będzie dowiedzieć jak traktuje kobiety, jeśli ktoś... jedna z nas zostanie mu ofiarowana.
- Jeśli… to z pewnością nie będę to ja. - Suki uśmiechnęła się łobuzersko i nachyliła nieco bliżej Cichej - A Dziki Kot zawsze mnie podniecał, a teraz, kiedy wiem już, co potrafi… - znacząco zawiesiła głos - ...cieszę się na samą myśl. Chcesz sprawdzić?
- Chcę... wiedzieć, jaki jest Yaosharu. Chcę… - Yumei spojrzała w blat. - Chcę spokoju… Nie chcę, by Kansei wdał się w kłopoty. Nie wiem, czy “Irbis” jest tym kłopotem. Ale chcę wiedzieć.
Yozuka w jednej chwili spoważniała. Przez długą chwilę badawczo przyglądała się twarzy przyjaciółki, nim w końcu odpowiedziała - Mogę spróbować się dowiedzieć, jaki on jest. - wiązało się to z wejściem na terytorium Smoków i podejściem Yaosharu… zapowiadało się ciekawie - Chociaż nie obiecuję, że sprawdzę jego umiejętności. - nie odmówiła sobie niewybrednego żartu - Co do Kansei… spróbuję z nim porozmawiać. Ale wiesz, jaki on jest. Dla niego honor ma zbyt wielkie znaczenie, cały czas tkwi w przeszłości, zamiast patrzeć w przyszłość. Jesteś jego siostrą. Sama mogłabyś przemówić mu do rozumu. - mruknęła.
- Nie. To niemożliwe. - odparła dziewczyna, kręcąc przecząco głową i mówiąc bardzo cichutko.
- Jak będziesz zawsze tak cicho mówić to z pewnością Cię nie usłyszy. Dlaczego w ogóle pozwalasz mu tak sobą rządzić? - Opal, która od zawsze była panią samej siebie, nie potrafiła zaakceptować takiego układu, choć próbowała go zrozumieć.
- On jest moim bratem i gdy utraciliśmy dom… opiekował się mną, jak ojciec. - odparła cicho Yumei jakby kuląc się w sobie.
- No już, już… - Suki przytuliła przyjaciółkę i delikatnie pocałowała ją w czoło. Wiedziała, że Cicha mocno przeżyła śmierć rodziców, chociaż nigdy nie poznała towarzyszących jej okoliczności - Zrobię, co mi się uda. Tyle mogę obiecać.
Czarki ze zwyczajną herbatą znalazły się na stoliku, a Yun odebrał puste miseczki. Yumei sięgnęła ku swojej i upiła nieco. Po czym zaczerwieniona, zapytała. - Jak to jest… z mężczyzną?
Opal zadumała się nad tym pytaniem. Bo jak wytłumaczyć dziewicy, jak to jest?
- A próbowałaś kiedyś sama ze sobą? Albo z inną kobietą? - zapytała w końcu.
- Z inną... kobietą? - Yumei zaczerwieniła się jeszcze bardziej i opuściła głowę, nie mogąc spojrzeć Suki w twarz. - Nie. Oczywiście, że nie. A ty próbowałaś?
- Nie. Ale wcale nie twierdzę, że nie spróbuję. - odpowiedziała wesoło - Hmmmm… a całowałaś się chociaż?
- Nie. Z kim niby bym miała. - wybąkała Yumei, a jej uszy były czerwone wręcz.
Opal w zamyśleniu podrapała się po głowie - W takim razie trudno mi będzie to wytłumaczyć. Łatwiej by było pokazać… przynajmniej do pewnego stopnia. - zamilkła na chwilę - Więc robiłaś to sama ze sobą, czy nie? - wróciła do niedopowiedzianej kwestii.
- Nie. - pisnęła bardzo cichutko Yumei. - Nawet nie wiem, jak. Jestem bardzo… porządną dziewczyną. Przepraszam.
- Hej… - Opal łagodnie ujęła podbródek przyjaciółki, by mogły spojrzeć sobie w oczy - ...to nie ma nic wspólnego z byciem… porządną. - szepnęła z naciskiem - To, czy będziesz przeżywać przyjemność z wieloma mężczyznami, czy z jednym, to Twój wybór i nikt nie ma prawa Ci tego narzucić. - ich twarze były bardzo blisko siebie, oddech Suki nadal pachniał doprawioną mieszanką ziołową z herbaciarni Cheng’a, mimo zjedzenia porcji aromatycznych tienshenek i popicia kolejną porcją herbaty - Ciężko mi będzie wytłumaczyć Ci, jak to jest… z mężczyzną, jeśli nie masz żadnego punktu odniesienia. Nie chciałabym też, żebyś dowiedziała się tego z kimś… nieodpowiednim. Kimś, kto nie będzie dość delikatny i zupełnie Cię do tego zniechęci… - było oczywiste, że do czegoś zmierza i nawet Yumei zaczynała mieć niejasne podejrzenia w tej kwestii. Nie myliła się - Mogę Ci pokazać, jakie to wspaniałe. Jeśli chcesz. - szepnęła, niemal dotykając wargami słodkich warg przyjaciółki.
- Ale chyba… nie tutaj… i… tylko… - zadrżała Yumei, złapana w pułapkę spojrzenia Suki, ale nie mogła się od tych oczu oderwać, podobnie jak od pokusy, jaką była ciekawość spraw, o których Yozuka mówiła.
- Nie… tutaj nie byłoby dobrze. - zgodziła się z nią Opal - Bliżej mamy chyba do mnie...? - nadal szeptała wprost w jej usta, tak blisko, że niemal łączyły się w pocałunku, a jednak dość daleko, by nadal pozostawały rozdzielone. Suki doskonale rozumiała, co się teraz dzieje w głowie… i ciele Cichej. I umiejętnie to podsycała.
- U ciebie… tak… Ty mieszkasz bliżej. - odparła cichutko Yumei, nie oddalając twarzy, ale i nie przybliżając się. Trwała tak, wpatrzona szeroko otwartymi oczami w oblicze Suki.
- Chodźmy więc. - nie było czasu do stracenia, dziewczyna mogła w każdej chwili otrzeźwieć i nie dopuści do podobnej sytuacji w przyszłości. Więc Opal położyła na stoliku pieniądze i poderwała się z krzesła, pociągając za sobą Yumei. Trzymała ją za rękę przez całą drogę do swojego mikroskopijnego mieszkanka, którego większą część zajmowało wygodne łóżko - jedyny luksus, na jaki sobie pozwoliła. Cicha już tu bywała, regularnie wygrywając bitwy o utrzymywanie porządku. Bo Suki nie przywiązywała do tego większej uwagi… ale zaczęła się starać. Wystarczyło tylko zebrać kilka rzeczy z podłogi i można było wprowadzić gościa. Cicha wydawała się toczyć wewnętrzną walkę, więc Suki postanowiła nie dać jej czasu do namysłu. Gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi, ujęła twarz przyjaciółki w dłonie i delikatnie ucałowała jej karminowe usta.
“Cicha” przylgnęła plecami do drzwi, uniosła ręce w poddańczym geście. Oddychała szybko, jej oczy rozwarły się szeroko w przerażeniu. Ale nie broniła się przed pocałunkiem, przylegając wargami do ust całującej ją Yozuki.
Opal lekko zakończyła pocałunek i badawczo wpatrzyła się w twarz przyjaciółki - Wszystko w porządku? - zapytała z troską, widząc przerażenie w jej oczach - Nie zmuszaj się, jeśli nie chcesz…
- Nie wiem… - odparła nieco płaczliwie Yumei. - Mam wrażenie, że ciało… mi płonie, a serce chce wyskoczyć z piersi. To… takie są pocałunki?
- Nie wszystkie… ale pierwsze doświadczenia zawsze są najsilniejsze. - miękko odpowiedziała Suki - Spróbujemy jeszcze raz? - zapytała, nachylając się już do kolejnego pocałunku.
- No dobrze… Ale… ty też masz się… nie zmuszać. - odparła niepewnie Yumei, kładąc dłonie na biodrach Suki.
- Wierz mi… do niczego nie muszę się… zmuszać… - wymruczała, na powrót łącząc swoje wargi z wargami dziewczyny. Tym razem pocałunek był dłuższy i nieco głębszy, Suki nie chciała przestraszyć przyjaciółki zbyt śmiałymi działaniami, ale stopniowo oswajała ją z rolą języka przy pocałunku. Także i dłonie Opal nie pozostały bezczynne, delikatnie przesuwając się po ramionach Cichej na jej plecy i pośladki. Ocierające się o siebie piersi obu dziewczyn nawet dla Yozuki były nowym doznaniem, ale musiała przyznać, że było to nader przyjemne doznanie.
Yumei oswoiła się dość szybko z pocałunkiem, łącząc łapczywie swe usta z ustami Yozuki, a języczkiem nieśmiało muskając jej język. Dłonie nerwowo zsunęły się z bioder na pośladki Suki i zaczęły je ugniatać, naśladując działania “Opal” i… cóż, Yume podchodziła do sprawy mniej spokojnie, szybki ruch dłoni sprawił, że spódniczka Suki została podciągnięta do góry, a palce “Cichej” masowały i ugniatały nagie pośladki dziewczyny.
Suki zamruczała, zaskoczona i zadowolona zarazem, a potem pociągnęła Yumei na łóżko. Jej palce szybko i z wprawą rozpięły sukienkę dziewczyny i pomogły oszołomionej nieco Cichej się z niej wyplątać, zaraz za sukienką na podłodze wylądowała bielizna i zapomniane pantofelki. Strój Opal także podzielił ich los i już po chwili obie dziewczyny były zupełnie nagie. Yozuka z wyraźną przyjemnością podziwiała przez chwilę figurę Yumei. Opal musiała przyznać, że miała iście posągową figurę i doszła do wniosku, że grzechem jest zasłanianie jej skromnymi strojami. Była podekscytowana... choć mniej, niż Cicha. Ale obiecała coś zrobić… więc zabrała się do dzieła. Na początek ułożyła się obok, by znów złączyć wargi z ustami Yumei, ale to był dopiero początek ich wędrówki. Kolejnymi przystankami były wrażliwe miejsca na szyi i za uchem, obojczyki, dekolt… i wreszcie usta Opal dotarły do miejsca, które ją samą tak bardzo fascynowało… do krągłości biustu Cichej, które poruszały się w przyspieszonym oddechu. Gdy usta poznawały i pieściły te tak znane, a równocześnie tak nieznane obszary, liżąc i ssąc lekko, dłoń już wędrowała niżej, ku gniazdku rozkoszy między udami przyjaciółki.
- Suki… Suki… ja… miał być tylko… czy ty sama robisz… coś tak sobie? - urywany oddech. Urywane słowa. Cicha przymknęła oczy, drżąc pod dotykiem “Opal”. - Gdy jesteś… sama... robisz tak?
Widać było, że nie w pełni panuje nad swym ciałem. Strach, rozterki i narastająca pod pieszczotami żądza mieszały się w niej, niczym w dzikim tyglu.
- Ćśśśśśśśś… - Opal porzuciła kuszące krągłości i wróciła wyżej, wolną ręką tuląc do siebie drżącą dziewczynę - Tak robią mężczyźni. A kiedy jestem sama… robię tak… - podniosła drugą rękę do ust, by na oczach Cichej oblizać palce, a potem sięgnęła wilgotną dłonią do nabrzmiałego pączka rozkoszy przyjaciółki i zaczęła go delikatnie masować - Czy tak… przyjemnie...? - szepnęła jej do ucha.
- Taaak… bardzo… - cicha drżała pod jej pieszczotą, jej biodra odruchowo uniosły się ku pieszczącej je dłoni. Po czym dodała zbyt zawstydzona, by spojrzeć Suki w oczy. - Ale… nie powinnaś przypadkiem pokazać… na sobie? I… naprawdę ty nigdy z kobietą? Nawet z Urei?
- Jakoś nie było okazji… - Opal wydawała się sama być zaskoczoną takim obrotem spraw - ...a pokazywanie na sobie nie pokaże Ci, jakie to przyjemne… chyba, że chcesz spróbować sama na sobie? - Suki oderwała dłoń od ciała przyjaciółki i podniosła jej palce do swych ust, by je zwilżyć tak samo, jak przed chwilą własne.
- Miałaś mi pokazać... na sobie chyba? - wydukała zaczerwieniona po uszy Yumei, zerkając na Suki zza kurtyny włosów.
- W takim razie… - Yozuka ułożyła się wygodnie i poprowadziła palce Cichej ku swojemu guziczkowi przyjemności, tłumacząc cicho - ...poprowadzę Twoją dłoń... na sobie. Jeśli jednak będziesz miała ochotę na coś więcej... nie krępuj się.
- Więcej? - ciało Yumei zadrżało. Dłoń pieszcząca punkcik rozkoszy potarła go mocniej i drapieżniej przez to. - Ja… czy ja ci się podobam? Czy ty mnie... uwodzisz?
Suki zatrzymała się w pół gestu, a potem łagodnie zabrała dłoń przyjaciółki i przycisnęła ją sobie do ust, siadając. W końcu wpatrzyła się w jej oczy, z tak niezwykłą u niej powagą.
- Yumei-chan… jesteś śliczną dziewczyną i chyba zdajesz sobie z tego sprawę. Znamy się już długo i bardzo mi na Tobie zależy. Być może trochę mnie poniosło... dla mnie to też jest nowe doświadczenie, ale… nie miałam w planach Cię uwodzić. Bałam się… i nadal się boję, że to może zniszczyć naszą przyjaźń. - westchnęła, delikatnie masując ściskane w dłoni palce Cichej - Chciałam Ci tylko pokazać, że to naprawdę wspaniałe doświadczenie. Niezależnie od tego, czy przeżywasz to sama ze sobą, z mężczyzną, czy z… kobietą. Za każdym razem jest inaczej, ale też za każdym razem jest to wspaniałe. Jeśli wiesz, czego się spodziewać i czego chcesz. Jesteś taka delikatna… a niektórzy mężczyźni potrafią myśleć tylko o sobie. Mam nadzieję, że Yaosharu taki nie jest. - w oczach Opal zatliły się iskierki gniewu - I ci potrafią zepsuć całą przyjemność. Ale większość z nich naprawdę dba, by kobiecie było dobrze. Chciałam Ci to pokazać... żebyś się nie bała, gdy do tego dojdzie… - westchnęła - ...jeśli nie chcesz... możemy to przerwać. - dodała niechętnie.
- Czyli nie spodobałam ci się aż tak bardzo… Nie jestem ta pierwszą, która sprawiła, że postanowiłaś spróbować z kobietą? - zasmuciła się Yumei, acz lekki uśmieszek błądzący na jej twarzy świadczył o żartobliwości tej uwagi, jak i o… uldze mimo wszystko.
Nieśmiało dotknęła palcami łona Suki i zaczęła badawczo wodzić po jej pączuszku rozkoszy.

<...>

- Warto było…?
- Tak. Dziękuję za naukę. Odpłacę ci się za nią… kiedyś. Ale nie mów o tym nikomu. - szepnęła cicho Yumei, tuląc się do Suki. - Dobrze?
- Oczywiście, że nikomu nie powiem. - Opal delikatnie ucałowała przyjaciółkę w usta - I nie musisz mi się odwdzięczać. To była dla mnie przyjemność… - zawahała się, nim dodała - ...ale jest jeszcze coś, o czym koniecznie musisz wiedzieć. Choć chciałabym Ci pokazać znacznie więcej... - jej dłoń “przypadkiem” zabłądziła na pierś Cichej.
- Co robisz? - zadrżała Yumei, czując dotyk Suki. - I jak chciałabyś mi pokazać, przecież… nie jesteś mężczyzną? I po co? Przecież już wszystko mi… pokazałaś?
Ale nie próbowała unikać pieszczoty dłoni Yozuki.
- Pokazałam Ci tylko, jak to jest, kiedy ma się orgazm. - mentorskim tonem wyjaśniła Suki i roześmiała się widząc, jak pod jej dotykiem twardnieje szczyt piersi dziewczyny - Mężczyźni bardzo lubią nasze piersi i zawsze wtykają ręce gdzie się da. Ręce i usta… czasem nie idzie się opędzić od pocałunków. - w miarę jak to mówiła, znów schodziła ustami znanym szlakiem w dół… ale tym razem nie zatrzymała się na piersiach - Bo widzisz… osiągnąć rozkosz można na wiele sposobów… Ty poznałaś na razie ten, do którego wystarczysz sama sobie… a można jeszcze… tak… - miękko, choć stanowczo rozchyliła uda Cichej, by wetknąć tam swoją twarz. Pchała ją nie tylko chęć pomocy przyjaciółce… Suki była równie ciekawa nowych doznań. Po raz pierwszy mogła zrozumieć, co czuje całujący ją “tam” kochanek - ...mężczyźni to lubią… przynajmniej ci, na których ja trafiłam… - uściśliła, czubkiem języka smakując nowe doznanie.
Yumei zadrżała i jęknęła czując nową pieszczotę, ale też… spanikowała. Nagle zaczęła się wycofywać, aż do krańca łóżka, z którego po chwili spadła na podłogę.
- Suki-chan… ja... to dla mnie… za dużo. Ja nie mogę. - zaczęła płaczliwie wyjaśniać Yumei. - Przepraszam.
Opal nie odmówiła sobie ostatniego pocałunku i niechętnie porzuciła ten kuszący kącik. Znów przytuliła przyjaciółkę, szepcząc uspokajające słowa - Nie masz za co przepraszać. To ja przepraszam, znów się zapędziłam. To dlatego, że… że jesteś tak pociągająca. - głaskała jej jedwabiste włosy, kołysząc lekko - Nigdy nie przepraszaj, że nie pragniesz tego samego, co Twój kochanek. Masz do tego prawo. Nie musisz i nie powinnaś być mu uległa i posłuszna. Gbur, który nie będzie Cię słuchał, nie zasługuje na Ciebie. - westchnęła - Ale jedno naprawdę musisz jeszcze wiedzieć. - odsunęła Cichą, by spojrzeć jej w oczy - Widziałaś kiedyś nagiego mężczyznę? - pytanie wydawało się dziwne, ale powaga malująca się na twarzy Opal mówiła wyraźnie, że to ważne.
- Brata… jak byliśmy dziećmi. - odparła z powagą w głosie Yumei.
- Oczywiście wiesz, skąd się biorą dzieci? - kontunuowała swój wywiad Suki.
- Oczywiście… kobiety je rodzą po tym, jak mężczyzna z nimi poduszkuje. - odparła z powagą głosie Yumei.
Yozuka westchnęła i wstała z łóżka, by udać się do łazienki, a po chwili wróciła, niosąc w dłoniach sprzęt, jakiego Yumei jeszcze nie widziała. Usadowiła się z powrotem przy Cichej i wskazała jej ów przedmiot - Wiesz, co to jest?
- Nie. Skąd to masz? Musiał kosztować fortunę. - zapytała zaciekawiona Yumei, przyglądając się przedmiotowi. Który rzeczywiście kosztował dość sporo, nie tylko w monetach… ale i w dość namiętnej znajomości z jego twórcą.
- Od... przyjaciela. - odpowiedziała oględnie Suki, uśmiechając się na samo wspomnienie owych “transakcji” - To jest wibrator. Służy sprawianiu przyjemności. - wyjaśniła, wskazując włącznik i uruchamiając urządzenia - Ale nie w tym rzecz. - Opal na powrót spoważniała, wyłączając zabawkę - Chodzi o to, że… Widzisz, on jest mniej więcej wielkości męskiego… przyrodzenia. - Suki z trudem znajdowała właściwe słowa - A my mamy… w środku… barierę, którą to… przyrodzenie musi przebić za pierwszym razem. Oczywiście Twoim pierwszym razem. Tylko raz. I to może trochę… zaboleć. Ale tylko przez chwilę, potem znów jest przyjemnie. Tak przyjemnie, jak przed chwilą… a nawet bardziej. - dodała szybko.
- Acha, ale… on będzie delikatny, prawda? I tylko raz. - Yumei trwożliwie wpatrywała się w ów przedmiot, niepewna co o tym myśleć.- I ja chyba nie chcę go sprawdzać. Tego wibratora. Jeszcze nie. To dla mnie zbyt wiele, co się już stało. Nikt… nie całował mnie jak ty, Suki-chan.
- Yumei-chan… - Opal czule pogładziła dziewczynę po policzku - Nie musisz używać wibratora. Być może nigdy go nie użyjesz. Chciałam Ci tylko pokazać… wydaje się być duży, prawda? - wiedziała, że tak. Sama kiedyś przeżyła niemały szok uzmysławiając sobie, jak dużo może jej się zmieścić w środku - Ale to tylko takie wrażenie. Naprawdę. Mogę to pokazać na sobie, jeśli chcesz. - dziwnie się czuła, składając taką deklarację, ale nie wahała się ani przez moment - Słyszałam też, że niektóre dziewczyny wolały sobie oszczędzić bólu z mężczyzną i używały tego, by przebić tę… barierę… żeby potem myśleć tylko o przyjemności. - opowiadała, starając się jak najlepiej wytłumaczyć Cichej te zawiłe kwestie.
- Ja może ubiorę bieliznę, a ty… pokaż. - wyrwało się z ust Cichej, gdy trwożliwie macała podłogę w poszukiwaniu swych jedwabnych majteczek. - Tak zrobimy… dobrze?
- Dobrze. - w głosie Suki słychać było zaskoczenie, ale nie zamierzała się wycofywać ze swojej propozycji.
- Nie musisz teraz, ani w ogóle… - odparła zaczerwiona na twarzy Yumei, czując się dziwnie, że wydała Opal polecenie. W gangu zawsze było odwrotnie, to Suki miała wyższą pozycję.
- Nie przejmuj się, tylko usiądź wygodnie i patrz. - na twarz Opal wrócił typowy dla niej kpiący wyraz, w oczach zapaliły się łobuzerskie iskierki - A z bielizną to bym poczekała, być może natchnie Cię w trakcie…

<...>

- Suki-chan… ja… - zawahała się Yumei wstając i zerkając na łazienkę. - Posunęłyśmy się tak… daleko, że… ja… to dla mnie za dużo. I za szybko.
Uśmiechnęła się blado i dodała. - Było miło, ale… zrozum, ja nie mogę tak wiele tak na raz.
- Sama chciałaś, żebym Ci pokazała, co się robi z wibratorem. - Suki odzyskała humor - I tak jestem pod wrażeniem, że doszłyśmy tak daleko. Jest w Tobie ogień, z którego sama nie zdajesz sobie sprawy. - uśmiechnęła się wesoło, zerkając na zegar - Poza tym, i tak powinnyśmy już iść. Za chwilę spotkanie.
- To prawda… - rzekła Yumei porwawszy swoją bieliznę i czmychnąwszy do łazienki, rzekła głośno. - Ja pierwsza.
Suki uśmiechnęła się do siebie i ruszyła do małego aneksu kuchennego, by porządnie opłukać swoją "zabawkę" i schować poza zasięg wzroku Yumei, a potem po prostu się ubrała i starannie poprawiła uczesanie i makijaż. Zniknęła w łazience tylko na chwilę, gdy już zwolniła ją Cicha i wyszła z niej świeża, pachnąca i uśmiechnięta od ucha do ucha.
- No to w drogę... - rzuciła wesoło, otwierając przed przyjaciółką drzwi.

 
__________________
Jeśli zabałaganione biurko jest znakiem zabałaganionego umysłu, znakiem czego jest puste biurko?
Albert Einstein

Ostatnio edytowane przez Viviaen : 06-06-2014 o 13:02.
Viviaen jest offline