Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-06-2014, 12:38   #8
Viviaen
 
Viviaen's Avatar
 
Reputacja: 1 Viviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie cośViviaen ma w sobie coś
część 2. jeszcze lepiej poznajcie Suki

Ruszyły do kryjówki, którą stanowił stary magazyn urządzony dość wygodnie w stare meble.
Zanim dotarły do bocznego wejścia, ukryte przed wzrokiem postronnych, doszły do ich uszu dźwięki fletu. Znak, że Urei była już na miejscu.


Urei Shirako, zwana Słowikiem. Dźwięk jej fletu brzmiał hipnotycznie i uwodząco zarazem. Urei nie pasowała do reszty, zawsze ubrana w tradycyjnie szaty, zawsze uprzejma i dystyngowana. Jej figlarność zawsze była ukryta pod pozorami dobrych manier i enigmatycznym uśmieszkiem. Niemniej Suki poznała nieco lepiej Urei, gdy ta uczyła dziewczynę manipulowania mężczyznami. I szczyciła się także umiejętnością uwodzenia kobiet. Zajęta grą na swym ulubionym instrumencie, Urei pozornie nie zauważyła pojawienia się dwójki dziewcząt.
Opal jednak wiedziała, że jest inaczej. Uwadze Słowik nic nie uchodziło, choć pozornie mogło się wydawać, że wcale tak nie było. Niemniej słuchanie jej muzyki było przyjemnością samą w sobie, tak samo, jak przyglądanie się grającej Shirako. Tym razem jednak Suki spoglądała na swoją mentorkę nieco inaczej… dostrzegła zmysłowość jej ust, detale sylwetki, wydawałoby się tak doskonale skryte pod tradycyjnym strojem… a jednak widoczne, jeśli patrzyło się odpowiednio. Do tej pory nawet przez myśl Suki nie przeszło, że mogłaby spojrzeć na Urei jak na… kobietę. Była jej mentorką, jej wzorem do naśladowania, skarbnicą wiedzy o mężczyznach. Jej gesty Opal odczytywała zawsze jako naukę, nigdy nie brała ich do siebie. Czy coś przeoczyła? A może nie była w guście Shirako? Skupiona do tej pory na mężczyznach Yozuka poczuła nagle mętlik w głowie. Musiała przyznać sama przed sobą, że chwile zapomnienia w towarzystwie Yumei zrobiły na niej większe wrażenie, niż przypuszczała.
Yumei zaś przysiadła się z boku i w zamyśleniu wsłuchiwała się w melodię, starając się być jak zwykle niezauważalną.
W końcu jednak Urei zakończyła swą pieśń i spojrzała z ciepłym uśmiechem na Suki oraz Yumei. - Cieszę się, że was widzę. A już myślałam, że się nikt nie zjawi. Wiecie może, gdzie jest reszta?
Oczy Shirako zerkały nieśmiało to na Suki to na Yumei, ale i z pewną dozą ciekawości. Czyżby… coś wiedziała, lub czegoś się domyślała?
Opal wzruszyła ramionami w odpowiedzi, przy czym jakoś tak “przypadkiem” wyeksponowała swój biust.
- Mistrza Yoha nie widziałam od rana, Kansei pewnie gdzieś ćwiczy i jak zwykle się zapomniał, Yin i Yang pewnie ślinią się do jakichś lasek, a co porabia Noun, tego nikt nie potrafi zgadnąć. - Suki odliczała na palcach kolejnych mężczyzn - Poczekajmy jeszcze, może się zjawią. - uśmiechnęła się swobodnie do Słowik.
- Huramu-san... pewnie przyjdzie na końcu, jak zwykle. Szef musi mieć… wejście. - rzekła cichutko Yumei, choć z wyraźnym sarkazmem.
- Mężczyźni… wschodu. - odparła z dezaprobatą Urei. - Moi zachodni wielbiciele nigdy nie każą kobiecie czekać.
Co przypomniało Suki, że Urei miała legalne zatrudnienie w orientalnej gospodzie, gdzie zabawiała gości głównie grą na flecie i konwersacją.
Głównie… ale nie tylko. Opal czasami jej zazdrościła. Sama nie miała szans dostać się do szkoły, po której mogłaby wyglądać jak Słowik, ubierać się w takie stroje i zachowywać się tak… dostojnie, naturalnie, kobieco… wręcz niewinnie. Oczywiście, potrafiła manipulować mężczyznami i to z całkiem niezłym skutkiem. Ale brakowało jej… ogłady. Przy Urei zawsze czuła się jak dzikuska, wyzywająca i nieokrzesana. Ale ją wychowała ulica, a Słowik kształciła się w kosztownej szkole. Kto płacił za jej naukę? To była jedna z jej wielu tajemnic.
- Wygląda więc na to, że przez ten czas musimy się cieszyć własnym towarzystwem. - Suki roześmiała się, przekrzywiając głowę w tak charakterystyczny dla siebie sposób - Urei-san, może zagrasz nam coś jeszcze?
- Z przyjemnością. - odparła Urei, z gracją kłaniając się słuchaczkom. Ale zanim przytknęła instrument do ust, wtrąciła mimochodem. - Słyszałam, że miałyście spięcie ze… Smokami.
- Od razu spięcie… Yaosharu pali się do ożenku z Yumei… i wcale mu się nie dziwię. - Suki wyszczerzyła się radośnie do przyjaciółki - A Kansei jak lew broni honoru swej siostry... więc doszło do pyskówki… ale się rozeszło.
- No tak... Kansei. - westchnęła znacząco Urei i dodała. - Cieszę się Suki-san, że załagodziłaś sytuację.
Opal wzruszyła ramionami w odpowiedzi - Staram się. Poza tym... trochę mi pomógł Yensei-dono… akurat tamtędy przejeżdżał... - uzupełniła, z niewinną minką nawijając na palec kosmyk jasnych włosów, które tak ją wyróżniały wśród mieszkańców Azjatown.
- Dziki Kot? A co on tam… robił? - jedna brew Urei uniosła się w zaciekawieniu. Niewątpliwie swoimi słowami Opal zaintrygowała Słowik.
- Wybierał się na herbatkę do herbaciarni Cheng’a. - odpowiedziała Suki, uśmiechając się tajemniczo.
- Później muszę cię spytać… skąd to wiesz. - odparła żartobliwie Urei zaczynając grać piękną, acz smutną melodię na flecie, podczas gdy “Cicha” wyraźnie się zaczerwieniła, gromiąc “Opal” spojrzeniem.
Suki uśmiechnęła się uspokajająco do Yumei i złożyła palce skrytej prze wzrokiem Urei dłoni w dwa szybkie znaki, przekazując przyjaciółce, że jej… ich tajemnica... jest bezpieczna. A potem rozsiadła się wygodnie w fotelu, by delektować się muzyką i widokiem grającej Słowik.
Jej uśmiech nie umknął spojrzeniu Urei. To był pewien problem… Słowik była ciekawską osóbką. Ale grała bardzo pięknie. Jej flet dźwięczał nutkami tęsknoty, a jej spojrzenie badawczo spoglądało na Suki w sposób niewątpliwie zmysłowy. Jakby ów flet właśnie ją przywołaływał ku Urei.
Zauroczona tą muzyką Opal pomyślała leniwie, że tak właśnie musi się czuć każdy i każda z “wielbicieli” i “wielbicielek” talentów Shirako. Wyjątkowo. Jakby była jedyną wartą uwagi osobą na całym świecie. I doszła do wniosku, że to bardzo przyjemne uczucie. Czy ta subtelna zmiana zachowania mentorki świadczyła o tym, że Suki zakończyła swoje szkolenie? Że jest już gotowa? A może to jakaś forma sprawdzianu? Myśli płynęły nad wyraz leniwie w głowie Opal, która stwierdziła wreszcie, że pozwoliłaby się uwieść Urei nawet, jeśli oznaczałoby to negatywną ocenę jej postępów w nauce. Powolnym rozważaniom towarzyszyło jednak zamyślone spojrzenie utkwione w oczach Słowik i enigmatyczny uśmiech na jej twarzy… intrygujący i niewątpliwie skrywający jakieś tajemnice. Tak bardzo podobny do tego, jaki na co dzień zdobił śliczną twarz Urei…
Ich spojrzenia spotykały się co chwila… Oczy Urei wydawały się hipnotyzować i kusić. W jej przypadku trudno się było oprzeć tej magnetycznej melodii. Suki nie raz widziała, jak przeciwnicy Urei ulegali magii jej muzyki. Ale Słowik nie korzystała z takich sztuczek na przyjaciołach. Jej oczy czasami leniwie się przymykały, gdy melodia przyspieszała, ale gdy otwierały, ich błyszczące spojrzenie zdawało się przenikać ubranie Yozuki i próbowało wedrzeć się do jej duszy. Melodia jednak miała swój koniec i Urei skłoniła się lekko tuż po przebrzmieniu ostatniego tonu.
- Piękne… - westchnęła Opal, posyłając Urei przeciągłe spojrzenie spod długich rzęs - ...jaki nosi tytuł?
- Getsumen e no akogare… Tęsknota za księżycem. - mruknęła zmysłowym tonem głosu Urei, odkładając z pietyzmem instrument na bok. - To opowiedzcie o spotkaniu z “Dzikim Kotem”. I o całej tej awanturze ze Smokami.
- W sumie to wszystko już wiesz. - Opal lekko wzruszyła ramionami - Przyplątał się Yaosharu ze swoimi przybocznymi i zaczepił Yumei. Nim zdążyłam zareagować, wtrącił się Kansei i omal nie doszło do bójki… ale na to wszystko wjechał jak zwykle z hukiem Kirumasu i dość… stanowczo… - uśmiechnęła się mimo woli - ...kazał mu wracać do siebie. I tyle. - zakończyła niewinnie.
- Tak... to w stylu Yensei-dono. - zachichotała wesoło Urei i zerkając wprost w oczy Suki, spytała. - A co się wydarzyło… później?
- To… to jest pieśń na inną okazję.... - odpowiedziała Opal, uśmiechając się łobuzersko - ...poza tym... jeszcze nie gotowa. - zamruczała, nie spuszczając wzroku z twarzy Słowik.
- Och… szkoda. - rzekła z uśmieszkiem na twarzy Urei. - Słyszałam, że…
- Zrobiło się ostatnio głośno u nas… - słowa te skończyły się głośnym, jazgotliwym śmiechem. A pochodziły z ust wchodzącej do magazynu postaci.

]

Masaru Fuse przezywany Noun - Hieną z racji śmiechu i sposobu bycia podobnego do tego zwierzęcia i o twarzy ukrytej za skórzaną maską wszedł do magazynu. Mężczyzna rozejrzał się dookoła, pytając. - Gdzie jest reszta? Wiem, że bliźniaki nie przyjdą, ale gdzie jest Wąż? Gdzie szef?
- Jak widzisz, tu ich nie ma. - Suki zerwała się z fotela, by serdecznie uściskać nowo przybyłego, po drodze mrugając porozumiewawczo do Urei. Dla obu było jasne, że dokończą przerwaną rozmowę… w dogodniejszym terminie - Co zatrzymało nasze nierozłączki? - zapytała, na powrót sadowiąc się wygodnie w fotelu.
- Spili się w barze, pobili obsługę… dali się złapać straży dzielnicowej. Odsiadują za zakłócanie porządku i trzeźwieją. - wyjaśnił ironicznie Fuse. A Yumei westchnęła smętnie… Yin i Yang lądowali w areszcie dość regularnie. Mieli zbyt słabe głowy i zbyt duży apetyt na alkohol.
- Znowu…? - niesmak na twarzy Suki odzwierciedlał jej myśli - Ktoś ich powinien w końcu porządnie sprać. Może wtedy zrozumieją. - zacisnęła usta w karminową kreskę. To byli doskonali wojownicy, ale na co komu nawet najlepszy wojownik, jeśli akurat leży w celi pijany jak bela? Yozuka nie kryła się ze swoimi poglądami i mimo sympatii, jaką żywiła do braci, często wybuchały między nimi ogniste kłótnie o ich nazbyt rozrywkowy sposób bycia.
- Ty chyba nie zamierzasz spróbować, moja droga? - zapytał z chichotem Masaru, zerkając na zegarek. - Jak dotąd, żadna pięść nie wbiła im ni odrobiny rozumu do tych grubych czaszek.
- Przemoc nie zawsze jest rozwiązaniem. - stwierdziła Urei.
- Na pewno nie jest to rozwiązaniem problemu ze Smokami. Ciekawe, którą tygrysicę rzucimy im na pożarcie. - stwierdził Noun zerkając na Yumei, wyraźnie zmartwioną tymi słowami. - Plotki głoszą, że Smok… już wybrał swoją dziewicę.
- Nie Twój problem, Noun. - w głosie Opal pojawiły się ostrzegawcze nutki, które dziewczyna natychmiast złagodziła żartem - No chyba, że sam zamierzasz założyć śliczną kieckę i się poświęcić.
- Nie… To nie jest mój problem, jak sama wspomniałaś. Ale to jest problem Tygrysów. - wzruszył ramionami mężczyzna. Tymczasem drzwi się otworzyły i wszedł Kansei. Jego spojrzenie omiotło zebranych i “Wąż” skierował się ku siostrze. Nachylił się, szepnął jej coś do ucha. Po czym ruszyli wgłąb magazynu, by pogadać na osobności.
Suki z niepokojem obserwowała emocje, jakie odmalowały się na twarzy przyjaciółki, gdy jej brat odciągnął ją na bok. Skojarzenie nasuwało się samo, sprawa musiała dotyczyć wcześniejszego zajścia. Czyżby już zapadła decyzja…? Pozostawało niestety czekać, aż rodzeństwo się rozmówi.
Rozmowa ta wydawała się być dość emocjonująca. Zarówno na twarzy brata, jak i siostry gniew mieszał się z obawą, a czasami ze zniechęceniem i smutkiem. Urei przysiadła się na oparciu tuż obok Suki i spytała Nouna. - A co takiego wywęszyłeś na temat Smoków?-
- Ja? A cóż takiego mogłem wywęszyć? Szykuje się rozejm i sojusz, ale… nie wiadomo po co. I nie wiadomo na jak długo. - wyciągnął jakąś karteczkę i bawił się nią, mówiąc. - Jeśli jednak cię ciekawi, kto jest opiekunką Yaosharu przydzieloną przez szychy Triad, to… mogę coś na temat wiedzieć.
- Opiekunką? - Suki ożywiła się wyraźnie - Byłam pewna, że ma opiekuna… hmmm… znasz ją osobiście, czy tylko obiło Ci się o uszy? - dziewczyna starała się załagodzić swój poprzedni wybuch słodkim uśmiechem. Ostatnio łapała się na tym, że próbuje chronić Yumei tak samo, jak robił to jej brat… co przecież zawsze potępiała.
- Może miał? Może mu zmienili? Nie wiem. - wzruszył ramionami Noun, bawiąc się karteczką. - To ktoś ważny i Yaosaharu musiał jej słuchać. Tyle wiem. Nie ośmieliłem się rozmawiać z nią osobiście.
- Co tam masz? - Suki pozornie obojętnie wskazała ową karteczkę, która błądziła między palcami mężczyzny.
- Co mam? Ot, nic ważnego. - Fuse kiepsko udawał obojętny ton głosu. A Urei bawiła się kucykiem Suki między palcami, pobłażliwym spojrzeniem obserwując oboje. - Tylko jej imię i adres karczmy, w której przesiaduje wieczorami i stołuje się rankiem… gdy nie ma nic lepszego do roboty.
- Hmmm… - Suki wydęła kusząco wargi, opierając głowę na ramieniu Słowik… tuż przy miękkiej krągłości jej piersi - ...mam już plany na dziś. Ale może jutro...? - spojrzała na Masaru, a potem na Urei, do której uśmiechnęła się znacząco.
- Interesujące. - uśmiechnął się bezczelnie Masaru. - Mogłabyś więc być zainteresowana odwiedzeniem tego przybytku, akurat, gdy ona będzie… w środku.
- Przyznaję, że to... interesujący... pomysł. - Suki zabłysły oczy - Niezwykły... zbieg... okoliczności... - jej karminowe usta hipnotyzowały nawet Urei, gdy Opal powoli i starannie wypowiadała kolejne gloski.
- Tylko, czy… nie będziesz przypadkiem zbyt zajęta nią, niż mną? - spytał podejrzliwie Noun, jednakże ze spojrzeniem przykutym do ust Suki.
- Kto kim będzie zajęty? - kolejny męski głos. To Huramu wszedł do magazynu, jak zwykle nonszalancko paląc papierosa.


Lewe oko mężczyzny zakryte było bielmem, przy biodrze nonszalancko dyndała kabura sześciostrzałowca. Spojrzał po zgromadzonych osobach. - Dziś wieczór macie wolny, ale jutro cały gang ma wieczorem robótkę…
Huramu rozejrzał się i… mruknął zaskoczony. - Widzę, że nie wszyscy tu są.
- Niestety, Huramu-san. - potwierdziła Suki, robiąc smutną minkę i spoglądając na Masaru, mruknęła - Wygląda na to, że nasza kolacja znów się odsuwa. - w jej głosie wciąż brzmiały zmysłowe nutki, gdy zwróciła się na powrót do bielmookiego - Co to za... “robótka”?
- Szczegóły poda mistrz Yoh, jak przybędzie. Ale ogólnie mogę powiedzieć, że ktoś kręci się w okolicy magazynów portowych pod naszym nosem. Któraś z mafii po cichu próbuje wepchnąć się na nasze podwórko. Trzeba dać im nauczkę. - wyjaśnił Huramu entuzjastycznym tonem głosu.
- Bez bliźniaków będziemy potrzebowali dodatkowego wsparcia. - mruknęła Opal, wyraźnie sceptycznie nastawiona do pomysłu. Nie pałała szczególnym entuzjazmem do wyciągania ich z aresztu po raz kolejny.
- Co z bliźniakami? - zapytał Huramu, a Urei mu odpowiedziała. - Areszt za zakłócanie porządku, do jutra.
- Znowu… - burknął gniewnie Huramu i zaczął chodzić tam i z powrotem mówiąc. - Zobaczę co da się zrobić. Albo ich wyciągnę, albo… poszukam zastępstwa.
Suki westchnęła w duchu i obejrzała się za siebie, gdzie rodzeństwo Yamato wciąż rozmawiało. Wyglądało na to, że wszystko zawsze musi pozostawać w równowadze. Wspaniały poranek i przedpołudnie zamieniały się właśnie w kiepskie popołudnie… chociaż wieczór zapowiadał się równie ciekawie… za co zapłaci nazajutrz. Ciekawość paliła ją niemal żywym ogniem, ale wyglądało na to, że “przypadkowe spotkanie z opiekunką Yaosharu będzie musiała przełożyć na później. Równie wielki zawód widziała na twarzy Masaru… choć z zupełnie innego powodu, jak się domyślała. On naprawdę traktował tę kolację jak randkę… w interesach.
- Czy są jeszcze jakieś sprawy o których powinienem wiedzieć? - spytał sfrustrowanym głosem przywódca ich małego gangu.
- O to trzeba by zapytać Kansei. - mruknęła niechętnie Opal, przytulając się na powrót do Urei, tym razem opierając głowę nieco bardziej na miękkiej krągłości Słowik niż na jej ramieniu i przymknęła oczy. Nie lubiła nie mieć kontroli nad pojawiającymi się komplikacjami.
- To znaczy? - spytał zaskoczony Huramu, a Masaru dodał nieco enigmatycznie. - Shiro Ryūi.
- Aaaa, to na razie nie nasz problem. To kwestia, która nie leży w naszych możliwościach. - machnął dłonią Huramu, podczas gdy rodzeństwo podeszło do pozostałych członków gangu.
Tymczasem do magazynu wszedł kolejny osobnik. Dobrze znany pozostałym członkom gangu.


Mistrz Yoh. Stary szermierz o dość tajemniczej przeszłości i chrapliwym głosie. Należał do członków Triady średniego stopnia. Wyżej, niż szeregowi uliczni członkowie, a niżej niż decydenci Triad. Przyczyny, dla których dołączył do Triad były niezrozumiałe… widac bowiem było, ze nie przepadał za byciem członkiem organizacji przestępczej.
- Chyba już nie ma co czekać na resztę. - rzekł, rozglądając się. - Więc przejdźmy do rzeczy. Ktoś się bawi w naszej piaskownicy i pod naszymi nosami próbuje przerzucać nielegalne towary. Ktoś uważa, że Azjatown nie ma opiekunów. Temu komuś trzeba będzie o tym przypomnieć. Nasi szpiedzy wywąchali termin kolejnego transportu i miejsce odbioru. Czyli jutro godzinę po północy... przy placu Roztropnego Tiena. Nie wiadomo, na co dokładnie się szykować. To nie będą związki zawodowe, ale mogą być Cycione, a więc magusy z ciężką bronią, lub… Czarna Ręka, więc tylko elfy ciężko uzbrojone. Byc może nawet jakiś mechaniczny strażnik. Konwój liczy dwa pojazdy, ale należy go powstrzymać, zanim wyruszą. Jakieś pytania?
- A jeśli to pułapka? - dość entuzjastycznie zapytała Suki, co nieco kontrastowało z treścią pytania.
- To nie wpadnijcie w nią. - odparł spokojnie mistrz Yoh. Przez chwilę milczał, po czym dodał. - Nie ma żadnych przesłanek na to, by mogła to być pułapka. Zwłaszcza, że… 49-tki giną często.
Spojrzał po grupce dookoła. - Więc pokażcie, że jesteście silni i wykonajcie zadanie.
- Tak, mistrzu. - Yozuka uśmiechnęła się radośnie do szermierza, po czym skierowała pytające spojrzenie na Yumei… przy okazji ocierając się policzkiem o pobliską miękkość skrywaną pod tradycyjnymi szatami Urei.
Zmysłowy pomruk wyrwał się cicho z ust Urei, zakończył się jednak pytaniem.-Jak ryzykowna to misja. I czy mamy jakieś plany na nią?
- Ponieważ te transporty odbywają się mniej więcej cyklicznie, można zacząć od rekonesansu... wspieranego przez pozostałych członków z pewnej odległości. A potem… zobaczymy, jak rozwinie się sytuacja. - stwierdził w odpowiedzi Yoh. - Nikt nie oczekuje od was ataku na ślepo.
- Kogo proponujesz na zwiadowcę, mistrzu Yoh? - Suki z trudem oderwała spojrzenie od twarzy wyraźnie zmieszanej Cichej i uśmiechnęła się niewinnie do mężczyzny.
- To nie mnie decydować. Ale Suki-kōhai… ty lub Fuse najlepiej się ku temu nadajecie. - odparł mistrz spoglądając to na nią, to na niego.
- Ustalimy to przy kolacji. - Opal mrugnęła wesoło do Masaru. Wyglądało na to, że jednak zdążą zrobić mały rekonesans - Co Ty na to, Noun?
- Czemu nie… - zamyślił się Masaru. A Huramu wyraźnie zagniewał tym, że będąc przywódcą, został tu pominięty.
- No to chyba tyle... spotkamy się tutaj jutro koło jedenastej. - zakończył więc rozmowy. “Cicha” i “Wąż” podczas całej tej rozmowy milczeli stojąc obok siebie. Kansei wydawał się być bardzo skupiony, a Yumei… całkowicie na odwrót, wyraźnie zamyślona i rozkojarzona.
- Hmmm… - wymruczała zmysłowo Urei. - Mam ochotę na czarkę sake, przyłączysz się Suki-chan?
Wyrwała ją tym z niemej “rozmowy” między Opal a Yumei. Wymiana spojrzeń miedzy nimi pozwoliła stwierdzić Yozuce, że z “Cichą” dziś już się nie spotka. Raczej jutro…
Huramu zaś zaczął rozmawiać z Nounem, podczas gdy rodzeństwo oraz sam mistrz Yoh już wychodzili.
- Hmmm…? - w oczach Suki mignął niepokój, szybko zastąpiony łagodnym uśmiechem - Z przyjemnością… - lekko podniosła się z fotela i spojrzała pytająco na Słowik - Dokąd pójdziemy, Urei-san?
- Do “Pijanego Oni”. Dobry i przytulny lokal. - rzekła w odpowiedzi Urei, dodając po chwili wyjątkowo zmysłowym tonem głosu. - Jeśli… masz… ochotę.
- Na herbatkę… zawsze... - w cichym głosie Opal znów brzmiała ta tajemnica, która tak zaciekawiła wcześniej kobietę - ...zwłaszcza w tak...znakomitym… towarzystwie… - ach, ta czerwień ust - ...grzechem byłoby odmówić… - uśmiechnęła się niewinnie, choć cała aż kipiała zmysłowością.
- Herbatkę... - zachichotała Urei, zakrywając usta rękawem kimona. - To chodźmy… niech się chłopcy bawią w swoim towarzystwie.
To mówiąc, wymownie spojrzała na ich przywódcę, zawzięcie dyskutującego o czymś z Fuse.
Suki ze śmiechem przyznała jej rację i przewróciła wymownie oczami, po czym kołysząc biodrami podążyła wraz z Urei ku wspomnianemu lokalowi. Świadoma, że odprowadzają ją zainteresowane zerknięcia co najmniej jednego z dwójki dyskutujących żywiołowo mężczyzn.
Podobnie jak Urei, której obcisły w strategicznych miejscach strój jak i wysokie “zęby“ geta które nosiła, sprawiały, że jej biodra kołysały się hipnotycznie, przykuwając do siebie uwagę. Słowik szła dość szybko, ale nie mogła nadążyć za Suki. W dłoniach ściskała delikatnie swój długi flet.
Dlatego też Opal zaczekała na swą towarzyszkę przy drzwiach i nonszalancko otworzyła przed nią drzwi, przepuszczając przodem i rzucając na pożegnanie rozbawione spojrzenie mężczyznom, którzy speszeni niczym chłopcy przyłapani na robieniu draki, natychmiast powrócili do przerwanej rozmowy.
Tuż za drzwiami magazynu na obie kobiety czekał Yoh. Mistrz zwrócił się do Urei. - Zostaw nas na chwilę samych.
Po czym, gdy Słowik się oddaliła, rzekł wprost do Suki. - Jutro koło południa przyjdę po ciebie, Suki-kōhai. Mamy ważne spotkanie dotyczące… twojej przyszłości.
- Mojej… przyszłości? - Suki zachowała spokój, choć krew jakby odpłynęła jej z twarzy. Natychmiast spoważniała - Dlaczego nie możesz mi powiedzieć już teraz, shifu?
-Spotkasz się z kimś odpowiedzialnym za… rozmowy i negocjacje. On lub ona… oceni twój potencjał, Suki-kōhai. - wyjaśnił spokojnym tonem Yoh.
- Och… - zaskoczenie odbiło się na jej twarzy - Mogę się jakoś… przygotować… do tej rozmowy? - to nie była walka, przed którą mogła mieć dodatkowy trening. To było coś zupełnie innego… a sądząc po zachowaniu szermierza, mogło wiele zmienić w życiu dziewczyny…
- Przygotowywałaś się podczas nauk ci udzielanych. Teraz… - przesunął spojrzeniem po Suki. - Możesz dobrać odpowiedni strój. Poza tym… - uśmiechnął się mistrz. -[i] Poradzisz sobie.[i]
- Będziesz przy tej rozmowie? - Suki mimo obaw odwzajemniła uśmiech. Był zdecydowanie zaraźliwy.
- Tak. Będę. - potwierdził mistrz i sprecyzował z lekkim uśmiechem na obliczu. - Będę obserwował, ale nie będę mógł zbytnio uczestniczyć. W końcu będziesz musiała poradzić sobie sama.
- Wiem, shifu. Ale cieszę się, że tam będziesz. - roześmiała się, przyglądając się sobie przez chwilę, po czym podniosła nieco zdziwione spojrzenie na mistrza - Co właściwie jest nie tak z moim strojem?
- Bardziej tradycyjny byłby odpowiedniejszy. - wyjaśnił Yoh.
- Poproszę o pomoc Urei-san. - oświadczyła pogodnie Suki, zerkając na czekającą Słowik - Coś jeszcze powinnam wiedzieć? - zapytała, na powrót zwracając się do mistrza.
- Niestety… ja więcej nie wiem. - odparł Yoh. Wzruszył ramionami, dodając. - Nie zostałem… powiadomiony.
- Przez kogo? - dociekała dziewczyna.
- Przez tych, którzy stoją nade mną. - stwierdził enigmatycznie mężczyzna.
Suki prychnęła tylko w odpowiedzi. Yoh potrafił być irytująco tajemniczy, ale nauczyła się już, że nie ma co z tym walczyć - Będę gotowa. - stwierdziła tylko krótko, kłaniając się z szacunkiem mistrzowi. “Na tyle, na ile można być gotowym…” dodała w myślach. Co oznaczało “bardziej tradycyjny” strój i skupienie. Musi się wyspać, to pewne… aczkolwiek nie musiała wstawać zbyt wcześnie. Do południa wszak mogła się wylegiwać.
Urei czekała cierpliwie, aż Suki skończy rozmowę z Yohem i na powitanie spytała. - Bardzo cię strofował?
- Nie… - Opal wydawała się nieco zamyślona - Mam się ubrać bardziej… tradycyjnie. Pomożesz mi coś znaleźć? - zapytała niespodziewanie.
- Hmm… kiedy chciałabyś szukać? - oceniła sylwetkę Suki, mowiąc. - Masz większe piersi niż ja, ale jak duże to musiałabym… ocenić dopiero. Najpierw… sake... i herbatka.
- Tak naprawdę to mam niewiele czasu. Strój mi potrzebny na jutro, a na dziś wieczór mam już… plany… - zamyśliła się, zerkając na zegarek - Ze dwie, może trzy godziny. - sprecyzowała ze smutną minką.
- To dużo czasu… na rozmowę i nie tylko, Suki-chan. - odparła ciepło Urei. - Chodźmy więc do mnie. Tam sobie pogadamy. I poprzymierzasz moje kimona.
- Na pewno…? - Opal nie wyglądała na przekonaną - Twoje stroje są z pewnością bardzo kosztowne. Nie mogłabym… - westchnęła cicho, nie kończąc zdania. Oczywiście marzyła o tym, by móc założyć choć raz takie kimono i uczesać włosy tak kunsztownie, jak nosiła je Słowik. Ale co innego było o tym pofantazjować, a co innego pożyczyć taki strój i niechcący go zniszczyć… wyobraźnia podpowiadała jej w tym momencie wyłącznie czarne scenariusze.
- Nie planujesz chyba w moim kimonie się bić lub...upijać w karczmie, co Suki-chan? - zapytala zaciekawiona “Słowik”, chwytając za dłoń dziewczyny i prowadząc ją w kierunku swojego domu.
- Oczywiście, że nie. - Suki wzruszyła ramionami, po czym się roześmiała - Ale nigdy nic nie wiadomo…
- Moje kimona to nie delikatne origami. Nie niszczą się aż tak łatwo. - odparła ze śmiechem Urei - W innym przypadku nie miałabym z nich zbyt wielkiego pożytku.
- Nooo… dobrze. - Opal uśmiechnęła się radośnie, wyraźnie przekonana. Zapowiadała się niezła zabawa…
Urei stać było na prawdziwy dom otoczony solidnym płotem i miłym oku ogrodem. Po przejściu przez bramę Słowik prowadziła Suki wąską dróżką wśród krzewów, omijając przy tym niektóre bardziej widoczne pułapki, bo i tych bardziej ukrytych pewnie było kilka. Zostawiły buty przed drzwiami i ruszyły dalej, meandrując w labiryncie papierowych ścian, aż dotarły do sypialni Urei, gdzie ta rozsunęła sprytnie ukrytą szafę, odsłaniając swoje skarby.
- Myślę, że powinnaś się rozebrać, Suki-chan… acz może najpierw sama jakieś wybierzesz?
Opal stała niemal z rozdziawioną buzią, gapiąc się na wielokolorowe stroje. Mogłaby tu spędzić tydzień i na pewno by jej się nie znudziło… Jak miała wybrać wśród tych skarbów coś dla siebie?
- Może… zdam się na Ciebie… - wyszeptała w końcu, nie potrafiąc oderwać spojrzenia od malujących się przed jej oczami wspaniałości.
- Coś… klasycznego? - zamyśliła się Urei, wyjmując czerwone kimono ozdobione wyszukanym wzorem malowanym na jedwabiu za pomocą magii.
- To… oficjalne spotkanie. Coś jak… sprawdzian. - Suki była wyraźnie trochę rozkojarzona, przez co też nieco bardziej szczera i otwarta. Ale… czy była to tajemnica? Pewnie nie aż tak wielka… choć dziewczyna nie chciałaby się potem tłumaczyć wszystkim z niepowodzenia, więc wolała się nie chwalić zbytnio swoim jutrzejszym spotkaniem.
- To jest oficjalne kimono, Suki-chan. Wierz mi... mam bardziej figlarne. - odparła z cichym chichotem Urei, zasłaniając usta rękawem.
Suki przyjrzała się strojowi usiłując przybrać na twarz krytyczny wyraz, ale oczy świeciły jej się bursztynowym blaskiem na samą myśl o możliwości przymierzenia czegoś tak pięknego i dostojnego - Może… może najpierw zobaczę, jak leży? - zapytała z pozornym spokojem i nonszalancją
- To dobry pomysł. - zgodziła się z nią Urei, z podejrzanie podstępnym uśmieszkiem i wyraźnymi błyskami w spojrzeniu.
- Jak to się w ogóle zakłada? - tym razem powątpiewanie w głosie Opal nie było udawane.
- Na skórę, Suki-chan… - odparła ze śmiechem Urei i ułożyła strój na swym łóżku. - Najpierw rękawy, a potem się trzeba opatulić nim. I cała sztuka tkwi w obi. Jego wiązanie jest najtrudniejsze.
- Och… - na policzki Opal wypełzł podstępny rumieniec, gdy uświadomiła sobie, że nie ma na sobie bielizny, przez co zdjęcie “wierzchniego” stroju sprawi, że tak od razu zupełnie naga stanie przed Urei. Która przecież nie mogła o tym wiedzieć… choć jej zamiary były aż nazbyt czytelne dla Yozuki. Dlatego też dziewczyna uciekła w swój nieco kpiący sposób bycia i zabrała się za zdejmowanie gorsetu i bluzki, jakby była to najnaturalniejsza rzecz pod słońcem. Lisi uśmieszek i spojrzenie “Słowik” skupione na odsłanianych przez Suki obszarach świadczyło o tym, że Urei pozytywnie ocenia krągłości Yozuki. Nie odezwała się jednak w ogóle, cicho czekając, aż “Opal” będzie gotowa się ubrać.
Na łóżku wylądowała najpierw bluzka, zaraz za nią powędrowały pończochy, a potem z bioder zsunęła się spódnica, odsłaniając przed Słowik absolutnie wszystkie sekrety dziewczyny, która ze stoickim wręcz spokojem również i tę część stroju rzuciła na łóżko, po czym spojrzała z enigmatycznym uśmieszkiem na Urei, pytając niewinnie - I co teraz?
Jedna brew Urei uniosła się na widok braku bielizny u całkiem nagiej Opal. Uśmieszek na jej twarzy zrobił się bardziej zmysłowy. Kobieta przesunęła palcami po skórze piersi Yozuki i wymruczała cicho.
- A teraz… chcesz się ubrać? - patrzyła wprost w oczy Suki z wyraźnym w nich apetytem. Niemniej uśmiechnęła się ciepło. - To jaki strój przykuł twoją uwagę?
- Twój… - odpowiedziała zmysłowym szeptem Opal, nie odwracając spojrzenia, ale też nie poruszając się… nie licząc unoszących się i opadających nieco szybciej niż zwykle piersi.
- Mój? To będę musiała go zdjąć. - odparła z żartobliwym uśmiechem Urei, dłońmi obejmując krągłości piersi Yozuki i już nie bawiąc się w subtelności zaczęła je pieścić i masować. - A skąd to nagłe zainteresowanie… moim strojem?
- A skąd to nagłe zainteresowanie… moją osobą? - odpowiedziała pytaniem na pytanie Suki, zbliżając nieco twarz do twarzy Słowik a dłońmi wodząc po nadal okrytych kunsztownym strojem biodrach i pośladkach kobiety.
- Nagłe… zainteresowanie? - zdziwiła się Urei i uśmiechnęła delikatnie. - Moja droga Suki. Ja zawsze miałam na ciebie oko, acz.. bardziej przyjacielskie. W końcu znam twój apetyt na męskie towarzystwo i nauczyłam cię owijać ich wokół swego palca. Nie przyszło mi do głowy, że masz szersze… horyzonty.
- Mi też nie. - Opal z beztroskim uśmiechem delektowała się jędrnością pośladków mentorki - Więc podobałam Ci się od zawsze... Dlaczego mi tego nie pokazałaś, Urei-chan? - zapytała, autentycznie zaciekawiona.
- Byłaś i jesteś pięknym egzotycznym kwiatem. Samo oglądanie jest przyjemnością. Nie musi pociągać nic konkretnego za sobą. - odparła beztroskim tonem Urei, kciukami masując pobudzone szczyty nagich piersi Yozuki. - Więc… skąd u ciebie taki nagły zwrot zainteresowań, Suki-chan?
- Więc zaprosiłaś mnie tutaj by sobie... pooglądać? - uparcie drążyła temat Opal. Przez chwilę wydymała wargi, przy czym wyglądała jak naburmuszona dziewczynka, a potem zmarszczyła brwi, wyraźnie się nad czymś zastanawiając - Dziś przed spotkaniem... zachowywałaś się inaczej niż zwykle...? Czy tak samo... tylko ja dopiero dziś zwróciłam na to uwagę? - zapytała w końcu z wahaniem.
- I podpytać o parę rzeczy i… pomóc w wyborze kimona… i… - nachyliła się i cmoknęła delikatnie usta Opal. - Pewnych rzeczy się nie planuje. Po prostu należy dać się ponieść emocjom i wydarzeniom. Nie wszystko co robię, czynię z premedytacją.
- Podpytać o "pewne rzeczy" mogłaś przy czarce sake, a w kwestii stroju... myślałam raczej o chodzeniu po sklepach. - rumieniec na policzkach Suki dodawał jej niewinności, choć oczy patrzyły śmiało w oczy Urei.
- Planowałam rozmowę przy sake… i może nawet wykorzystać okazję, do kradzieży całusa… może… - zachichotała nieśmiało Słowik, pocierając znacząco palcami, których pieszczoty przeszywały ciało Suki przyjemnymi doznaniami. - A po co kupować strój, skoro mogę ci pożyczyć.
Przechyliła głowę na bok i dodała ciepło. - Jeśli uważasz, że posuwam się teraz za daleko, to… powiedz mi, Suki-chan. Nie obrażę się.
- Nie, Urei-chan. - dziewczyna z nieco zawstydzonym uśmiechem pokręciła głową - Nie przerywaj. To bardzo... przyjemne... - na chwilę przymknęła oczy, delektując się tą przyjemnością, a potem nieco niecierpliwie potarła dłońmi materiał na pośladkach Słowik - Szkoda tylko... że jesteś... ubrana... - szepnęła miękko.
- A czyja to wina? - wymruczała zmysłowo Urei, kręcąc zalotnie pupą. Nachyliła się i muskając językiem szyję Suki, dumnie wypięła tyłeczek wprost w dłonie Yozuki. - Wszak możesz mnie rozebrać, jeśli masz ochotę. Ponoć podobało ci się kimono, które mam na sobie.
- Nie przywykłam do takich strojów. - odcięła się Suki, odchylając głowę, by Słowik miała lepszy dostęp do jej szyi - Nie do końca wiem, jak się do tego dobrać.
- Może lepiej będzie jak się… położysz w moim… łóżku, co? A ja zajmę się resztą. - wymruczała zmysłowo Urei, całując delikatnie szyję dziewczyny i po chwili dodając. - A tak poza tym… skąd te nowe pragnienia, klejnociku?
- Jakoś tak… same przyszły. - Opal ułożyła się w pościeli na boku i podparła głowę dłonią, z zagadkowym uśmiechem obserwując rozbierającą się Urei. Jak wszystko, co robiła, także i tę czynność wykonywała dostojnie i bez pośpiechu… tak naturalnie jej to przychodziło… - A jak to z Tobą było, Urei-chan? Jak odkryłaś, że podobają Ci się kobiety? - jej zaciekawione spojrzenie bez cienia wstydu wyławiało kolejne fragmenty ciała Słowik wyłaniające się spod zdejmowanego kimona.
- Och… trudno powiedzieć. To było duże przyjęcie pełne alkoholu i miłości. My... bardowie, lubimy rozrywki i własne towarzystwo. A kobiety i mężczyźni podobali mi się od zawsze… uwielbiam piękno w każdej postaci. - odparła z pobłażliwym uśmieszkiem na twarzy. Urei, odsłoniwszy swe skarby przeciągnęła się zmysłowo, przesuwając dłońmi po swym ciele… jakby owe dłonie nie należały do niej, lecz… do kochanki lub kochanka wielbiącego jej krągłości. - W moim przypadku, przyszło to naturalnie… nigdy specjalnie nie przejmowałam się płcią czy rasą osoby, która mi się podobała. Nie miałam takich rozterek w ogóle. I nie mam teraz. Ale… nie wymuszam uczuć na siłę, Suki-chan. Przynajmniej nie prywatnie, bo jeśli zadanie wymaga uwiedzenia kogoś to…
Sięgnęła po długi drewniany flet, przesunęła zmysłowo instrumentem pomiędzy piersiami, po brzuchu i łonie. Uśmiechnęła się figlarnie, klękając tuż obok Suki i odkładając flet obok. - Wszystko w swoim czasie… dziś odrobinę się zabawimy, a dalej… posuniemy się przy innej nadarzającej się okazji.
Opal z fascynacją przyglądała się Urei. Z jednej strony patrzyła na nią tak, jak zawsze to robiła - jak na mentorkę, odruchowo ucząc się gestów, mowy ciała… tych wszystkich subtelnych detali, które nauczyła się dostrzegać i używać jak broki. Z drugiej strony jednak dostrzegła w niej piękną i budzącą pożądanie kobietę… dziwiąc się, że nigdy wcześniej nie zwróciła na to uwagi. Subtelna różnica, która zmieniała wszystko.
- Jak to możliwe, że nigdy wcześniej… nie przyszło mi to do głowy…? - mruknęła jakby do siebie, wyciągając dłoń, by pogładzić miękkie krągłości piersi Słowik - Przecież to najbardziej oczywista forma… nauki. Zwrócenie na siebie uwagi mężczyzny to nie koniec… to dopiero początek… - jej szeroko otwarte oczy płonęły ciekawością i pożądaniem, ale także bezbrzeżnym zdumieniem, że to wszystko dzieje się dopiero teraz.
- A czemu miałoby przyjść wcześniej? - uśmiechnęła się ciepło Urei, pozwalając dłoni Suki badać swoje ciało. Sama zresztą palcami sięgnęła między uda swej uczennicy i muskała opuszkami palców sekrety jej łona. - Wszystko ma swój czas i miejsce. Nie ma co się spieszyć.
Przez myśl Opal przemknęło jej tak niedawne spotkanie z Yumei i zachichotała cicho. Nigdy nie miała zbyt dużo cierpliwości, długie uwodzenie i niekończące się “mizianie”, jak zwykła to określać, nudziły ją nader szybko. Widać to było po jej ruchach, które nabrały pewności, dłonie Suki mocniej pieściły i masowały piersi Urei, czasami błądząc po jej brzuchu i plecach. Także i usta były niecierpliwe… miękko i delikatnie, choć bez wahania smakując słodycz warg Słowik… ukrywając pod powiekami bursztynowy ogień płonący w oczach.

<...>
 
__________________
Jeśli zabałaganione biurko jest znakiem zabałaganionego umysłu, znakiem czego jest puste biurko?
Albert Einstein

Ostatnio edytowane przez Viviaen : 06-06-2014 o 13:00.
Viviaen jest offline