Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-06-2014, 20:06   #528
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Kiti;
Przyszedł ten niezręczny moment, kiedy ma się ochotę opuścić imprezę, ale głupio po prostu spakować się i wyjść. Moment tym bardziej niezręczny że całe towarzystwo bawiło się już w najlepsze i twoje wyjście smoka przypominało epicką scenę próby opuszczenia imprezy przez jedyną trzeźwą osobę w kompletnie zalanym i wesołym towarzystwie. Oczywiście, kiedy tylko zabrałaś się do drzwi, ktoś rzucił się na ciebie z pretensja „łer defak ju fink jer gołyn, huh?”. Po wyjściu na korytarz okazało się że impreza dopiero się rozkręca. Mogłaś zwijać się z nadzieją że Dirith przeżyje a ty ujdziesz niezauważona przez nikogo. A Może By Tak jednak…?

Zachciało ci się zgrywać bohaterskiego elfa w gronie zajętych walką drowów. Geniusz. O tym też lepiej będzie nie wspominać nikomu gdyby ktoś pytał o stan twojego zdrowia psychicznego [„nie, nie chcę iść z tym klerykiem do party, on się rzuca na drowy!”]. Próba oślepienia wrogów była akurat całkiem trzeźwym pomysłem i jedynym atakiem bezdotykowym który utrzymywał cie w bezpiecznej odległości od wroga i jego broni. Była to też doskonała metoda by zwrócić na siebie uwagę całej okolicy i wrzasnąć im w twarz „tutaj jestem!!!”. No ale chciałaś pomóc… Poza tym musiałaś się uleczyć po popisowym rzucie na matę. Jasny rozbłysk światła podziałał całkiem nieźle, gdyż szarżujący drow krzyknął w bólu i dezorientacji, zatrzymując się i zasłaniając twarz ramieniem i odskakując w obronnej pozycji. Drowka mag także wydała z siebie krzyk zdumienia i oburzenia, co najmniej jakby ktoś dźgnął ją szpilką w tyłek. W przeciwieństwie do pana drowa, szybko uporała się z chwilowym oślepieniem i po jej minie i zaciśniętych zębach poznałaś, że żgnęłaś szpilką w tyłek nie tego kogo trzeba. Sekundę później w twoim kierunku wyskoczyła magiczna, lśniąca fioletem pajęcza sieć, która oblepiła fragment korytarza gdzie się znajdowałaś. I tak, oczywiście, oblepiła też ciebie, spadając z góry jak siatka chycla, ciężarem i obleśną lepkością przyciskając cie do podłogi. Trudno powiedzieć, czy nadal byłaś niewidzialna, ale zdecydowanie drowka wiedziała gdzie jesteś, ponieważ na sieci rozciągniętej między ścianą, a podłogą, postało zabawne wybrzuszenie w miejscu którym utknęłaś.

Dirith;
Tymczasem impreza przeniosła się na zewnątrz. Pora zdjąć rękawiczki. Pan chimera był zdecydowanie typem chimer, które nie
ustępowały łatwo, ale koniec zabawy, pora przypomnieć młodemu pokoleniu, kto tu jest mistrzem w tym Domu. Kątem oka zobaczyłeś że na moment stało się jakoś tak jaśniej i zrozumiałeś że Kiti rzuca swoje lecznicze zaklęcie, tyle, że na siebie... No fajnie, zawsze tak jest z klerykami, potknie się, upadnie, zedrze skórę z łokcia i się leczy, jakbyś tu nie leżał na podłodze z tysiącem zębów przerośniętego krokodyla w ramieniu... Co gorsza kleryk szybko dostał za swoje i został uwieziony pod magiczną pajęczyną skombinowaną przez mściwą drowkę maga. Katem oka oceniłeś, że całkiem fajnie, iż pajęczyna nie wylądowała na tobie, pieczętując twój uścisk z panem chimerą na dłużej. Jego zęby w twoim ramieniu nie były szczególnie wygodne. Po pierwsze trzeba było przypomnieć młodemu, gdzie jego miejsce, więc pierwszą rzeczą jaką zrobiłeś było przeturlanie się do bardziej wygodnej pozycji, najlepiej takiej, żeby grzbiet wroga stał się twoją tarczą.

Drugi z drowów nie zaatakował, po pierwsze prawdopodobnie nic nie widział, po drugie nie było sensu wbijać ostrza w grzbiet wroga tylko po to żeby przewiercać się do prawdziwego celu. Po trzecie obecność niewidzialnego agresora błyskającego w ciemności dość mocno go zestresowała. Mogłeś więc w spokoju skupić się na wykończeniu pana chimery, zanim on wykończy twoje ramię. Koleś sam się prosił o kłopoty w momencie, gdy rzucił się na ciebie i znalazł się tak blisko, a teraz, gdy wgryzał się w twoje ramię, miałeś dobrą okazję, żeby zaatakować w szyję. Atak okazał się na tyle skuteczny, że po chwili ucisk szczęk na twojej ręce zelżał i pan chimera stał się sztywno-drgawkowy. Można było powiedzieć, że sprawa była załatwiona.

Drowka mag coś wykrzykiwała, pewnie z oburzeniem wzywała posiłki. Drow zasłaniając twarz stał nieruchomo, czujny i nadal skory do walki, ale trzymał się na uboczu.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline