Wątek: Wagon nr 4
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2014, 15:17   #9
Python
 
Python's Avatar
 
Reputacja: 1 Python jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skałPython jest jak klejnot wśród skał
Odgłos kroków był niepokojący. Mark jednak postanowił go zignorować, podobnie jak niedorzeczny cień makabrycznego stwora.
Zmysły płatały mu figle, ot tyle.
Wiadomo stres, zmęczenie i cała ta nietypowa sytuacja sprawiły, że mózg zaczął projektować na zewnątrz podświadome lęki i obawy. Wystarczyło trzymać się tylko tego co realne i namacalne, a będzie dobrze.

Ciekawość sprawiła, że Mark zbliżył się do plecaka. Musiał on mieć dobrych kilkadziesiąt lat. Solidna, rzemieślnicza robota, a nie jakaś masówka z Chin. Charakterystyczny zapach przywołał miłe wspomnienia z dzieciństwa. Wakacje u spędzone na farmie u wujostwa w Arizonie i szkolne wycieczki.
Mark z zainteresowaniem otworzył plecak i zaczął wyciągać rzeczy ze środka.

Na podłodze wylądował wojskowy nóż wraz z skórzaną pochwą, latarka, kilka Marsów i Big Catów, wieczne pióro Watermana, trzy grube zeszyty oraz wełniana czapka i rękawiczki.
Wszystko to było równo ułożone w plecaku, a teraz leżało na podłodze przez Markiem. Mężczyzna miał irracjonalne wrażenie, że zna te przedmioty, że już je widział, a nawet że są one jego własnością.
Zanim Cooper sięgnął po zeszyty, aby do nich zajrzeć przez chwilę nasłuchiwał tego, co dzieje się wokół.
Ku jego zaskoczeniu panowała niczym nie zmącona cisza. Kroki ucichły, ale Mark nie mógł pozbyć się nieprzyjemnego wrażenia, że ktoś go się na niego ordynarnie gapi. Nie zauważył jednak nikogo. Żadnego cienia, czy też ukrytej gdzieś postaci. Był sam, a przed nim leżały wypakowane z plecaka rzeczy.

Mark sięgnął po zeszyty i otworzył pierwszy z nich. Był to, podobnie jak dwa pozostałe, gruby brulion ze zniszczoną oprawą w starym stylu. Jedyną zapisaną w nim treścią było zdanie:
"We live, as we dream – alone.
J.C.

a pod spodem, jakiś skrót: "Hi 33,14-16"
Drugi zeszyt był cały pusty i wyglądało na to, że właściciel plecaka korzystał jedynie z trzeciego.

"Nazywam się Mark Cooper.
Jeżeli znalazłeś te zapiski, to znaczy, że to znowu się dzieje. Nie bój się. Wiem, że łatwo mówić bo sam z pierwszym razem nie miałem pojęcia, co się dzieje, ani co mam zrobić. Lęk paraliżował mnie i nie pozwalał racjonalnie myśleć. Gdy to się zdarzyło drugi raz byłem już przygotowany. To wszystko trudno wyjaśnić, a i zrozumieć zapewne nie będzie łatwo. Sam nie do końca wiem, co się dzieje. Postaram się jednak wszystko opowiedzieć po kolei i wyjaśnić.

Pewnego wieczoru obudziłem się w pustym wagonie metra. Pociąg stał, gdzieś pomiędzy stacjami. Myślałem, że to jakaś awaria i że zaraz wszystko wróci do normy. Tak się nie stało. Nie było żadnych komunikatów, ani ludzi z obsługi, którzy mogliby mi pomóc lub udzielić informacji. Siedziałem w bezruchu przez kilka minut, ale w końcu zdecydowałem się i sprawdzić, czy ktoś poza mną znajduje się jeszcze w pociągu. Przeszedłem chyba dwa puste i zaśmiecone wagony, gdy zobaczyłem jakąś kobietę. Krzyknąłem do niej, ale ona zaczęła uciekać. Próbowałem ją dogonić, ale wtedy w całym pociągu zgasło światło.
Bałem się jak cholera, a na dodatek w mroku ujrzałem coś....
Trudno to opisać, ale najlepiej chyba użyć słowa wynaturzenie. To coś przypominało człowieka, ale tylko na pierwszy rzut oka. Do tej pory prześladują mnie te wykrzywione kończyny, dziwne wypustki i zdeformowana głowa.
Nie wiem, czy jest to coś. Widziałem to już kilkakrotnie, ale na szczęście zawsze z daleka. Uważaj na to i nie zbliżaj się do tego.
Ten cały pociąg zdaje się być..."

Nagle zgasło światło i wagon pogrążył się w ciemności. Mark usłyszał dochodzące z końca wagonu sapanie, a chwilę później ciężkie kroki zbliżającej się w jego stronę.

 
__________________
Pies po kastracji nie staje się suką.
"To mój holocaust - program zagłady bogów"
"Odważni nigdy nie giną, mając tylko wiarę i butelki z benzyną" Konstruktor
Python jest offline