Joe: Kat podrapał się po zakapturzonym podbródku i pokręcił głową, mówiąc:
- Sir, przykro mi, ale według mojej skromnej wiedzy prawniczej pańskie powoływanie się na zapis mówiący o wymogach formalnych założenia stowarzyszenia pseudowyznaniowego w celach defraudacyjnych i kar z tym związanych może nie mieć mocy uniewinniającej w pańskim przypadku. Po krótce, sir - król jest zły, że nie może korzystać ze specjalistycznych usług kobiet o zacnych walorach pulmonologicznych. O, zbiera się zacna widownia. Może być Pan dumny z siebie, sir. Ostatnim razem wieszaliśmy jegomościa, który ukradł świnię. Fakt faktem była martwa, jednakże to nadal świnia, nawet jeśli nie chrumka. Jegomościem zainteresowały się jedynie dzieci, które myślały, że wisielec to worek z cukierkami. Gdy go rozbiły kijami, strasznie płakały, bidule.
Skończył i zaczął wiązać wykwintny stryczek. Wyczułeś nutkę drzewa sandałowego i mocne przeplatanie lnem. Ciekawe połączenie, stwierdziłeś, niezwykle oryginalne. Facet był fachowcem. Wystarał się nawet o to, żeby kawałek sznura układał się w muszkę stylu rochester.
Na koronie wyrosła Ci szyszka.
Mekon i Lug: Doczłapaliście do sterty ludności składającej się z najwybitniejszych jednostek tutejszych slumsów. Ludzie o najwyższych reputacjach typów spod umierających słońc, kramarze-analfabeci i złodzieje okradający się nawzajem. Rozwinęliście ledwo co dysputę na temat magicznych efektów połączenia ślepej wiedźmy z transcendentalnym ogórkiem kwaszonym, a już przepchnęliście się uprzejmie pod samą scenę. Fajka Luga zdążyła zakopcić całe towarzystwo powodując krwotoki z nosa u niektórych obecnych. Na scenie ujrzeliście ciekawego osobnika odzianego dość nietypowo, a wokół niego kręcił się kat - Pan Wieszak, niezwykle uprzejmy i współpracujący ze swoimi klientami - utrzymywał renomę od dekady i nigdy nie spływały do niego reklamacje. Co do samego skazanego - widać, że zmutowany leśniczy lub newage'owski ent. Lug uznał jednak, że to ciekawy przypadek. Człowiek-sosna nie był odnotowywany w annałach kretyńskich boskich wymysłów od...od...cholera. Mekon dla odmiany zaobserwował interesujące wyładowania elektromolekularne na poziomie subatomowym. Wprawne ptasioludzie oko było czułe na takie delikatne powiewy relatywizmu fizycznego.
Jedno było pewne w tym wszystkim - napilibyście się.