Biorąc pod uwagę przewagę liczebną przeciwnika i fakt że większość drużyny już złożyła broń, Jortan nie miał zbyt dużego wyboru. Odpiął swoje miecze, zdjął kuszę i rzucił je na podłogę obok broni innych. Był wściekły na taki obrót sprawy, ale co miał zrobić? Gdy znaleźli się już dostatecznie daleko, by był pewien, że żaden złodziej ich nie usłyszy, najemnik wyrzucił z siebie to co go gryzło: - Nie dość że nadstawiamy karku, walczymy, z jakimiś kultystami, magami, demonami i %$%^ wie jeszcze z czym, to jeszcze puszczają nas z torbami, bez broni i wyrzucają z miasta! I o co to wszystko? O parę złodziejskich ścierw które zabiliśmy. Jakby nie my to by ten nadęty książunek pół swojej pi#$&$@*& gildii w walce z sektą stracił!
Splunął i kopnął kamień leżący na drodze. |