Pokiwał tylko głową. Nigdy nie rozumiałem tego Irlandczyka. Ani jego sentymentu do tych całych "Polaków", ani jego uległości wobec każdej bzdury, która przyjdzie z dowódctwa. Ponoć Stirling był inny.
Spojrzał po twarzach towarzyszy bronii. Mimo, iż wojna rzuciła go najpierw do Afryki, to dołaczył do nich dopiero podczas ataku na Sycylię. Walczyli ramię w ramie dość długo jednak, by czuł się przy nich pewnie. Ufał im.
Spojrzał na majora, znowu pokiwał głową.
- Mein Gott. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli go niańczyć. - rzucił wspominając chłopaków z 7. pancernej. Znali się na swojej robocie, ale walka za liniami to nie bieganie za czołgiem.
Podszedł do Tony'ego i klepnął go w ramię.
- Chodź, wrzucimy coś na ruszt, zobaczymy co nam leprechauny do szafek szafek schowały, a tymczasem niech oficerowie wyprostują między sobą resztę. Wiesz, droga służbowa i takie tam.
__________________ Czasem o byle cień człowiek ma żal do człowieka.
A życie jak osioł ucieka... |