Co za obrzydlistwo! Że też muszę się z takimi użerać! Myślę sobie patrząc na Marko który zaraz zaślini niedawno wytarty blat, wytarty śmierdzącą starą szmatą, ale jednak wytarty. Stawiam kufel i widzę jak inny leci przez salę, by efektownie rozbryznąć się razem z zawartością na podłodze, a zaraz za nim szybuje krzesło. Ehh... znowu zaczyna się rozróba i znowu ktoś (w domyśle ja) będzie musiał potem to wszystko posprzątać. Ale póki co... przewracam szybko jedno z krzeseł przy stoliku, o którym wiem, że ma obluzowaną nogę i wyjmuję ją, by uzyskać przewagę nad uzbrojonymi w pięści awanturnikami. |