Wyraźnie stężał na te słowa. Widać było zaskoczenie i zmieszanie na twarzy mężczyzny. Chwilę gapił się na Bożenkę z wyraźnym przejęciem i chyba jednak smutkiem. Wyraz ten jednak szybko przeminął. Śniady uśmiechnął się szeroko i postąpił w stronę dziewczyny. - Nazywam się Pablo. – odezwał się jakby licząc na łatwe nawiązanie dialogu. Widząc jednak że dziewczyna ani o jotę się nie uspokoiła kontynuował próby: - Nie mam zamiaru Ciebie skrzywdzić. Jesteś tu bezpieczna... – mężczyzna zaczął się rozglądać w koło, jakby licząc na łatwe poparcie swych słów – Widzisz jak tu przyjemnie? Ciepło, miło i czysto. Za chwilę zjesz śniadanie. Powiedz. Na co masz ochotę?
Pablo wciąż rozglądał się w koło jakby chciał swym przykładem dowieść że pokój hotelowy w towarzystwie nieznajomego mężczyzny jest szczytem szczęścia i bezpieczeństwa. - Wierz mi. Nie uczynię Tobie krzywdy. Coś złego musiało się Tobie przyśnić. Ale teraz będzie dobrze. Prawda?
__________________ To nie lada sztuka pobudzać ludzkie emocje pocierając końskim włosiem po baraniej kiszce. |