Tak na szybkiego, to od siebie dorzucę, że niewiele jest wiadomym na temat lekarskich praktyk Nordów i Wikingów, ale to co jest dzięki zachowanym sagom, sugeruje, że opieka nad chorymi i rannymi należała głównie do kobiet. O mężczyznach jest napisane niewiele w tym kontekście. A nasz system mówi tylko jakie testy trzeba zdać wspominając o nastawianiu kończyn, tamowaniu krwawienia, przywracaniu oddychania i takie tam ogólniki.
W
internecie znalazłem materiał z sagą, gdzie pisze o tym jak po bitwie kobieta-sanitariuszka szyła ranę dla wojownika, więc raczej nie było to im obce. W podręczniku większy nacisk stawia się na mikstury, eliksiry, ziółka i tak dalej a wszystko zakręcone magią i wierzeniami. Odgrywać sobie jednak chcecie jak wam sie podoba. Jak thurl nie szyje igłą i nitką, to nie szyje i basta. Widać ma inne sposoby a szycie zostawia kobietom