Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2014, 03:11   #1
Revan
Banned
 
Reputacja: 1 Revan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znanyRevan wkrótce będzie znany
Płać albo giń

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=CALvLdCTfQc[/MEDIA]


PŁAĆ ALBO GIŃ...



Karczma z zewnątrz przypominała typową mordownię. Wciśnięta między kilka pokracznych kamieniczek, zdecydowanie straszyła. I zdecydowanie, jak wszystkie inne, wyróżniała ją niebanalna nazwa, „pod pijanym knurem”, która zdecydowanie odpychała.






Wnętrze jednakże nie było takie złe, jak pierwsze wrażenie. Po wejściu doń, w nosach kręcił przyjemny zapach korzennego piwa oraz zirijskiego ziela. Pośród gęstwin dymu dało się nawet określić status, czy nawet płeć i rasę klienteli. Pośród ludzi i gnomów, a także kilku krasnoludów grających w kości, lawirowały służące, mieszańce, popłuczyny elfickiej krwi, najbardziej popularne w tego typu przybytkach.

"Pod pijanym knurem" właśnie odżywało po wczorajszej nocy. W srebrnym mieście tawerny hulały cały czas, bogactwa północy zamieniane były na bogactwa południa, i na odwrót. Wielu było tutaj podróżników, kupców, najemników, poszukiwaczy przygód, żołnierzy, a także wszelkiej maści oszustów, łajdaków, złodziei gotów ukraść ci ostatnie okruszki chleba, czy opryszków, którzy za garść miedziaków, nie koniecznie twoich, połamią kilka kości, koniecznie twoich.

Goście byli jeszcze "świeży", to znaczy, niezbyt wstawieni. Jakiś minstrel w kącie grał na lutni, który widząc niewielkie zainteresowanie widowni, nie przejmował się fałszywymi dźwiękami i raz po raz łykał coś z bukłaka.

Kira siedziała tutaj już od jakiegoś czasu, obserwując wchodzących i wychodzących gości. Czekała na Arola, mały kanciarz obiecał jej jakąś fuchę, obiecując przy tym złote góry. No cóż, zazwyczaj dotrzymywał obietnicy, a czasem... W tym fachu jednak nie należało wypinać się na znajomych. Każdy chciał w końcu trochę zarobić.

W pewnym momencie do karczmy wszedł jakiś mężczyzna, znajoma twarz. Był to Sonton Wrey, znała go z widzenia, i z imienia. To znaczy, on jej nie znał, ale ona go już tak. Wiedziała tylko, że zabił ponoć wampira. Fama wyprzedziła go, zanim dotarł do Gyhst kilka tygodni temu. Imał się różnych robót, można powiedzieć, robił w podobnej branży. Ciekawe, co go tutaj przywiało... Podszedł do szynkwasu, gdzie siedziała Kira i zamówił jakiś alkohol.



- Co podać? - zapytała dźwięcznie elfka pary siedzącej przy jednym ze stolików, patrzyła głównie na Darrela, prawie całkowicie ignorując Killmeę. Powoli przyzwyczajała się, że w tym mieście zawsze była traktowana jako "kobieta" Darrela, co było zabawne, ze względu na więzi rodzinne oraz częste zdziwienie na wieść, że jest jego siostrą. Jednakże ostentacyjne pomijanie jej osoby, nawet przez służbę w karczmie, bywało mało "przyjemne".

Czekali na pewnego gnoma, Arola Noglihuta, syna Galoma, którego poznali przed kilkoma dniami. Miał dla nich "robotę" jak to ładnie określił, idealną dla takich ludzi jak oni. Mieli spotkać się z nim w tej karczmie wieczorem, jednakże póki co, nie było po nim żadnego śladu. Może przyjdzie niedługo...
 
Revan jest offline