Śmierć postaci... Bez wątpienia o niebo lepsza jset od zapomnienia...
Moich postaci zginęło parę, ale tak na prawdę płakałem tylko po jednej. Był to ranger w WFRP. Mając 2 PP'ki zginął podczas walki między członkami drużyny... MG postanowił, że nie pozwoli na wykorzystanie PP, kiedy idzie o spory wewnątrz grupy...
Od tamtego czasu, znacznie bardziej dbam o życie bohaterów, których prowadzę. Nie jest mi wstyd, że moja postać czegoś się lęka, że coś ją przeraża.
Bo wiem, że: Jedynie głupcy nie czują strachu. Odwaga to siła, która pozwala nam nie uciekać przed nim i stawić mu czoła.
Jednak jeśli ma zginąć, to niech zginie. Nie lubię ratowania bohaterów na siłę (a czasem MG tak robią, gdy kostki nie chcą współpracować i zaczynają wyrzucać 16+ na k20).
Mam koncepcję kilku postaci, których śmierć była dla mnie bodźcem do ich stworzenia. Muszę przyznać, że śmierć bohatera to dwie strony jednej monety: ogromne szczęście, lub ogromny ból.
Dlaczego czasem lepiej zginąć? Bo to ocali postać od zapomnienia. Bohater zginął, dokonując czegoś (choćby i pierdoły) i będziemy go już zawsze pamiętać.
Znacznie gorzej jest, gdy bohater ginie w pomroce dziejów. Kiedy przestajemy nim grać, a na jego miejsce bierzemy nową postać... To jest smutne. Nie tylko dla bohatera, ale również dla towarzyszy, którzy kroczyli z nim po drodze życia...
Śmierć każdego z moich bohaterów wzbogaciła mnie, jako gracza. |