Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-07-2014, 22:48   #5
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Opuściwszy karczmę, Rubin chwilę przymarudziła przed jej drzwiami. To, w co właśnie się wpakowała nie było jej niemiłe, jednak zdecydowanie było pochopne. Nawet jej się nie chciało przypominać, ile razy jej rodzice próbowali zmusić ją do tego, by dobrze przemyślała każdą decyzję nim rozpocznie swe działania. Widać na niewiele się to wszystko zdało, skoro po tylu latach nadal najpierw działa, a dopiero później myśli. Nie żeby jej to w tej chwili przeszkadzało, jednak sytuacja uległa zmianie. Od teraz nie miała już być sama, dbać tylko o własne dobre samopoczucie. Teraz mieć przy sobie będzie człowieka, a wszystkim wiadome było że ta rasa do zbytnio wytrzymałych nie należy. Byle choroba, byle cios miecza i składali się niczym domki z monet. Myśleć teraz powinna o sobie i tajemnicach, których wyjawić nie powinna, a które pewnie i tak się jakoś na wierzch wydostaną. No bo jak niby miała wytrzymać tyle dni w tej ciasnej powłoce z jej potrzebami i słabościami? Jak nic zapowiadała się przygoda jej życia, oby tylko nie była tą którą owe życie zakończy.

Poświęciwszy owe chwile krótkie na przemyślenie własnego postępowania, ruszyła raźno w stronę targu. Wiedziała oczywiście gdzie owe miejsce się znajdywało, zapach bowiem jaki dolatywał z niego niemal był w stanie na kolana ja powalić. Nie rozumiała, jak ludzie mogą tyle czasu spędzać w tak smrodliwych miejscach. Kolorowo przynajmniej było i najwyraźniej nie powinna mieć problemu ze znalezieniem wszystkiego co potrzebować będzie w owej podróży.

Na początek jednak pasowało by o strój odpowiedni się zatroszczyła. Stoisko z szatami znalazła łatwo. Ten, który najwyraźniej był jego właścicielem, krzyczał tak głośno, że aż uszy bolały. To jednak, co miał do zaproponowania nijak ku temu co ona chciała, nie było podobne. Któż bowiem chciałby nosić się na szaro, brązowo czy też w róż delikatny ciało przyodziewać. Propozycje te spotkały się zatem w wyraźną niechęcią z jej strony.
- Niech panienka tu poczeka chwilę - rzekł jej w końcu, gdy niemal wszystko co miał uznała za niegodne jej uwagi. Widać doszedł do wniosku, że o ile nie wysili się odpowiednio, to i zarobić na niej nie zarobi. Zostawiwszy przy stoisku dziewczę nie mogące mieć więcej niż lat dwanaście, ruszył w stronę zakrytego wozu, który za stoiskiem jego stał. Chwilę go nie było, a gdy powrócił twarz Rubin rozjaśnił uśmiech zadowolenia. Mężczyzna ów niósł bowiem naręcze strojów, które zapewne od lat wielu światła dziennego nie widziały, jednak w sam raz na potrzeby dziewczyny się nadawały. Była tam suknia pod wierzch szyta w kolorze głębokiej zieleni, złotą nicią zdobiona i czymś co zapewne miało szmaragdy udawać. Był i gorset metalowymi sztabkami wzmacniany, który zapewne dla heroiny jakiejś został stworzony, a który idealnie do jej sukni pasował. Były i inne rzeczy z których wybrała trzy zestawy na podróż jaka ją czekała odpowiednie. Pokusiła się nawet o to by w skład owych zestawów spodnie wchodziły, nawet jeżeliby miała wzbudzać oburzenie u każdej matrony jaka jej stanie na drodze. Na koniec dokupiła bielizny na zmianę, wszak o tak istotnej sprawie zapomnieć nie mogła. Zapłaciwszy więcej niż zapewne powinna o drogę do szewca zapytała, którą to rozradowany mężczyzna natychmiast jej wskazał. Nim jednak dotarła tam gdzie jej powiedziano, zahaczyła o stoisko z bronią gdzie zakupiła, ku przerażeniu i pewnym zdegustowaniu sprzedawcy, miecz krótki wraz z pasem. Aby na złość owemu nieszczęśnikowi zrobić dobrała sobie również sztylet. W końcu nie wiadomo było na jakie niebezpieczeństwa się natkną, a przecież nie mogła przy byle zagrożeniu swej natury objawiać.

Nim o wierzchowca poszła zapytać, którego nie miała nadziei znaleźć, ale spróbować jej chociaż wypadało, ruszyła w stronę łaźni. Drogę wskazał jej chłopiec, który otrzymawszy nagrodę w postaci złotej monety, omal trupem z wrażenia nie padł. Szkoda, gdyż w chwile później sprowadził jej na głowę najpewniej każde biedne dziecko jakie w owym mieście mieszkało. Powstrzymać się by ich na kolację nie przerobić było doprawdy wyczynem godnym hymnów i wiwatów. Oczywiście takowych nie otrzymała mimo iż zdołała powstrzymać się przed wyrządzeniem im krzywdy. Po prawdzie nim do łaźni dotarli była już za pan brat z kilkoma podrostkami, którzy za parę dodatkowych monet obiecali wywiedzieć się czy ktoś sprzedaje wierzchowca jakiego potrzebowała i zamówić dla niej jadło na trzy dni w najlepszej karczmie. Oczywiście ostrzegła ich również co się z nimi stanie gdy zawiodą jej oczekiwania i szczodre serce. Wyglądało na to że udało się jej ich przekonać o powadze sytuacji.

W samej łaźni nie spędziła zbyt wiele czasu, a przynajmniej tak uważała. W końcu nie wiadomo co ich czekał, prawda? Opuszczając przybytek miała na sobie nowe ubranie składające się ze spodni, koszuli i owego wzmacnianego gorsetu który niezwykle jej do gustu przypadł. Do kompletu założyła wysokie buty, które wymieniła za suknię w której wcześniej chodziła. Zapewne nie był to dla niej najlepszy układ, nie widziała jednak powodu by ową kreację taszczyć ze sobą w góry.

Tuż przy wyjściu, oparty o ścianę stał jeden z chłopów, których posłała z zadaniami. Skłonił się jej lekko, zapewne co by w oczach innych nie stracić, którzy nieco dalej uważnie im się przyglądali, po czym poinformował ją, że znalazł odpowiedniego konia i z chęcią wskaże jej drogę. O jedzenie także się już zatroszczyli i nawet zapłacili już za nie. Z jego twarzy bez problemu dało się wyczytać, iż oczekuje zwrotu kosztów i dodatkowego zysku dla siebie. Rubin nie miała nic przeciwko gdyż zdążyła polubić ową zgraję.
Gdy dotarli na targ od razu skierowali się do miejsca, gdzie stały zwierzęta na sprzedaż, wśród nich zaś konie do różnych zadań przystosowane. Dobicie targu dużo czasu Rubin nie zajęło gdyż zwyczajnie zapłaciła cenę, którą od niej żądano. Na dokładkę zakupiła i konia jucznego co by wszystkie potrzebne rzeczy załadować. Chłopiec, który nie odstępował jej na krok, zdawał się dokładnie wiedzieć co jej może być potrzebne, a o czym ona zdawała się ciągle zapominać. Tak oto do wierzchowca doszła cała masa rzeczy, które najwyraźniej do jazdy na nim były niezbędne. Na dokładkę siodło juczne i same juki, które wszak mieć trzeba było by zapakować ubrania i… Tak, oczywiście że namiot by się przydał, sztućce do tego jakieś, kubek, bukłak z wodą… W pewnym momencie młoda kobieta doszła do wniosku, że znacznie łatwiej i przyjemniej jest własnym sposobem. Niestety było już za późno na zmianę zdania. Może to i dobrze? Może wreszcie nauczy się gdzie jej miejsce? Może nie…

Mając wrażenie, że spędziła na targu dni kilka, znalazła się wreszcie przed karczmą w której przyszło jej spotkać Gareta. O nim samym przypomniała sobie oczywiście pod sam koniec zakupów gdy jej młody towarzysz, Zarkiem zwany, zapytał o jej towarzysza bo przecie taka dama jak ona sama podróżować nie powinna. Czując się nieco winna z owego faktu postanowiła udobruchać własne sumienie kupując Garetowi najsmaczniej wyglądające ciastko jakie znalazła w piekarni obok której przechodziła. Przy okazji wykupiła i pozostałe gdyż żal się jej zrobiło głodnych twarzyczek, które spoglądały na nią z ulicy. Co prawda Zark odradzał takich zbędnych wydatków, jej to jednak w niczym nie przeszkadzało, zbyła zatem owe dobre rady lekkim ramion wzruszeniem. Czasu jednak więcej nie miała więc pospiesznie drogę ponownie na targ obrała, rozmawiając sobie przy tym wesoło z chłopakiem, który okazał się niezwykle pomocną osóbką. Tak więc, z towarzyszącym młodzikiem i orszakiem złożonym z obdartusów, zawitała ponownie w miejscu, w którym srebro i złoto z rąk do rąk przechodziło. Widok musiał być nietypowy gdyż ludzie rozstępowali się przed nią jakby była jakąś damą wielkiego rodu. Względnie jakby po raz pierwszy kobietę spodnie noszącą widzieli, o czym Zark nie omieszkał jej poinformować. Jeżeli jednak sądził że speszy ją owymi słowami, wielce się musiał rozczarować. Rubin bowiem to do siebie miała że zwykle robiła dokładnie to co chciała i nie zwracała przy tym uwagi na innych. Szczególnie zaś na ludzi których najpewniej nigdy więcej na oczy nie ujrzy. Nie mogła się także doczekać by zobaczyć minę Gareta gdy ją po raz pierwszy w nowym stroju zobaczy.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline