Rozsiadłam się wygodnie nieco z boku. Po niezbyt udanej walce w lesie miałam nie najlepszy humor. Gdy podeszła kelnerka zamówiłam krwistego befsztyka i dzban czerwonego wina.
Siedziałam w ciszy pociągając łyk za łykiem nieco przesłodzonego wina, w tej chwili nie miałam zbytniej ochoty na rozmowy. Więc nawet, gdy Naomi przyprowadziła dwóch nowych kompanów wymamrotałam tylko zdawkowe – hej- i skupiłam dalej całą swą uwagę na dzbanie wina.
Atmosfera w karczmie robiła się jakaś nieciekawa. Byłam zdziwiona, że moi dotąd weseli towarzysze tak chłodno powitali nowe osoby w drużynie. Było to trochę niepodobne do nich. No cóż może mieli swoje powody.
Wino w końcu zaczęło działać i dobre samopoczucie powolutku wracało. Spojrzałam w kierunku Darkena. – A ja jestem Eris- uśmiechnęłam się delikatnie. -Przepraszam za moich kompanów, ale jakoś nie w humorze dziś wszyscy są. – Próbowałam kontynuować nieudolnie rozmowę – a ten łuk to mój nieodzowny towarzysz- wskazałam na broń przewieszoną przez plecy. - i jak smakuje Ci miód w tej karczmie? Nie masz ochoty na nic mocniejszego? -Spytałam z lekką nutą ironii w głosie. |